Zamknij

"Dowiaduję się, że się na niczym nie znam i mam poczucie, że jestem im potrzebny tylko jako bankomat"(LIST)

12:00, 03.04.2017 .
Skomentuj Sytuacja wydaje się być bardzo trudna i prowadząca do rozbicia małżeństwa, w którym kartą przetargową może stać się dziecko. Narastające poczucie frustracji, słowne poniżanie, mogą też skutkować alternatywnymi sposobami rozładowania napięć. Fot. depositphotos Sytuacja wydaje się być bardzo trudna i prowadząca do rozbicia małżeństwa, w którym kartą przetargową może stać się dziecko. Narastające poczucie frustracji, słowne poniżanie, mogą też skutkować alternatywnymi sposobami rozładowania napięć. Fot. depositphotos

Droga Agato,

nie wiem, gdzie szukać pomocy. Jest bardzo ciężko. Codziennie walczę o dostęp do dziecka. Domem zawładnęła teściowa.
W domu nie mam miejsca dla mnie. Wszystko jest zawalone rzeczami żony i jej pomysłów na urządzenie mieszkania, wspieranej przez jej matkę. Jak się próbuje odezwać, to jest awantura. Dowiaduje się, że się na niczym nie znam i mam poczucie, że właściwie jestem im potrzebny tylko jako bankomat. Zupełnie inaczej było przed ślubem. Spędzaliśmy z żoną sporo czasu na wspólnie planowanych wycieczkach, omawialiśmy razem jak urządzić mieszkanie. Żona bardzo liczyła się z moim zdaniem, wspierała mnie w różnych sytuacjach. Teściowa zapraszała na kawkę, obiad. Była bardzo dyskretna i miła. Zawsze z boku. Taka ciepła, mądra kobieta. Z teściem miałem dobry kontakt, choć rzadko się widywaliśmy, bo pracował w delegacjach. Moja rodzina mieszka na drugim końcu Polski. Czasem chciałbym ich odwiedzić. Jednak wyjazd do nich jest zawsze pełen napięć. Żona ma zawsze mnóstwo obiekcji. Najgorzej się zaczęło, gdy urodziła się nam córka. Teściowa prawie się wprowadziła do nas. Nie mam możliwości pobyć z dzieckiem, a relacje z żona też są coraz bardziej ograniczone. Zawsze jest obok teściowa. Wieczorem trzeba być cicho, bo się małą obudzi. O żadnej intymności nie ma mowy. Teściowa z żoną wszystko podporządkowują dziecku. Mam wrażenie, że to jest ich żywa lalka o którą są bardzo zazdrosne. Mam bardzo absorbującą pracę i dobrze zarabiam, jak wracam do domu, to chciałbym mieć możliwość spędzenia czasu z żoną i dzieckiem, odpoczynku. Kiedyś lubiłem pitrasić w kuchni. Teraz nawet nie wchodzę do kuchni, bo zawsze coś nie tak zrobię. Nie lubię kuchni teściowej , a jestem na nią skazany. Jak mogę, to jem na mieście. Teraz jak mam wrócić do domu, to znajduję sobie jakieś zajęcia, by to zrobić jak najpóźniej. Mam już dość takiego życia i  naprawdę nie wiem, co powinienem w takiej sytuacji zrobić.

Radek, 42 lat

 

Drogi Radku,

opisana sytuacja nie jest wyjątkowa. Często w rozmowach z panami słyszę, że ich udział w wychowaniu dziecka jest bardzo ograniczany przez takie lub podobne sytuacje. Oczywiście bywają też inne powody. Jednak tym razem wybrałam Twój list, ponieważ pokazuje obraz przełamujący stereotyp ojca/męża, na którym nie można polegać, bo nie jest zainteresowany swoim udziałem w wypełnianiu roli. Uważa, że są sprawy, które należą do kobiety i on nie musi. Przyjmuje postawę bardzo wygodną dla siebie i dba o obszary, które jego interesują, domagając się realizacji swojego prawa do nich, np. oglądanie meczy, piwko z kolegami, wyjścia na siłownię. Natomiast wyjście kobiety z domu jest pod znakiem zapytania.

Opisywana w liście sytuacja sprawia wrażenie, że masz świadomość swojej roli, poczucie odpowiedzialności i decyzję o związku podjąłeś opierając się na wartościowych przesłankach. Wyraźnie wskazujesz na punkt graniczny. Sytuacja bardzo zmieniła się po zawarciu związki i pogłębiła na niekorzyść po pojawieniu się dziecka.

W liście poruszasz kilka bardzo ważnych wątków,  mających istotny wpływ na relację małżeńską oraz rolę ojca w wychowaniu dziecka. Ważna jest w tym wszystkim rola matki żony i brak dbałości o relacje z rodziną mężczyzny. Opisujesz dom, który praktycznie nie jest Twoim domem, bo zawładnęła nim żona z teściową. Utrudnione są relacje, bliskość jego z dzieckiem, bliskość z żona, jak również masz poczucie braku miejsca w przestrzeni domu dla siebie. Sytuacja wydaje się być bardzo trudna i prowadząca do rozbicia małżeństwa, w którym kartą przetargową może stać się dziecko. Narastające poczucie frustracji, słowne poniżanie, mogą też skutkować alternatywnymi sposobami rozładowania napięć.

Moment w jakim się znalazłeś życiowo, wymaga pilnej interwencji. Polecam skontaktowanie się z mediatorem do spraw rodzinnych, poradnią rodzinną, bądź z osobą specjalizują się w obszarze terapii rodzin. Opisywany problem warto bardziej szczegółowo przeanalizować oraz poszukać wsparcia specjalisty w procesie naprawczym relacji.

To na co mogę tu jeszcze podpowiedzieć, to poddanie sytuacji samoanalizie i zaproszenie do niej żony. Proponowane punkty do wzięcia pod uwagę:

- co ja mogę zrobić inaczej, by wspólny czas był przyjemny;

- czy znam swoje potrzeby (własne i partnera) i tworzę przestrzeń do ich realizacji;

- jak często razem się śmiejemy, bawimy;

- jak wygląda „język miłości” partnera/partnerki;

- czy znam różnice w podejściu do sytuacji trudnych, w świecie kobiecym i męskim;

- w jaki sposób dbam o różnorodność w naszym związku;

- w jaki sposób wzmacniam więź;

- co wnoszę do relacji;

- co chcę brać z relacji;

- jakie wartości są wspólne (czy są odmienne);

- jaki jest udział w wychowaniu dziecka każdej ze stron:

co ważnego chcemy przekazać dziecku;

w jaki sposób przygotujemy dziecko do samodzielnego życia;

- co właściwie jest źródłem zmian w naszej relacji od czasu, gdy pragnęliśmy być razem.
 

Na co warto jeszcze zwrócić uwagę:

Przede wszystkim na sposób komunikacji. Przy obecnym pośpiechu często gubimy zdolność rozmowy, dyskusji o wielu interesujących nas lub partnera sprawach. Za to „rzucamy’ do siebie krótkie pytania: co robiłeś, co jadłeś, z kim się spotkałeś, gdzie byłeś. Warto określić sobie czym jest dla nas rozmowa, ciekawa dyskusja i czego w tym zakresie oczekujemy od naszego związku. Co jest dla nas ważne.

Kolejną istotną sprawą jest to co wnosimy do relacji w postaci zasad/reguł/schematów postępowania. Wielu z nas zna powiedzenie: „ja będę inna, nie będę tak jak moja mama”, a potem w życiu dorosłym robimy dokładnie to samo. Wzorce postępowania zaczerpnięte w toku całego życia od ważnych osób są w nas bardzo silnie zakodowane. Jeśli świadomie nie ustalimy nowego modelu rodziny, powielimy schematy, które są nam znane. Wspólne ustalenie i wyjaśnienie sobie nawzajem oczekiwań: jak chcę, by było, co jest dla mnie ważne w danej sytuacji, w czym mogę iść na kompromis, bardzo ułatwia dobre porozumienie.

Niemniej ważną sprawą jest nie tylko organizacja czasu wspólnego, ale również pozwolenie sobie na czas osobno: czas tata z dzieckiem, czas mama z dzieckiem, czas mama z tatą bez dziecka, czas wspólny/rodzinny, czas każdego osobno.

Przyjrzenie się temu co buduje zaufanie, daje poczucie wartości i sensu w danej relacji.
 

Na listy odpowiada Agata J.Celmer: pedagog, coach, terapeuta zajęciowy, prowadzi szkolenia, warsztaty, zajęcia grupowe, spotkania indywidualne mające na celu kreowanie fajnej jakości życia i dobrych relacji. 

Potrzebujesz porady ? Napisz : [email protected]

 

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(6)

omggomgg

9 1

faceci mają przerąbane :/ 15:02, 03.04.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

KujawiakKujawiak

5 1

Jak tak pomyślę o średniowiecznym paleniu wiedźm na stosie,to wcale to nie był *%#)!& pomysł. 22:40, 03.04.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

darkodarko

6 0

Jak teściowa jest z wami to masz pozamiatane. Zawsze będziesz na przegranej pozycji. Teściową won z domu do siebie z żonką porozmawiać na spokojnie i wtedy będzie spoko. 22:43, 03.04.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

tojotojo

5 0

Bo żeby być mężem , ojcem , głową rodziny też trzeba mieć nabiał jak struś a nie jak przepiórka. 05:50, 04.04.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

onaaaaaonaaaaa

6 0

Drogi Radku, powiem Ci tak, jesteś *%#)!& wołowa i tyle. Dałeś sobie wleźć na głowę to masz. Pytanie podstawowe, czy to Wasze mieszkanie, czy teściowej (albo teściowa wyłożyła kasę). Jeśli Wasze, to powiedz teściowej wprost, że częste wizyty są męczące. Jak nie podziała, to zaproś swoją mamę na tydzień czy dwa, może jak żona pobędzie dłużej z własną teściową, to zrozumie. Kolejna kwestia-odwiedziny u Twojej rodziny. Skoro żona nie chce, to nie musi jeździć, weź dziecko i jedź sam. Natomiast cytatu: "Wieczorem trzeba być cicho, bo się małą obudzi." nie rozumiem, oczywiście, że trzeba być cicho, jeśli dziecko śpi, szczególnie wieczorem, tu akurat żonę popieram. Moim zdaniem powinniście zostawiać dziecko z teściową, skoro tak chętnie się zajmuje, a sami wychodzić do kina, na kolację itp, żeby odbudować relacje pomiędzy Wami. 11:35, 04.04.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ŻyciowyŻyciowy

2 0

Chłopie weź się w garść bo nie brzmisz jak mężczyzna. Nikt za Ciebie Twojego życia nie zmieni, a męczyć się dalej w takim układzie nie polecam. Postaw sprawę jasno, to TY jesteś głową rodziny więc zachowuj się jak facet, a nie jak zbity pies. 12:59, 04.04.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%