Zamknij

Handel ludźmi w internecie? Mroczna strona in vitro

17:10, 27.03.2015 J.B
Skomentuj fot. depositphotos.com fot. depositphotos.com

Pary, w których kobieta z różnych względów nie może donosić ciąży, coraz częściej poszukują innej kobiety (tzw. surogatki), która zgodzi się urodzić im dziecko. Cena za taką usługę? Nawet 80.000 złotych plus koszty badań lekarskich i wyżywienia w czasie ciąży. Wyrzuty sumienia? „Nie będę się przejmować moralnością, gdy nie mam co do garnka włożyć” - kwituje Karolina, 25-letnia włocławianka, która zdecydowała się zamieścić swoje ogłoszenie na jednym z for internetowych.

Ogłoszenia kobiet gotowych urodzić dziecko innej parze można bez problemu znaleźć w Internecie.  Zazwyczaj są zdawkowe, po szczegóły odsyłają do kontaktu prywatnego. Nie chcą rozgłosu, gdyż może on doprowadzić do poważnych problemów. Karolina zgodziła się na rozmowę pod jedynym warunkiem – żadnych szczegółów mogących pozwolić na jej identyfikację:


Wiem, że nie spotkam się ze zrozumieniem ze strony społeczeństwa, dlatego nie mam zamiaru się nikomu chwalić tym, co robię. Mam córkę w wieku przedszkolnym, jej ojciec nas zostawił jak jeszcze byłam w ciąży. Pracuję dorywczo, często brakuje nam nawet na jedzenie. Już raz urodziłam dziecko dla innej pary ze Szczecina, zdrowego chłopca. Otrzymałam za to 50.000 zł, do dzisiaj żyjemy z tych pieniędzy. Co mną kieruje? Wyłącznie względy finansowe, nie będę ukrywać. Nie zastanawiam się za dużo nad tym, co robię. Nie będę się przejmować moralnością, gdy nie mam co do garnka włożyć- opowiada włocławianka.


„Wynajem brzucha” w praktyce

Proceder kwitnie od wielu lat, dlatego jego zasady są jasne dla wszystkich zainteresowanych. Strony najczęściej spisują umowę, w której surogatka – w zamian za wynagrodzenie i opiekę w czasie ciąży – zgadza się urodzić dziecko i przekazać je swoim „zleceniodawcom”, najczęściej w formie adopcji ze wskazaniem. Genetycznymi rodzicami dziecka są zazwyczaj „zleceniodawcy”, a ciąża jest wynikiem zastosowania procedury in vitro.

Co jednak, jeśli surogatka zmieni zdanie i nie będzie chciała oddać dziecka? Osoby uczestniczące w tym procederze zazwyczaj zdają sobie sprawę, że w świetle polskiego prawa matką zawsze jest kobieta, która dziecko urodziła. Żadna umowa nie może tego zmienić. Co więcej, praktyka uznaje taką umowę o „zastępcze macierzyństwo” za bezwzględnie nieważną i niedopuszczalną. Skoro jednak są zawierane, pojawiają się kolejne wątpliwości: jak jednak rozliczyć poniesione koszty w sytuacji, gdy jedna ze stron się wycofa? Czy genetyczni rodzice nie mają żadnych praw do dziecka?

Dzieckiem od początku zajmowali się jego rodzice, ojciec je uznał zaraz po urodzeniu, dalsze procedury też przebiegły sprawnie. Ale wiem, że obawiali się, czy się nie rozmyślę, musiałam też podpisać weksel na całą kwotę ustalonego wynagrodzenia – opowiada Karolina.

Umowy o macierzyństwo zastępcze nie są jednoznacznie zakazane

W Polsce – pomimo licznych kontrowersji – zawieranie takich umów nie jest jednoznacznie zakazane przez prawo. Od kilkunastu lat prawnicy postulują kompleksowe uregulowanie zagadnień dotyczących zapłodnienia pozaustrojowego (in vitro), w tym także kwestię dopuszczalności umów z surogatkami. Pomimo to do dnia dzisiejszego nie wiadomo, co jest w tym zakresie dozwolone, a co zabronione. Wielu interpretuje bowiem ten stan jednoznacznie: skoro nie ma zakazów – wolno wszystko.

Zabiegi wykonywane na masową skalę

„Wynajem brzucha” to tylko jeden z wątpliwych moralnie skutków, jakie może powodować brak odpowiednich regulacji. W Polsce przykładowo nie jest także rozstrzygnięte, czy zapłodnienie pozaustrojowe powinno być dostępne dla par homoseksualnych i osób samotnych. Prawo również nie określa, jaki status mają ludzkie embriony oraz czy dopuszczalne jest ich zamrażanie i wykorzystywanie w dowolnym czasie, także np. po śmierci mężczyzny, który był dawcą nasienia.

W Polsce dyskusja o in vitro koncentruje się przede wszystkim na aspektach etycznych i religijnych. Wymianie poglądów towarzyszy ogromna dawka emocji, co utrudnia znalezienie rozsądnego kompromisu. Największe nawet emocje nie zmienią faktu, że zabiegi in vitro są wykonywane w Polsce na masową skalę i że jesteśmy jedynym krajem Zachodu, który nie uregulował tych kwestii prawnie. Najwyższa pora to zrobić.

(J.B)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

ZenekZenek

16 0

Nie rozumiem aspektów religijnych i etycznych in vitro. Jak ktoś to robi to znaczy że mieści się to w jego normach etycznych i religijnych. Jeśli nie to po prostu nie przeprowadza takiego zabiegu i po śmierci zakopie go opieka społeczna i nikt nie będzie po nim płakał. Chyba plebany nie zamierzają narzucać społeczeństwu co wolno a co nie. Chyba że notują jeszcze za mały odpływ owieczek z parafii ale niech uważają bo za kilka lat już nie będzie kogo strzyc. 08:29, 27.03.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

TWTW

9 1

Artykuł na zamówienie Lucjana? 09:34, 27.03.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

takitamtakitam

9 4

Co ty pitolisz redaktorzyno! Procedury in vitro nie pozwalają na takie nielegalne interesy. Jedynie metoda mogła być podobna. Oby za to "przejęzyczenie" nikt cię po sądach nie przegonił. A tak na marginesie mimo, że jestem katolikiem uważam, że metoda in vitro jest potrzebna. Oczywiście ta legalna, a nie takie szemrane interesy o których pisze redaktorzyna. Znam rodziny które dzięki tej metodzie mają dzieci i dopiero po urodzeniu widać jak są szczęśliwi. Żaden ksiądz nie powinien tego ograniczać, mało tego uważam, że powinno być to częściowo bezpłatne tak jak jest to w innych normalnych krajach. 13:08, 27.03.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

alanalan

9 1

Tak samo albo nawet gorzej można napisać o adopcji - w niemal każdym przypadku, gdy żyje któreś z rodziców dziecka, albo jakikolwiek krewny można domniemywać handel dzieckiem! 14:12, 27.03.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%