Są przeprosiny za ?Rumunię?. Nie tylko dla Anwilu. Kibice Czarnych przepraszają też... ambasadę Rumunii

Roberts Štelmahers przeprosił Klub Koszykówki Włocławek i trenera Anwilu Igora Milicicia za „nieprzemyślany żart”, którym było nazwanie Włocławka Rumunią. To nie ostudziło jednak atmosfery przed meczem Anwilu z Energą Czarnymi Słupsk. Wszystko przez to, że swoje przeprosiny wysłali też kibice słupskiego klubu. Skierowali je do... ambasady Ruminii.

O tym, że szkoleniowiec Energi Czarnych Słupsk nazwał Włocławek Rumunią pisaliśmy tutaj. W odpowiedzi na komunikat Klubu Koszykówki Włocławek, w którym domagano się przeprosin, prezes Energi Czarnych przesłał oficjalne pismo, w którym wyjaśniał zaistniałą sytuację.

- Roberts Štelmahers przyznaje, że był to nieprzemyślany, niepotrzebny i niezręczny żart. Wobec tego przepraszamy Klub Koszykówki Włocławek S.A., jego trenerów, zawodników, sponsora, kibiców i wszystkich mieszkańców Włocławka, którzy mogli poczuć się urażeni słowami naszego trenera – czytamy w piśmie przesłanym do włocławskiego klubu przez Andrzeja Twardowskiego, prezesa zarządu STK SSA.

Sam słupski szkoleniowiec zadzwonił natomiast z przeprosinami do Igora Milicicia.

- Cieszę się, że prezes Twardowski zareagował na to szybko, a trener Štelmahers zadzwonił z przeprosinami do trenera Milicicia. – napisał na Facebooku Michał Fałkowski, media manager Klubu Koszykówki Włocławek. – Zażądaliśmy przeprosin, bo dla nas to obraza. „Rumunia” nigdy nie byłaby obrazą, obelgą w Toruniu, Starogardzie Gdańskim czy Sopocie, bo to nie ten kontekst i nie ta historia. We Włocławku odebrane to mogło być tylko jednoznacznie. Nie wszędzie na świecie uniesiony kciuk w górę oznacza, że jest spoko, bo w niektórych krajach jest krokiem w stronę konfliktu. Ważny jest kontekst i świadomość, że żart w jednym miejscu, nie musi śmieszyć w drugim.

Niestety, choć na poziomie administracji klubów kryzys został zażegnany, sytuacja przed meczem Anwil-Czarni wcale się nie uspokoiła. Wręcz przeciwnie, oliwy do ognia dolali dodatkowo kibice Czarnych Panter, którzy również napisali list z przeprosinami. Problem w tym, że nie zaadresowali go do włocławskiego klubu, ale do... ambasady Rumunii w Polsce.

- Nasz szkoleniowiec omyłkowo zasugerował, że następne spotkanie jego drużyna rozegra w Rumunii. Nie jest to oczywiście prawdą, gdyż najbliższy mecz w ramach rozgrywek Polskiej Ligi Koszykówki z udziałem zespołu ze Słupska odbędzie się 26. lutego 2017 roku we Włocławku. Podłoże tego nieporozumienia stanowi dla nas tajemnicę. Nie potrafimy zrozumieć, jak można pomylić Wasz piękny, gościnny, prężnie rozwijający się i malowniczo położony kraj z… Włocławkiem. Przejęzyczenie Robertsa Štelmahersa mogło Państwa urazić, poczuwamy się zatem do odpowiedzialności i w imieniu swoim oraz naszego szkoleniowca prosimy o wybaczenie tej drobnej transgresji.– napisał zarząd Stowarzyszenia Kibiców Słupskiej Koszykówki.

Takie zachowanie słupskich kibiców jednych we Włocławku złości, innych śmieszy. Na włocławskiej Brzytwie pojawiły się już nawet propozycje kreatywnego obśmiania „niefortunnego żartu” Robertsa Štelmahersa:

Nie ulega wątpliwości, że atmosfera w Hali Mistrzów podczas zaplanowanego na 26 lutego meczu będzie gorąca. Zanim jednak Anwil zagra mecz z Czarnymi Słupsk, pojedzie do Warszawy, by walczyć w turnieju Pucharu Polski. Mecz ćwierćfinałowy przeciwko MKS-owi Dąbrowa Górnicza Rottweilery rozegrają 17 lutego, o godz. 20:30.