Zamknij

Zaczynał we Włocławku, teraz gra na całym świecie. Kornel Wolak: "Jestem otwarty na powroty do rodzinnego miasta" [WYWIAD]

16:32, 27.02.2018 . Aktualizacja: 09:35, 28.02.2018
Skomentuj Kornel Wolak, absolwent włocławskiej PSM, dziś jest światowej sławy klarnecistą. Fot. materiały promocyjne Kornel Wolak, absolwent włocławskiej PSM, dziś jest światowej sławy klarnecistą. Fot. materiały promocyjne

Pierwsze muzyczne kroki stawiał we włocławskiej Szkole Muzycznej. Dziś jest wirtuozem klarnetu i gra na scenach całego świata, a do tego sam uczy gry na instrumencie i prowadzi badania naukowe. Z Kornelem Wolakiem, w roku 70-lecia istnienia Zespołu Szkół Muzycznych im. Czesława Niemena we Włocławku, rozmawiamy m. in. o tym, jak wspomina czasy szkolne, a także o tym, czy jest szansa, by ponownie zawitał z koncertem na włocławskiej scenie.

DDWloclawek.pl: Jak trafił pan do włocławskiej szkoły muzycznej? Czy od dziecka marzył pan o karierze muzycznej?

KW: Muzyka kształtuje mnie od najmłodszych lat. Jest częścią mnie. Odkąd nauczyłem się mówić zapytany o to, kim chcę być w przyszłości, odpowiadałem zawsze niezmiennie: muzykiem albo aktorem. Wynika to zapewne z głębokich tradycji muzycznych w mojej rodzinie. Oboje moi rodzice to muzycy, a nie znam nikogo w dwóch pokoleniach wstecz, włączając zastępy ciotek i kuzynów, kto by nie grał na jakimś instrumencie lub nie śpiewał. To właśnie ta sztuka z całym swoim bogactwem treści, niuansów i konwencji kształtuje moje życie. Od piątego roku życia przeniosłem się z mamą do Włocławka i to właśnie tu pierwsze kroki skierowaliśmy do Państwowej Szkoły Muzycznej.

Uczył się Pan gry na fortepianie i klarnecie. Czy to był pana wybór czy raczej zasugerowali to nauczyciele/rodzice? Dlaczego ostatecznie związał Pan swoją karierę właśnie z klarnetem?

Od momentu jak tylko byłem w stanie siedzieć o własnych silach, siadałem przy pianinie. Zatem naturalna rzeczą było to, iż pierwszym instrumentem, na jaki zapisała mnie mama, był fortepian. Dopiero później – jako instrument dodatkowy – wybrałem klarnet. Trudno powiedzieć czym się sugerowałem. Do wyboru był klarnet lub flet. Bardziej pociągał mnie dźwięk klarnetu. Aczkolwiek do dziś gram na fortepianie. Ta umiejętność przydaje mi się w pracy pedagogicznej niemalże na co dzień.

Dziś występuje pan na całym świecie, sam prowadzi kursy i wykłady dotyczące gry na klarnecie. Czy często wraca Pan do początków swojej edukacji muzycznej?

Nie. Nie wracam do samych początków, bowiem już w większości ich nie pamiętam. Przykro mi.

Jak wspomina pan czasy nauki w Szkole Muzycznej we Włocławku?

Rożnie. Nie byłem „najłatwiejszym” uczniem do nauczania. Starałem się jak mogłem, ale po rozwodzie rodziców było nam ciężko odnaleźć się w nowym miejscu. To wpływało na różny stopień mojego przygotowania się do zajęć. Bałem się dyktand i solfeżu. Natomiast samo ćwiczenie i historia muzyki nie sprawiały mi problemów. Od początku ratowała mnie wrodzona umiejętność do skupiania się pod presją, dzięki której mogłem bardzo dobrze zaliczać kolejne egzaminy. W naszej PSM miałem również miłych kolegów i koleżanki, z którymi do dziś pozostaję w kontakcie.

Jaki nauczyciel z tego okresu i dlaczego zapadł panu najbardziej w pamięć?

Pamiętam, iż panicznie bałem się lekcji klarnetu z ówczesnym dyrektorem szkoły, panem Januszem Hołdą. Był to mój pierwszy nauczyciel gry na tym instrumencie. W malutkiej sali z jednym oknem nałogowo palił papierosy. A do tego krzyczał na mnie i wzbudzał we mnie nieustanne poczucie winy za wszelkie niedociągnięcia. Pewnego dnia wezwał moja matkę i w mojej obecności powiedział, iż „wyrzuca mnie ze swojej klasy, bowiem jestem ‘antytalenciem’”. Taka postawa zapada w pamięć! Dopiero wiele lat później zrozumiałem, ze wina nie była moja. To On był ‘antynauczycielem’.

Szczęśliwie się złożyło, że trafiłem do początkującego wówczas pedagoga (a obecnego dyrektora, Romana Kozickiego), który tchnął we mnie odrobinę otuchy i pokazał, że klarnet to nie tylko trauma ale i przygoda. Dla młodego człowieka to jest bardzo ważne, aby przeżywać rzeczy w sposób wyjątkowy i ekscytujący. Ta przemiana była bodaj najistotniejszą lekcją w moim życiu zawodowym. Na własnej skórze odczułem, iż kamieniem węgielnym pedagogiki jest inspiracja do przedmiotu. Czasem odrobina inspiracji i cierpliwości ze strony pedagoga wystarczy aby obudzić ambicję i pasję w młodym adepcie, które będą kierować nim/nią przez całe życie. I odwrotnie: nikomu nie można odbierać nadziei.

[WIDEO]694[/WIDEO]

Jakich rad udzieliłby pan uczniom Szkoły Muzycznej, którzy marzą o tym, by odnieść sukces i grać na wielkich scenach na całym świecie?

To zależy od specjalności. Dla pianistów, wokalistów i smyczkowców w Polsce są niewątpliwie znakomite ośrodki do kształcenia się. "Dęciakom" w dalszym ciągu polecałbym studia zagraniczne. Wszystko rozbija się o tradycje. Statystycznie bowiem poziom nauczania będzie wyższy tam, gdzie tradycja jest dłuższa i gdzie ośrodki kształcenia są większe. Wszystko to oczywiście ma sens, jedynie gdy dana osoba jest w pełni przekonana o słuszności wyboru muzyki jako zawodu i przygotowana na wszelkie konsekwencje z takiej decyzji płynące.

Czym zajmuje się pan obecnie, jeśli chodzi o projekty artystyczne, plany koncertowe i inną działalność muzyczną?

Szczególnie istotną częścią mojej działalności pedagogicznej jest prowadzenie kursów mistrzowskich oraz wykładów metodologicznych z zakresu nauczania gry na klarnecie, budowy i własnej obróbki stroików oraz poprawnego zadęcia. Od 2016 roku wraz z grupą wybitnych specjalistów w zakładzie Patologii Wymowy na Toronto University prowadzę niezależne badania nad problematyką zadęcia na klarnecie przy użyciu najnowocześniejszej aparatury do prowadzenia analiz akcji poszczególnych artykulatorów jamy ustnej. Badania te mają na celu udoskonalenie metodologii nauczania początkowego (i nie tylko) oraz szukania analogii pomiędzy sposobami artykułowania w mowie i podczas gry na klarnecie. Mamy w dorobku już kilka publikacji, a dalsze wyniki badań ukażą się w tym roku.

W ubiegłym roku ukazała się Moja pierwsza książka pt. „Rodzaje staccato na klarnecie”, a na ten rok planuję wydanie kolejnej na temat zadęcia. W związku z wydaniem książki oraz publikacji naukowych jestem zapraszany z wykładami przez różne uniwersytety. Obok regularnych tras koncertowych to właśnie ten rodzaj działalności przynosi mi obecnie najwięcej satysfakcji. Z ostatnich znaczących nowości pragnę donieść, iż od stycznia bieżącego roku objąłem katedrę klarnetu na University of Victoria w Kanadzie, dokąd obecnie się przeniosłem. Więcej informacji na mój temat znajdą państwo na www.kornelwolak.com.

We Włocławku ostatnio występował pan na początku 2017 roku. Jak wspomina pan kontakt z włocławską publicznością? Czy jest szansa, że w najbliższej przyszłości zawita Pan tu ponownie?

Włocławska publiczność przyjęła mnie bardzo serdecznie. Było mi bardzo milo wystąpić w naszym Browarze. Bardzo dziękuję dyrekcji za to zaproszenie! A co do powrotu z kolejnymi produkcjami artystycznymi, to kwestia zaproszeń, jak i zgrania ich z moimi dalszymi tournée po Europie w najbliższych sezonach koncertowych. Zawsze jednak jestem otwarty na powroty do mojego rodzinnego miasta.

Serdecznie pozdrawiam z dalekiej Kanady wszystkich czytelników, Kornel Wolak.

Rozmawiała Natalia Seklecka.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(5)

Mac333Mac333

8 0

Brawo Kornel ,jesteś wspaniałym przykładem ,że jeśli odnajdzie się swoją pasję nic nie stoi na przeszkodzie do spełnienia marzeń ,nawet start w mieście takim jak Włocławek 20:30, 27.02.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

LeslauerLeslauer

Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.


LeslauerLeslauer

1 0

... taki ktoś JAK Hołda, a nie "jaj" Hołda... Przepraszam za literówkę. 21:40, 27.02.2018


Kaja to jaKaja to ja

3 0

Jeśli chodzi o papierosy, to w tamtych czasach palenie tytoniu w szkołach, biurach, miejscach publicznych nie było niczym niestosownym- niestety. Pamiętajmy też, że jako uczniowie zwykle też nie jesteśmy chodzącymi ideałami...Często też w przedmiotach artystycznych jest tak, że musi trafić swój na swego i wtedy współpraca jest owocna... 14:18, 28.02.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AngtoraltoAngtoralto

3 3

Pan Hołda jaki był taki był ale raczej chyba nie zasłużył na taką jazdę po nim w mediach, wymagający owszem był ale potrafił też być ludzki. Wspominam go jako dobrego organizatora kiedy był dyrektorem. Nie pamiętam, też żeby palił na zajęciach ale nie miałem z nim aż tak częstego kontaktu, poza tym trochę już czasu minęło.. 18:13, 01.03.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%