Poszukiwania uciekiniera z Zielonej Szkoły w Goreniu Dużym zakończone. Kangur cały i zdrowy wrócił do domu. Wiemy, jak doszło do zatrzymania zbiega.
Przypomnijmy, 23 czerwca (wtorek) jeden z leśniczych jadąc nocą przez las ze Skrzynek do Dobiegniewa zauważył dziwne zwierzę.
- Przystanął. W pierwszym momencie wydawało mu się, że to jakiś dziwny pies. Ale pies podskoczył, przysiadł na tylnych łapach, zaczął się zajmować sobą i przyglądać samochodowi. Leśniczy oniemiał. Wszystkiego mógł się spodziewać, ale nie kangura we własnym lesie - tłumaczył wtedy Mieczysław Olewnik z Nadleśnictwa Włocławek.
Ze spotkania z nietypowym gościem zostały zdjęcia i film dokumentujący jego obecność w lesie.
[WIDEO]2006[/WIDEO]
Natychmiast rozpoczęły się poszukiwania. Do Nadleśnictwa Włocławek spływało mnóstwo sygnałów dotyczących aktualnej lokalizacji zbiega.
- Mieliśmy nawet informacje, że kangur był widziany w okolicach Nieszawy. Odległość jaką miał do pokonania i przeprawa przez Wisłę poddawała wątpliwość w wiarygodność tych doniesień - dodawał.
Na szczęście akcja poszukiwawcza zakończyła się sukcesem i kangur wrócił do domu. Uciekinier został złapany wczoraj (6 lipca) trzy kilometry od Gostynina.
- Wczoraj rano rozdzwoniły się telefony z informacją o lokalizacji naszego zbiega. Najważniejszą pracę wykonaliśmy telefonicznie. Przekazywaliśmy informacje o miejscu pobytu kangura między leśnikami, a naszymi pracownikami, którzy byli przygotowani do złapania kangura. Byli wyposażeni w specjalną klatkę, żeby tego kangura złapać - mówi zastępca dyrektora Zielonej Szkoły w Goreniu Dużym Zofia Rempalska.
Kangur wpadł w zasadzkę przygotowaną przez leśniczych z Nadleśnictwa Gostynin i pracowników Zielonej Szkoły w Goreniu. W akcji schwytania zbiega brało udział osiem osób.
- Jeden z naszych pracowników chwycił kangura za ogon i już nie puścił. Miał już doświadczenie w chwytaniu kangurów, chociażby przenosząc zwierzęta z boksu do boksu. Pracownik został podrapany, przewrócił się, jest lekko poobijany, ale szczęśliwy - dodaje dyrektor Rempalska.
Roślinożerny kangur doskonale dawał sobie radę na wolności. Nie narzekał na brak pożywienia. Zagrażały mu jednak przebywające na tamtym terenie duże drapieżniki takie jak wilk czy ryś.
- Czuł się dobrze w naszych lasach, poznał teren. Niektórzy twierdzą, że podczas biegu, ucieczki mógł być szybszy niż sarny. Można powiedzieć, że praktycznie zaaklimatyzował się w lesie - tłumaczył Mieczysław Olewnik z Nadleśnictwa Włocławek.
Potwierdza to zastępca dyrektora Zielonej Szkoły w Goreniu Dużym Zofia Rempalska, która mówi, że kangur jest w znakomitej kondycji fizycznej.
- Zaczął walkę o dominację w grupie i musiał zostać natychmiast odizolowany - dodaje.
TankersiAK8113:43, 07.07.2020
🙄🤔To udowadnia że zwierzęta takie jak Właśnie ten przypadek kangura potrafi żyć także na innych terenach poza Australią... 13:43, 07.07.2020
Spekulant13:50, 07.07.2020
W sumie to szkoda kangurka ...bo wrócił do więzienia. 13:50, 07.07.2020
Marcus14:04, 07.07.2020
Zaczął walkę o dominację.
Teraz będzie GIT-em. 14:04, 07.07.2020
R14:22, 07.07.2020
Kamień z serca... 14:22, 07.07.2020
Do czasu! 16:38, 07.07.2020
1 0
Jak najbardziej. Ilość pożywienia w naszych lasach jest znacznie wyższa niż w naturalnym środowisku tego zwierzaka ale niestety tylko latem. Nie wiem jak by sobie poradził kiedy temperatura spadła by grubo poniżej zera a dookoła charakterystyczna łysość krzaczorów jak to u nas zimą. 16:38, 07.07.2020