Niecodzienny lokator w miejskim schronisku dla Zwierząt. Musieli przyjąć go w masce

Do włocławskiego schroniska dla zwierząt trafił ostatnio... skunks domowy. Zwierzę zauważono na ulicy Jaskółczej w Michelinie. Nie wiadomo, czy zgubiło się, czy może uciekło z hodowli. 

Skunks trafił na ulicę Przemysłową po tym, jak ktoś zauważył charakterystycznie wyglądającego zwierzaka na Jaskółczej i zadzwonił po pomoc do schroniska. Zyskał sławę, kiedy informacja o nim ukazała się na facebookowym profilu placówki.

- Teraz urywają się telefony od osób, które chcą go adoptować - mówi Iwona Rybińska z Miejskiego Schroniska dla Zwierząt. 

Znaleziony skunks to samiec. Jest oswojony. W schronisku okazało się, że nie ma gruczołów wytwarzających cuchnącą ciecz, z czym skunksy przede wszystkim nam się kojarzą (lekarz ze schroniska ze względów bezpieczeństwa szukał gruczołów w masce). Zwierzak na razie przechodzi 15-dniową kwarantannę. Po jej upływie, jeśli nie znajdzie się jego właściciel, skunks zostanie wykastrowany i przeznaczony do adopcji. 

Skąd wziął się w Michelinie? Może nie był wykastrowany, bo pochodzi z hodowli. 

Skunks domowy to zwierzę nie tanie, ani łatwe do zdobycia - można je dostać tylko na zamówienie, wymaga też specjalnych warunków hodowli, m.in. odpowiedniego pokarmu.

To pierwszy skunks, który trafił do włocławskiego schroniska. Wcześniej, oprócz psów i kotów, miano tu do czynienia co najwyżej z szynszylami i świnkami morskimi. Kiedyś trafił się też wąż.