Zamknij

Jego firma działa już od 24 lat. Jaki jest jego przepis na sukces? [WYWIAD]

00:00, 13.07.2018 artykuł sponsorowany
Fot. Natalia Seklecka Fot. Natalia Seklecka

Od 24 lat prowadzi firmę w wymagającym sektorze chemicznym. Jego załoga opiera się na pracownikach z kilkunasto- a nawet 20-letnim stażem. Jak w dzisiejszych czasach budować taki zespół i dlaczego stabilna załoga jest tak ważna, rozmawiamy ze Stanisławem Chmielewskim, prezesem firmy Granpol z Nowej Wsi koło Włocławka.

DDWloclawek.pl: Czym zajmuje się Pańska firma i od jak dawna jest na rynku?

Stanisław Chmielewski: Generalnie zajmujemy się przetwórstwem tworzyw sztucznych, z tym że ukierunkowaliśmy się tylko na przetwarzanie trzech głównych surowców: polichlorku winylu, kauczuków syntetycznych SEBS i kauczuków syntetycznych SBS. Każdy z nich ma różne zastosowanie, stąd też mają różny udział w ilości wyrobów gotowych, które dla naszych klientów są surowcem do dalszego przetworzenia.

Firma istnieje od 1992 roku, ale przez pierwsze dwa lata była spółką jawną. 17 października 1994 roku, i w zasadzie tę datę uważamy za początek działalności, zarejestrowaliśmy spółkę z o.o. Tak więc działamy na rynku od 24 lat.

Jak z sukcesem utrzymać firmę na rynku przez tak długi czas?

Dziś rzeczywiście możemy mówić o sukcesie, natomiast jak w każdej firmie produkcyjnej, bywały różne okresy. Był np. taki rok, którego do sukcesów nie możemy zaliczyć. To nie wynikało z naszej winy czy nieudolnego zarządzania, a z czynników zewnętrznych. To był rok 2004. Z jednej strony odnieśliśmy duży sukces, ponieważ wprowadziliśmy wtedy system zarządzania jakością ISO, a z drugiej - rynek padł na tyle, że przeżywaliśmy ciężkie chwile. Kolejny rok był już jednak taki, że chciałbym mieć co roku taki wynik jak wtedy, rok po kryzysie.

Wspomniał Pan o systemie ISO. Jakość w dzisiejszych czasach jest niezwykle ważna w biznesie. Pańska firma ma już kilka certyfikatów, które ją potwierdzają, prawda?

Ja hierarchizuję te wyróżnienia, bo oczywiście każde jest ważne, ale nie wszystkie jednakowo. Dla mnie jakość jest najważniejsza. Bez niej nie da się funkcjonować na rynku. Oprócz tego trzeba wziąć pod uwagę kilka innych czynników, jak chociażby ukierunkowanie się na klienta, dostosowanie się do jego wymagań i oczekiwań.

Mówi się, że "klient nasz pan". Na naszej stronie internetowej trochę zmodyfikowaliśmy to powiedzenie, pisząc, że "potrzeba klienta - wyzwaniem dla producenta". I to naprawdę jest wyzwanie, ponieważ my nie zajmujemy się produkcją wg katalogu. Taki katalog musiałby mieć chyba 1000 pozycji, ponieważ z uwagi na absolutnie indywidualne podejście do klienta my tworzymy wszystkie produkty pod dane zamówienie. Uwzględniamy potrzeby klienta, profil produkcji, jakość maszyn, jakie posiada i szereg innych uwarunkowań. Na tej podstawie dochodzi do opracowania indywidualnej receptury. Nasza marka buduje się na rynku od ponad 20 lat dzięki indywidualnemu podejściu. To daje efekty w postaci certyfikatów.

To wymaga ogromnego wysiłku od całego zespołu?

Oczywiście. Nasz zespół jest stabilny. Mam na myśli management aż do brygadzisty, który oficjalnie nie jest zaliczany do managementu. Są tacy, który pracują u nas od ponad 20 lat czyli od samego początku. Najkrótszy staż to jest 11 lat. Oczywiście, są tacy pracownicy, którzy są z nami dopiero od kilku miesięcy, ale generalnie trzon jest bardzo stabilny i na nim można budować jakość firmy.

Jak utrzymać tak długo pracownika? W dzisiejszych czasach nie jest to wcale proste i w wielu firmach rotacja jest bardzo duża...

Przez jakiś czas nawet nie miałem świadomości, że sytuacja na rynku pracowniczym tak wygląda, bo miałem stabilną załogę. Dopiero kiedy postanowiłem trochę zwiększyć zatrudnienie i ogłosiłem nabór, zobaczyłem, że rynek jest bardzo płynny. Zaszła duża zmiana w mentalności społeczeństwa, szczególnie tego poszukującego pracy.

To jest rewolucja w stosunku do mojego podejścia do pracy sprzed kilkudziesięciu lat. Ja nie wyobrażałem sobie zmiany zakładu pracy, nawet jeśli narzekałem, że są niskie zarobki czy inne niedogodne warunki. Dzisiaj to nie jest problem dla pracownika, który zaczyna pracę, żeby z niej zrezygnować nawet po jednym dniu, tygodniu czy miesiącu. Po prostu coś mu się nie podoba i odchodzi, bo wie, że przy tak niskim bezrobociu znajdzie inną pracę. Łatwość zmiany miejsca pracy jest dla mnie zaskakująca.

Co w takim razie sprawia, że w Pana firmie ludzie zostają tak długo?

Zostają ci, którzy wcześniej zaczynali. Oni mają wyrobiony pogląd na szacunek do pracy i do firmy, ponieważ dłużej pracują. Nie wiem, czy tych zatrudnianych teraz pracowników da się zatrzymać na 10-15 lat. Jeżeli będą pracować po 2-3 lata, to ja będę zadowolony.

Zmiany na rynku pracowniczym są jak rozwój techniki, cyfryzacja. To są rzeczy nieuniknione i nie mamy na to wpływu. Ja podejmuję działania, żeby pracownicy byli zadowoleni nie tylko z infrastruktury, ale również relacji w firmie. A utrzymanie dobrych relacji na produkcji wcale nie jest takie proste. Jest linia produkcyjna i każdy pracownik musi współpracować z resztą w ciągu technologicznym. Różnie się to układa. Dla mnie to jest normalne, ale dla niektórych nie, dlatego odchodzą.

Nieustanny rozwój technologii sprawia, że niezbędne są szkolenia. Jak inwestuje Pan w swoją kadrę?

Uważam, że nie ma dobrej jakości produktu czy w ogóle funkcjonowania firmy bez odpowiednio wysokiej świadomości pracownika. Konieczne jest nabywanie wiedzy, która decyduje o wizerunku firmy na zewnątrz, w kontaktach z klientem. Bardzo szeroko edukujemy załogę poprzez szkolenia np. w ramach ISO. Generalnie ideą systemu zarządzania jest ciągłe dążenie do doskonalenia funkcjonowania firmy w ogóle i poszczególnych obszarach. Jednym z nich są kwalifikacje, które są podnoszone poprzez uczestnictwo w szkoleniach zewnętrznych. Po nich przekazujemy nowo zdobytą wiedzę pracownikom produkcji. Dbamy o jak najlepszą komunikację, by załoga była świadoma celu strategicznego firmy i tego, od czego zależy jego realizacja - cząstkowych elementów, od których zależy to, że udaje nam się osiągnąć założoną wielkość produkcji.

Mamy bardzo dużo szkoleń. Uczestniczymy również w wielu konferencjach organizowanych przez duże formy dostarczające nam surowce, np. Anwil, Zakłady Azotowe Kędzierzyn czy firmy zachodnie. Uczestniczenie w tych konferencjach i sympozjach naukowych to też pogłębianie wiedzy. Ja pracuję w sektorze chemicznym już ponad 40 lat i nadal zdarzają się sytuacje, w których muszę coś doczytać, sprawdzić. Czasami żartuję nawet, że na studiach nie studiowałem tyle co teraz, prowadząc firmę.

To szczególnie ważne w takich branżach jak Pańska, ponieważ ona cały czas się rozwija.

Oczywiście. Wchodzą w życie chociażby pewne regulacje unijne, do których musimy się dostosować. Jeden z dokumentów dba np. o to, żeby poszczególne substancje chemiczne były eliminowane w użycia, jeśli tylko wykazują jakiekolwiek potencjalne zagrożenie dla zdrowia. My jesteśmy poddawani w tych kwestiach takim samym rygorom jak wielkie firmy. Oczywiście skalę produkcyjną mamy dużo mniejszą, ale wszystkie wymagania musimy spełniać w tym samym zakresie co wielkie koncerny.

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%