Policja zlikwidowała dwie dziuple, w których demontowano drogie auta

Drogie auta ginęły w Toruniu lub Wrocławiu. Sprowadzano je pod Włocławek, gdzie były demontowane. Przestępczy proceder już nie kwitnie, bo policja zlikwidowała właśnie dwie "dziuple".

Lipnowscy kryminalni dysponując wcześniejszymi ustaleniami, weszli przed kilkoma dniami na teren prywatnej posesji w gminie Bobrowniki. W wyniku przeszukania znajdującego się tam garażu znaleźli zdemontowane audi A5. Podczas wstępnej weryfikacji okazało się, że auto pod koniec czerwca br. zostało skradzione z jednego z parkingów na terenie Torunia.

Właściciel oszacował jego wartość na 190 tys. zł. Jeszcze tego samego dnia kryminalni zatrzymali 22-letniego użytkownika "dziupli". Dalszym wyjaśnieniem wszystkich okoliczności tej sprawy zajęli się kryminalni z Komisariatu Policji Toruń Śródmieście, którzy przejęli od lipnowskich kolegów zatrzymanego mężczyznę i zebrany dotąd materiał dowodowy.

- To na jego podstawie udowodnili mężczyźnie, że wiedząc, iż auto jest kradzione, pomógł w jego ukryciu i demontażu. Policjanci w toku dalszych czynności i po skrupulatnej analizie uzyskanych informacji trafili na jedną z posesji w powiecie włocławskim. Tam podczas przeszukania garażu znaleźli fragmenty citroena berlingo, który również figurował w policyjnych systemach jako utracony - wyjaśnia Anna Kozłowska z KPP Lipno.

Funkcjonariusze ustalili, że do kradzieży drugiego pojazdu doszło w nocy z 9 na 10 kwietnia br. Citroen zniknął z ul. Waryńskiego we Wrocławiu, o czym właściciel poinformował policjantów, gdy tylko to zauważył.

Na posesji pod Włocławkiem policjanci zatrzymali 29-latka. Mężczyźnie kryminalni przedstawili zarzut paserstwa. Dowiedli bowiem, że brał udział w demontażu audi A5 skradzionego w Toruniu, a także citroena skradzionego we Wrocławiu.

Podobnie jak 22-latek on również wiedząc, że oba te pojazdy zostały skradzione, pomagał w ich ukryciu i demontażu. Obu mężczyznom grozi do 5 lat więzienia.