Dzisiaj (23.01) nad ranem doszło do tragedii w Bętlewie, gm Wielgie. W budynku zamieszkiwanym przez około 60-letniego mężczyznę wybuchł pożar. Po godzinie strażacy znaleźli w zgliszczach zwęglone ciało.
Pożar wybuchł około 5. Straż pożarną zaalarmował kierowca, który jechał w kierunku Wielgiego dokładnie o godz. 5.21. Ogień był już tak rozwinięty, że było go widać z daleka. Palił się dwuizbowy budynek mieszkalny, w którym była kuchnia i pokój.
- Na miejscu obok naszego zastępu były też jednostki ochotnicze z Wielgiego, Zadusznik i Oleszna. Po przyjeździe strażaków dach był już spalony, a strop zarwany. W pokoju nie było ofiary. Dopiero w kuchni znaleziono zwęglone ciało człowieka - mówi bryg. inż. Jerzy Fydrych, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej PSP w Lipnie. - Przeszukaliśmy dokładnie zgliszcza, bo przy takim pożarze trzeba to zrobić bardzo skrupulatnie. Z człowieka może zostać tylko czaszka, bądź jakaś kość.
Jak poinformował nas Fydrych, ogień prawdopodobnie wyszedł z kuchni, jednak przy tak rozległym pożarze ciężko jest określić przyczynę. W mieszkaniu była też piwnica, którą też przeszukano. Drugiej osoby, która według podejrzeń mogła akurat odwiedzić mężczyznę, nie znaleziono.
- Nas o pożarze powiadomiono przed godz. 6 rano. Dostaliśmy informację o jednej ofierze śmiertelnej, której tożsamość nie jest jeszcze znana. Tę ustali dopiero sekcja zwłok. Na miejscu działał także prokurator oraz biegły sądowy z zakresu pożarnictwa. Prawdopodobnie ofiarą jest mieszkaniec tego domu - dodaje Anna Kozłowska z Komendy Powiatowej Policji w Lipnie.
Ciało mężczyzny znaleziono około godz. 7. Sama akcja gaśnicza nie trwała długo, ale przez wiele godzin miejsce dogaszano i przeszukiwano, by upewnić się, czy nie ma kolejnego ciała.
- Byliśmy na miejscu od 6 rano do 13. Zostały jednostki z Wielgiego i Zadusznik. Gdy odjechał prokurator, zabrano zwłoki. My ponownie przeszukiwaliśmy zgliszcza. Potem dogaszaliśmy wszystko i zabezpieczaliśmy miejsce zdarzenia. Dawno już nie pamiętam takiej tragedii w naszej gminie - relacjonuje Wiesław Wiśniewski z OSP Zaduszniki.
Szczegółowe przyczyny tragedii wyjaśniają policjanci pod nadzorem prokuratora.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz