Kolorowe, słodzone i energetyzujące napoje, chipsy, ciastka i batony wkrótce znikną z półek sklepików szkolnych. Zastąpią je owoce i zdrowa żywność. Zmiany w tym zakresie przyjął już sejm.
Minister Zdrowia ma określić, co będzie mogło znaleźć się w asortymencie punktów sprzedaży na terenach placówek oświatowych. Zakazana będzie także reklama niezdrowych produktów, na ich terenie i w pobliżu. Dotyczy to wszystkich typów szkół, od podstawówek do ponadgimnazjalnych. Wyjątkiem są te, w których uczą się dorośli.
Na zdrową żywność od dawna stawia dyrekcja i nauczyciele Szkoły Podstawowej nr 23, która uczestniczy w programie „Śniadanie daje moc”. W prowadzonym sklepiku można kupić sałatki i kanapki. Na półkach nie stoją gazowane i słodzone napoje, ale woda i soki owocowe. Poza tym dzieciom wpajane są zasady zdrowego odżywiania.
- Oczywiście są też słodycze, bo dzieci tego chcą. We wszystkim trzeba jednak zachować zdrowy rozsądek. Przede wszystkim to rodzice mają najwięcej do powiedzenia. Zakaz wprowadzony w szkole nie oznacza, że dzieci będą się zdrowo odżywiać w domu – uważa Elżbieta Antosiak, dyrektor SP nr 23.
Rozporządzenie Ministra Zdrowia obejmie także jedzenie podawane np. w stołówkach. Zapowiedziano kontrole w szkołach czy nowe przepisy będą respektowane.
Jeśli senat i prezydent Komorowski także zaakceptują nowe przepisy, będą one obowiązywały od przyszłego roku szkolnego.
rudy20:39, 24.10.2014
9 1
A inne szkoły? Może warto zobaczyć, w ilu znajdują się automaty ze słodyczami. Takie automaty to najłatwiejszy i bardzo atrakcyjny sposób na zakup niezdrowego jedzenia.
Potrzebna jest jednak przede wszystkim zmiana mentalności. Społeczeństwo musi zrozumieć, że obecne sklepowe słodycze to sama chemia, niemająca nic wspólnego z jedzeniem, tak samo szkodliwa jak papierosy. Na to jednak jeszcze lat trzeba...
20:39, 24.10.2014
Uczeń21:18, 24.10.2014
1 2
Gimnazjów to też dotyczy? 21:18, 24.10.2014
Berg15:05, 25.10.2014
2 1
Prawda jest taka że w obecnych czasach dzieci wychowywane są na multimediach.Wystarczy popatrzeć przechodząc obok jakiegoś boiska szkolnego jak większość z dzieciaków się porusza,to czasami mam wrażenie że są to dzieci ze schorzeniami narządów ruchu.I w większości przypadków nie jest za otyłość dziecka winien batonik,czy też bułka z parówką.Winien jest rodzic,który zamiast pognać dzieciaka na boisko aby pobiegał za piłką,to sadza takiego przed laptopem,albo telewizorem,bo tak jest wygodniej i ma dzieciaka na oku.Bo jak dzieciak w ciągu doby posiedzi w ławce 8 godzin,drugie tyle przed komputerem,a trzecie tyle prześpi,to sorki,nawet jak będzie jadł bułeczki z pomidorkiem,a nie spali tego to i tak kalorie gdzieś się muszą odłożyć.Pęka we mnie coś,jak widzę rodzica który mieszka 200 metrów od szkoły,zamiast zrobić sobie z dzieckiem spacer,pakuje go do auta bo tak wygodniej.Niech ci na górze czepią się lepiej wszechobecnego glutenu w rzekomo zdrowym jedzeniu i innych badziewi,bo jak człowiek w sklepie czasem poczyta skład zawartości opakowania,to ma wątpliwości czy kupuje produkt spożywczy,czy też rozcieńczalnik na bazie nitro.Reasumując,jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze.A może ma to związek z embargiem jakie nałożył na owoce i warzywka wujek Władek?Wszak nadmiar jabłek i marchewki gdzieś trzeba upłynnić,a przy okazji wylansować się jak to się władza martwi o zdrowie rodaków,zwłaszcza tych najmłodszych.Żeby w takim tempie likwidowali wieloletnie kolejki do lekarzy specjalistów dziecięcych. 15:05, 25.10.2014
Sfrustrowany18:06, 25.10.2014
1 1
Najważniejsze są domowe nawyki.
Jeśli rodzice nie kupują, to dzieci też nie będą. Co za problem przynieść batona z domu jeśli w szkole nie sprzedają? 18:06, 25.10.2014
rd12:16, 28.11.2014
0 0
Jak ktos nie chce niech nie je, albo rodzice niech nie dają kasy dziecuom. 12:16, 28.11.2014
ek00:43, 26.12.2014
0 0
to niech zakażą sprzedaży we wszystkich sklepach albo niech zaczną od producentów tych słodyczy przecież sanepid sprawdza każdy produkt dopuszczony do obiegu! ktoś tu kiepsko myśli w tym naszym rządzie jak z reszta z wszystkim 00:43, 26.12.2014
Aneri16:07, 28.08.2015
0 0
Dlaczego nie stawiamy na edukację dzieci tylko wprowadzamy zakazy i nakazy to akurat działa odwrotnie. Nawyki żywieniowe wynosimy z domu a zlikwidowanie słodyczy ze sklepików szkolnych spowoduje, że dzieci będą je kupowały po drodze lub na przerwie w najbliższym sklepie. Ciekawe czy członkowie PSL-u, którzy głosowali za rozporządzeniem sami konsumują tylko zdrową żywność. Paranoja jakaś z tak restrykcyjnymi zakazami. 16:07, 28.08.2015