To nie był udany rewanż dla ekipy Milicicia. Rosjanie znów lepsi od Anwilu Włocławek!

Wyjazd do oddalonego o blisko 1900 kilometrów Niżnego Nowogrodu był dla zawodników Anwilu Włocławek nie lada wyzwaniem. Podopieczni Igora Milicicia mieli w pamięci pierwszy mecz obu ekip, gdy pewnie wygrali rywale. Tym razem miało być inaczej.

Mecz lepiej rozpoczęli Rosjanie, którzy już od pierwszych akcji próbowali narzucić swoje warunki gry. Anwil nie miał zamiaru być gorszą stroną meczu i konsekwentnie gonił wynik. Przy stanie 11:7 dla gospodarzy można było zauważyć, że bardzo ciężka przeprawa czeka przede wszystkim Aarona Brousarda. Amerykanin był bardzo dobrze kryty i wyłączenie go z gry skutkowało słabszą zdobyczą punktową. Pozostali zawodnicy Milicicia próbowali, ale tego dnia popełniali zbyt dużo prostych, niewymuszonych błędów. Po jednej ze strat Jarosława Zyskowskiego Anwil musiał odrabiać 11 punktów straty.

Druga kwarta rozpoczęła się od celnej "trójki" Polaka, który chciał jak najszybciej zapomnieć o błędach popełnionych w trakcie przebywania na parkiecie. Chwilę później była jeszcze szansa na dalsze odrabianie strat, ale piłka po niecelnych rzutach wolnych nie wpadła do kosza. Anwil popełniał wciąż błędy, od których odzwyczaił już kibiców z Włocławka. Mistrzowie Polski nie potrafili odnaleźć się na parkiecie. Wynik nadal pozostawał jednak sprawą zupełnie otwartą. Równo z syreną kończącą drugą odsłonę meczu z dystansu trafił Simon, ale punkty nie został zaliczone i Anwil schodził do szatni przy stanie 46.30.

To nie był mecz włocławian, o czym przekonaliśmy się w trzeciej odsłonie spotkania. Rywale trafiali praktycznie wszystko, podczas gdy Anwil odpowiadał przede wszystkim brakiem skuteczności. Rosjanie grali pewnie i z każdą minutą utwierdzali swoich kibiców, że to im tego dnia należy się kolejne zwycięstwo w koszykarskiej Lidze Mistrzów. Przy stanie 62:38 widać było, że są pewni swojej gry i wyniku, który prezentowała tablica. Anwil nie był w stanie tego dnia odpowiedzieć grą na tym samym poziomie, czego potwierdzeniem jest brak celnej "trójki" w tej odsłonie.

Ostatnia kwarta rozpoczęła się od błędu rywali i niezaliczonych punktów Jarosława Zyskowskiego. Po chwili trafili za 3 Rosjanie, ale celnymi rzutami wolnymi odpowiedział Szymon Szewczyk. To było jednak zdecydowanie za mało na znakomitą grę, przede wszystkim z dystansu, ekipy z Nowogrodu. Na 30 sekund przed końcową syreną Anwil przegrywał 62:86 i takim wynikiem zakończyło się spotkanie. Kolejny mecz w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów włocławianie zagrają już w przyszłym roku.

BC Niźny Nowogród - Anwil Włocławek 86:62 (26:13, 20:20, 20:15, 20:14)