Jeszcze niedawno drwił z Anwilu, a teraz może być nawet kapitanem

Życie zawodowego koszykarza wiąże się z częstymi zmianami barw klubowych. Dziś zawodnik X gra w jednym, a jutro być może w drugim - znienawidzonym przez kibiców tego pierwszego - klubie. Lepiej więc uważać, z kogo się szydzi, zagrzewając do boju swoją ekipę.

Przykładem na to jak przewrotny bywa los, jest Robert Tomaszek. Środkowy podpisał niedawno kontrakt z Anwilem i w nadchodzącym sezonie ma być ważnym zawodnikiem. Ba, z racji na swój charakter i podejście do gry może być nawet brany pod uwagę przy wyborze kapitana zespołu. Gdy go zapytamy, zawodnik z pewnością zawsze będzie powtarzał, że za Anwil da się pokroić.

Ale bardziej pamiętliwi kibice mogliby wypomnieć Tomaszkowi coś innego. Otóż w sezonie 2012/13 gdy grał w Enerdze Czarnych Słupsk, został głównym bohaterem zapowiedzi meczu swojej drużyny z Anwilem.

Niczym wytrawny aktor zawodnik Anwilu zagrał poskramiacza "Rottweilerów". Fani pamiętają, jak wyprowadzał na parkiet hali Gryfia w Słupsku małe, posłuszne pieski przy dźwiękach piosenki "Puszek okruszek". To miało zagrzać Czarnych do walki i napędzić strachu Anwilowi.

Gwoli ścisłości trzeba dodać, że zabieg poskutkował, bo słupszczanie pokonali wówczas Anwil 82:64. Co ciekawe ich najlepszym zawodnikiem był... nie kto inny jak Robert Tomaszek, który zdobył 13 punktów i zebrał 12 piłek. Oby z takim poświęceniem i skutecznością koszykarz grał także dla Anwilu.