Zamknij

Kiedyś jedli brukiew i skisłą kaszę. Nadal wybrzydzasz przy obiedzie?

06:38, 22.12.2014 N.CH
Skomentuj fot. depistphotos fot. depistphotos

Ukazało się drugie wydanie cieszącej się wielkim zainteresowaniem publikacji „Gzik, żur i prażucha. Tradycje kuchni kujawskiej”. Miłośnicy swojskiej kuchni znajdą w niej 125 przepisów na kujawskie potrawy zebranych na podstawie licznych badań i wywiadów. Autorka książki, Dorota Kalinowska, opisała w publikacji produkty spożywcze, które były podstawą wyżywienia na Kujawach i ich pochodzenie, a także przetwórstwo i konserwację żywności w dawnych gospodarstwach wiejskich.

Jak bardzo zmieniła się kuchnia kujawska?

Dorota Kalinowska: Dziś mamy zupełnie inne warunki do przygotowywania posiłków niż dawniej. Teraz mamy wszystko, a wcześniej nie było prawie nic. Była duża bieda.

 

Jakie potrawy przygotowywały dawniej gospodynie na Kujawach?

Kuchnia codzienna była skromna i mało urozmaicona. Gospodynie musiały wyżywić rodzinę, a często nie miały czym. Są takie produkty, które kiedyś były podstawą żywienia, a teraz właściwie się ich nie używa. Jest to na przykład pasternak, brukiew czy rzepa. Potrawy z nich przyrządzone nie odbiegają smakiem od powszechnie stosowanych produktów, więc warto po nie sięgać. Dawniej na stołach pojawiały się luksusowe potrawy tylko w święta.

Dziś często jesteśmy wybredni. Mówimy, że czegoś nie lubimy i nie zjemy. Czy dawniej ludzie mogli sobie na to pozwolić?

Absolutnie nie. Wszystko musiało im smakować. Nie mieli wyjścia. Często zaspokajali głód potrawami, które niekoniecznie były świeże, bo przecież nie było lodówek. Ludzie jedli na drugi dzień kaszę, która stała całą noc na kuchni i skisła. Nic się nie wyrzucało. Przez to mieli problemy żołądkowe, tj. biegunka, czerwonka. Stosowali przeróżne zioła na choroby układu pokarmowego

Dlaczego w książce tak szczegółowo zostały również opisane sprzęty kuchenne oraz ich wytwórcy?

Metody produkcji, na przykład masła czy suszonego sera, to nie są dzisiejsze pomysły, ale już dawno ktoś na nie wpadł. Chociaż wiadomo, że nie produkowało się ich na tak dużą skalę jak dziś. Ludzie wymyślili sprzęty do ich wyrobów sami i wykonywali je ręcznie. Na bazie ich pomysłów i rozwiązań teraz my mamy narzędzia, które mają lepszy wygląd i są trwalsze. Warto o tym pamiętać.

Czy włocławianie mogą się spodziewać kolejnych części książki?

Ciekawi mnie ta tematyka, dlatego, mimo że to już druga publikacja o tej tematyce, to wciąż zbieram kolejne materiały.

Rozmawiała Natalia Chylińska

Książka jest bogato ilustrowana barwnymi akwarelami i 170 fotografiami przedstawiającymi dawne sprzęty kuchenne, zwyczaje dotyczące przetwórstwa oraz tradycyjne potrawy kujawskie. Jest to pierwsze, tak szerokie opracowanie tematu, poprzedzone wieloletnimi badaniami.

Publikację w cenie 30 zł można nabyć we wszystkich oddziałach Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku.

(N.CH)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

MkMk

8 3

Pewien pan z Łodzi jadł szczaw i mirabelki i zaleca to innym i proszę jaki okaz zdrowia psychicznego również. 09:25, 22.12.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

ewa22ewa22

4 0

Faktem jest ,że ludzie dawniej jadali rzadziej i mniej mięsa, a więcej kasz,klusek ,warzyw owoców,żurków,barszczy,kartofelków i zalewajek,a także przetworów własnego wyrobu.Takie proste jedzenie,bez dodatków chemicznych,konserwantów i sztucznych barwników było zdrowsze i lepiej przyswajalne.Trzeba jednak dodać,że jakość mięsa np.świń i krów karmionych naturalnymi paszami ,była o niebo wyższa niż dziś, część mięs ,które wędzono na Boże Narodzenie , wisiało w spiżarniach owinięte w płótno do Wielkanocy. Spróbujcie to zrobić dzisiaj :) 14:36, 22.12.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

igaiga

8 0

Pani autorka gada bzdury.U nas,u mojej babci tez była bieda,było 7 dzieci ale nigdy nikt nie jadł skisłej kaszy.Tak sie gotowało zeby nic nie zostawało na następny dzień,resztki zjadały świnie i pies.Była sionka,do której sie schodziło z własciwej sieni 4 schodki w dół,zimno tam było jak w lodówce.I tam przechowywane było jedzenie.A ci co nie mieli takiej chłodni to wynosili przygotowywane jedzenie do stajenki,tak samo zimnej.Żadna gospodyni nie zostawiała jedzenia w kuchni narazajac na skiśniecie a tym bardziej nie dała tego rodzinie czy zwierzętom. 15:04, 22.12.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%