Zamknij

Wrzeszczą, biegają i płaczą. Czy powinny mieć zakaz wstępu?

06:44, 28.11.2014 N.CH
Skomentuj fot. depistphotos fot. depistphotos

Biegające po restauracji dzieci, krzyki i płacz – to tylko niektóre zachowania małych klientów, które niekoniecznie odpowiadają klientom, chcącym w spokoju zjeść obiad. Czy "strefy wolne od dzieci" pojawią się także we Włocławku?

Klienci, którzy przychodzą do lokali gastronomicznych bez dzieci coraz częściej zgłaszają potrzebę otwierania restauracji lub tworzenia w nich specjalnych stref, do których mali goście nie będą mieli mieli wstępu. Niewielu jednak przedsiębiorców decyduje się wyjść ich oczekiwaniom naprzeciw.

Włocławscy restauratorzy zauważają, że rodzice z dziećmi są częstymi gośćmi w ich lokalach, więc wprowadzenie zakazu przychodzenia z pociechami mogłoby przynieść im duże straty.

W Restauracji Gościniec wprowadzenia "strefy wolnej od dzieci" w ogóle się nie rozważa. Wręcz przeciwnie, są one tam mile widziane.

- Mali goście u nas nie nudzą się , bo mają do dyspozycji huśtawki i zjeżdżalnię na świeżym powietrzu – mówi Wiesław Chrzanowski, właściciel Gościńca. - Dziwię się, że niektórzy goście mają inne podejście, ale może tak jest właśnie w tych dużych aglomeracjach, że dzieci stają się kłopotem. U nas tego problemu raczej nie ma – dodaje.

Właścicielka Restauracji Staropolskiej przyznaje, że jeśli rodzice nie panują nad swoimi dziećmi, to mogą być one uciążliwe dla innych gości.

- Przeważnie nie ma większego problemu z tymi najmłodszymi gośćmi. Trzeba pamiętać, że dzieci też muszą gdzieś nauczyć się obycia przy stole, zachowania w lokalu, bywać w towarzystwie ludzi – wskazuje Elżbieta Kończykowska, właścicielka Restauracji Staropolskiej.

Obecnie we Włocławku nie ma restauracji, w której obowiązywałby zakaz przychodzenia z dziećmi.

(N.CH)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(21)

JackJack

13 3

Nie widzę problemu. Kiedyś też były bary dla palących, dla niepalących i uważam, że to nie było głupie.
Jak komuś przeszkadzał zakaz palenia, to wybierał bar bez zakazu - był wybór.
Nie miałbym za złe, jakby w restauracji był zakaz wprowadzania dzieci - po prostu poszedłbym do innego lokalu i tyle.
Z drugiej strony, wydaje mi się, że rodzina z dziećmi zostawi w lokalu więcej pieniędzy, niż parka nastolatków. Fajnie, że w lokalach są małe stoliki z zabawkami, żeby dziecko mogło się czymś zająć. Nagminnie brakuje tylko przewijaków. Drodzy restauratorzy, zapraszacie całe rodziny, to pomyślcie o przewijaku. W jednym zoo-safari jest nawet mały domek z bujanym fotelem, gdzie można nakarmić dziecko w spokoju, jak również przewinąć. Pomysł jest super.
07:12, 28.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

Szybszy niż pindolinSzybszy niż pindolin

35 11

ból d##py mamusiek za 3, 2, 1... małe bachory drące paszcze na maxa, brak poszanowania prywatnej przestrzeni innych, naparzanie czymkolwiek (dla zabawy??!?) w cokolwiek byleby hałas był, bezstresowe wychowanie, irytujące (bezskuteczne) zwracanie uwagi 1000 razy: Pawełku zostaw, Pawełku nie rób, Pawełku tak niewolno!!! WTF!!! i ten oręż mamusiek po zwróceniu im uwagi że ich latorośl robi "wiochę": przecież to są dzieci!??!!? i co z tego!!! rodzice tez są dzieci że nie potrafią właściwie wychować dziecka?!?!?! 07:34, 28.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

granatgranat

32 3

Problem nie jest w dzieciach, tylko w przygłupich rodzicach wychowujących pociechy wedle tego co dzieńdobry srefałen poradzi. Efekt jest taki, że dzieciak robi co chce bez żadnej kontroli, a rodzice jakby tego nie zauważali. Takie zachowanie mnie dobija totalnie, tak dziecko ma się uczyć obycia w restauracji i innych miejscach publicznych, i jeśli trzeba dać klapsa i stanowczo zwrócić uwagę to należy to zrobić. A tak rośnie nam buractwo, które nie umie się zachować przy stole. 09:31, 28.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

xxxx

29 1

Bezstresowe wychowanie to nie znaczy ,że trzeba dziecku na wszystko pozwalać drogie mamuśki.No ,ale jak matka nie zna zasad dobrego wychowania to i dziecka nie wychowa.Oj mnoży się nam buractwo to prawda.Widać to nie tylko w restauracjach,ale i w autobusach ,sklepach. 09:42, 28.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

restauratorrestaurator

21 2

to rodzice sa winni nie dzieci.jak rodzic prostak i cham to czego spodziewac sie po jego latorosli.wloclawianie ogolnie to proste spoleczenstwo,chamskie i malomieszczanskie,takie typowe buractwo widac to na codzien,we wsi chamstwo to kultura i tak wlasnie jest u nas.ja proponuje tych burakow nie wpuszczac,a nie dzieci winic. 09:44, 28.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AssAss

10 17

Ludzie, musicie być strasznie zgorzkniali, że Wam dzieci przeszkadzają w restauracjach. Maskara! Tyle w Was żółci i zagrzybienia, że się w głowie nie mieści. Proponuję wziąć coś na rozluźnienie i przestać się tak spinać. 09:48, 28.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

TriTri

4 10

Jak dla mnie to coś takiego narusza konstytucję: Art. 31.
Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.

Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.

Art. 32.
Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.

Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. 09:54, 28.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

darkbreakerdarkbreaker

18 2

Ostatnio spotkałem w sklepie panią (chyba babcie z wnuczkiem), berbeć miał chyba z pięć lat i był w wózeczku, który prawie się rozkraczaył pod ciężarem. Smarkacz j.. darł jak stary- myślałem, że za chwilę bluzgać zacznie... Ekspedientki patrzyły z politawaniem, generalnie jestem spokojnym człowiekiem, ale gdybym ja złapał takiego b... to nie ręczę za siebie. 11:34, 28.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

darkbreakerdarkbreaker

18 1

@ Ass
Z doświadczenia wiem co znaczy rozpaprany, wrzeszczący bachor w miejscu pubilcznym - sklepie, restauracji itp., więc choćbym miał stracić klienta to zwróciłbym uwagę opiekunom.
PS. (wiesz co znaczy Ass po angielsku ???) 11:50, 28.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

kapitalnakapitalna

9 3

Tri, dajmy na to, że nie lubię dzieci, dlaczego jestem za to dyskryminowana? Skoro nie lubię ich i nie chce oglądać w swoim lokalu to dlaczego muszę wg. Ciebie?
Są równi i równiejsi?
To tak jak z słowem cza**y. Jak ja je powiem to rasizm a jak 'on' mnie wyzwie od białasów to już nie rasizm :-)
A tak w ogóle na jakimś portalu to pierwsze było zabronione w pisaniu komentarzy a drugiego do woli można było używać. Ciekawe jak jest na dd. Na wszelki wypadek wstawiłam 2 * 12:33, 28.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

marcin mmarcin m

15 5

jeżeli przychodzę do restauracji na obiad (a nie zdarza się to często )to chcę zjeść w ciszy i spokoju, a nie słuchając krzyku i płaczu dzieci. Jestem za strefą wolną do dzieci. 13:03, 28.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

jaja

8 9

Chcecie miec strefe wolną od dzieci,nie słuchac płączu lub krzyku?to zacznijcie gotowac i jeść w domu.A swoje dzieci to pewnie przywiazujecie smycza do kaloryfera w piwnicy i zakładacie im knebel i tresujecie jak psy.
Prawde powiedziawszy to nie dzieci mamy złe tylko źle ich wychowujacych rodziców.Winne sam.in.przepisy mówiace,ze dziecka nie wolno skarcic a nawet głosno publicznie nie wolno powiedziec:"cicho badź bo dam ci klapsa"albo nawet nie wolno dziecka za łapsko szarpnąć (za to grozi odebranie dziecka do bidula,zabranie praw rodzicielskich).Niestety,doroślisami wywalczyli takie przepisy i teraz za to cierpią 15:05, 28.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

nesnes

12 0

Nie dzieci są winne że rozrabiają, wszystko chcą dotknąć, spróbować - taka natura dziecka. Winni są rodzice którzy nie potrafią zapanować nad dzieckiem, bądź nie chcą. Nie ma czegoś takiego jak wychowanie bezstresowe bo życie takie nie jest. A pozwalanie dziecku na wszystko to hodowla a nie wychowanie. Jeśli ktoś nie potrafi ogarnąć malucha, wytłumaczyć mu, zająć go czymś, to zwyczajnie powinien unikać miejsc publicznych. 15:25, 28.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

CocoCoco

7 1

Dzieci dziećmi, restauracje restauracjami, mogą być strefy wolne od dzieci, jestem za. Ale odbiegając od tematu, może tak redakcja DD mogłaby zaopatrzyć swoich redaktorów w słoniki ortograficzne??? Błędy pojawiają się u Was niemal w każdym artykule. Aż zęby cierpną jak się czyta:"... wyjść ich oczekiwaniom na przeciw." - NAPRZECIW piszemy łącznie!!!
Ciekawe, opublikujecie mój komentarz czy będzie Wam wstyd? 16:23, 28.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

lilialilia

6 1

I analogicznie, ~ja, może zakładając z góry, że zamierzasz przeszkadzać innym w miejscu publicznym jakim jest restauracja, może to ty powinieneś/aś gotować i jeść w domu. Z drugą częścią Twojego komentarza się zgadzam. 22:46, 28.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

jaja

1 3

Lila,ja własnie gotuję i jem w domu(bo przynajmniej wiem co jem)bo nie lubie knajp.A dzieci mam juz dorosłe,one same juz tez są rodzicami. 23:40, 28.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ewaewa

10 0

Dzieci mają uczyć się zasad prawidłowego zachowania przy stole w RESTAURACJI? A ja uważam, że najpierw trzeba dziecko nauczyć W DOMU, a potem nie wstydzić się za nie w miejscu publicznym! 09:34, 29.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

igaiga

2 2

Skoro są tacy co chcą stref wolnych od dzieci w restauracjach czy kawiarniach to idźmy dalejtymtokiem "rozumowania"i zróbmy strefy wolne od dzieci:w komunikacji,na ulicach,w najrózniejszych miejscach publicznych,również w domach bo sasiedzi nie lubią dzieci(sami ich nie majac lub majac bo sa z wpadki),zróbmy strefę wolna od dzieci na całym globie.A takprawdępowiedziawszy wolę dziecko,nawet to mniej grzeczne,od dorosłego awanturnika,ochlapusa czy chama nie szanujacego nikogo w miejscu publicznym. 11:48, 29.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

lilialilia

8 0

~ ja Zgadzam się z Tobą, że w domu wiesz, co jesz. Ale w moim komentarzu chodziło mi o zasadę, że decydując się na wyjście do restauracji, kina, teatru, opery, kościoła czy jakiegokolwiek miejsca publicznego musimy zgodzić się na poszanowanie praw innych, którzy z pewnymi oczekiwaniami przyszli do określonego miejsca. Nie rozmawiamy przecież o dyskotece, gdzie z góry zakładamy hałas i nikt o niego nie ma pretensji i tam, rzeczywiście, jak komuś się nie podoba to niech sobie idzie. Ja, od razu podkreślę, że nie miałam takiego doświadczenia z uciążliwą obecnością dzieci w restauracji, ale wyobrażam sobie, że mogą do restauracji chodzić osoby, które z różnych powodów, w neutralnym miejscu chcą przeprowadzić jakieś osobiste, trudne rozmowy, inni ? jakieś biznesowe uzgodnienia, a jeszcze inni ? spokojnie zjeść samotny obiad. Zatem oczekujmy szacunku dla siebie, ale też uszanujmy to prawo dla innych. Nie możemy podchodzić do sprawy na zasadzie: moje dzieci mogą hałasować do woli a jak komuś to nie odpowiada to niech idzie gdzieś indziej. To chyba powinno być odwrotnie. Podobnie chyba rzecz się ma z uciążliwym, głośnym sąsiadem. Może sobie grać i śpiewać, ale jeśli zakłóca przestrzeń publiczną, to - przynamniej w teorii ? po zwróceniu uwagi powinien się uspokoić. 12:00, 29.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

xaxierxaxier

8 1

przepraszam bardzo, o co dyskusja?kto chodzi we Włocławku do restauracji na obiad?Gdzie sa restauracje?Jak człowieka zobaczą to skaczą z radości że coś z mrożonki podadzą.A te tłumy z dziecmi to jest tylko mrzonka.No nie kopiujcie problemów ludzi z Warszawy. 00:26, 30.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

lamia1lamia1

1 0

W całej Polsce nie ma takiej restauracji . Niestety 20:56, 14.10.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%