Zamknij

`Mój język - moja ojczyzna`. Dyktando niepodległościowe w LZK. Sprawdź, czy podołasz!

13:06, 08.11.2018

8.11.2018 r. w Liceum im. Ziemi Kujawskiej odbył się konkurs "Mój język - moja ojczyzna".Uczniowie LZK oraz zaproszonych do udziały szkół podstawowych musieli m. in napisać dyktando o tematyce związanej z 100. rocznicą odzyskania niepodległości.

facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze
Jeżeli przypadkowo znalazłeś się w tym video, a nie wyraziłeś na to zgody, prosimy zgłoś to na adres: [email protected]

komentarz(0)

ZawiedzionyZawiedziony

4 0

Ale "tłumy"! Znowusz nuda. A widzieliście przedstawienie na 100 lecie odzyskania niepodległości w Browarze B zorganizowane przez LMK...rewelacja! Super! To dopiero przedsięwzięcie uczniów i nauczycieli! A nie pisanie na kolanie...żenada! 20:27, 08.11.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

AbsolwentAbsolwent

4 0

Chyba coraz gorzej. Kiedyś to byla organizacja imprez szkolnych!! Mam wrażenie że już nawet nauczycielom sie nie chce bo takie znudzone miny !!! 21:54, 08.11.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

EwikEwik

4 0

Na kolanie piszą? To już stołów tam nie mają? 14:23, 09.11.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Papużka.Papużka.

3 2

Ciekawa jestem, czy ktokolwiek z obecnych nauczycieli wie - co kryło się pod określeniem: -- artos -- w jednej z włocławskich szkól podstawowych.
Mam ogromne, wręcz gigantyczne wątpliwości w tej materii.
--------
No a cóż; jeżeli chodzi o ortografię obecnych absolwentów szkół średnich... Kompletna ignorancja.
Kiedyś nie było, dysleksji, dysortografii i wszelakiej maści ''DYS''.. Ale przynajmniej Ci, którzy kończyli szkoły w czasach PRL-ej, to dzisiaj są sokołami w zakresie wiedzy szkolnej w porównaniu z obecnymi ''asami''. Ale moim zdaniem - to wina nauczycieli, którym się po prostu nie bardzo chce.
Mam przesłanki, aby tak uważać.

Lećcie orły wysoko, aby nie paść głęboko... :-D 18:55, 09.11.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

antoninaantonina

1 3

Nauczyciel jest winny, bo mu się nie chce? Dlaczego miałoby mu się chcieć robić coś dodatkowo, coś ekstra? Za zapłatę jaką otrzymuje, nauczyciel oferuje konkretną usługę. Jaka płaca, taka praca? Jak mam do dyspozycji 1000zł, to nie obrażam się na sprzedawcę i nie winię go za to, że nie chce mi sprzedać najnowszej klasy mercedesa. Jak oferuje się nauczycielowi konkretną sumę, to nie należy wymagać od niego, żeby pracował tak, jakby otrzymywał trzy razy tyle. Za wysoką jakość pracy, trzeba by było odpowiednio zapłacić. Oczywiście są nauczyciele, którzy dają z siebie więcej, ale to jest tylko i wyłącznie ich dobra wola, nie obowiązek! Nie można winić nikogo za to, że nie chce się poświęcać, pracować charytatywnie, robić coś ekstra po godzinach.
Co do ortografii, to śmieszą mnie opinie osób, które krytykują stan wiedzy uczniów, podważają istnienie dysleksji , a które same w swych tekstach robią tyle błędów- np. interpunkcyjnych?
Pozwolę sobie też zaspokoić ciekawość ?Papużki?. Wiem co to jest ?ARTOS? i wiem też, że nie było to coś charakterystycznego dla ?jednej z włocławskich szkół podstawowych?, ale zdecydowanej większości szkół zwłaszcza ponadpodstawowych.
19:43, 09.11.2018

Odpowiedzi:6
Odpowiedz

PapużkaPapużka

3 0

Uderz w stół... Dziękuję za ren wpis pani ''antonino'', bo fakt ten upewnił mnie w tym, że jednak miałam rację w swej enuncjacji!
Najlepiej nic nie robić, motywując to niskimi zarobkami. Wynika to bez wątpienia stąd, że ktoś ma przerost samooceny i uważa, że jego przekazywana uczniom wiedza i praca warta jest więcej niż wysokość kwoty pieniędzy, jaką dostaje. Nie pracuje się za tę pensję, którą się dostaje, lecz vice versa: dostaje się tyle, ile się osiąga odpowiednich efektów, wyników w pracy, droga pani! A skoro efekty pracy są nader mizerne, co jest rzeczą - IMHO - niewątpliwą po okazywaniu wiedzy przez nauczanych - to nie powinno się oczekiwać większych uposażeń. Zostawiam wyniośle całkiem na uboczu kwestie - nie zawsze dyskretnych wobec uczniów - wzajemnych relacji interpersonalnych w gronie nauczycielskim czyli pedagogicznym.

Chciałabym - przy okazji - podzielić się z panią tym stwierdzeniem, cytuję tekst: '' to śmieszą mnie opinie(...i td. ...)''. W tym miejscu przypomniał mi się Gogol z jego nieśmiertelnym dziełem książkowym.

Cytuję: ''Jak mam do dyspozycji 1000zł,(...i t.d. ...)''. To, co przeczytałam - to już nie jest dysleksja. To jest zdecydowanie niewiedza z semantyki. I jeśli jest pani takową nauczycielką - to ja nie czuję się zaskoczona efektami przyswajania sobie wiedzy przez młodzież. Nie wiem, co znaczy: --- "jak mam"... --- A JAK można MIEĆ..?

Powinno być napisane: --- Jeśli(!) mam do dyspozycji... --- lub: ''Gdy mam do dyspozycji''...
W pisaniu komputerowym; brak przecinka - nie jest efektem dysleksji czy ignorancji interpunkcyjnej, lecz niekiedy wadliwej klawiatury lub naciśnięcia w trakcie pisania niewłaściwego klawisza. Natomiast użycie niewłaściwego słowa, to już jest - moim zdaniem - niewiedza, a nie błąd na klawiaturze.
W każdym razie; nie dostrzegam w pani enuncjacji wyższej eksperiencji niż przeciętna w zakresie znajomości języka, co wzbudza we mnie drobną abominację do pani mniemania o własnej wartości.

Jasne, że wie pani, co to jest ''artos'' - przed ''co'' w takim układzie zdania należy postawić przecinek - choć rozumiem, że to (naturalnie) NIE JEST objawem dysortografii. Zapewne tak samo jest pani doskonale znany źródłosłów słowa: narywka i jego lokacja we właściwej grupie językowej, nieprawdaż?
------------
Na zakończenie: nie mam podstaw ani motywacji do podziwiania pani lokucji.
A ja - jednak nie studiowałam filologii polskiej. Ukończyłam studia określane -- kierunkiem ścisłym.--


22:45, 09.11.2018


antoninaantonina

0 1

Jeśli jest Pani po "studiach ścisłych", to co daje Pani prawo do orzekania, czy dysleksja, dysortografia istnieje, czy nie istnieje? Posiada Pani jakiekolwiek kompetencje, by móc to oceniać? Ja - jeśli na czymś się nie znam, to się nie wypowiadam, nie próbuję być specjalistką od rzeczy, na których temat nie mam pojęcia. (Szkoda, że niektórzy nie mają podobnych zasad). Kiedyś nie było dysleksji? A może jednak była, tylko nie była zdiagnozowana. Choroby np. Parkinsona, rozumiem, że kiedyś też nie było? I dopiero ludzie zaczęli chorować, jak ją Parkinson opisał? Czy może też to wymyślona fanaberia?
Znam wielu wspaniałych nauczycieli, którzy pracują po godzinach, przygotowują do olimpiad, poświęcają swój czas dla uczniów i...nie działa jakoś zasada, że jaka praca taka płaca. Stawka ministerialna jest stała dla tych, co się starają i dla tych co robią tylko niezbędne minimum. Nauczyciele nie są często doceniani, dają się zwyczajnie wykorzystywać? Dopóki w społeczeństwie będzie panowało przekonanie, że nauczyciel powinien się poświęcać, że nauczanie to powołanie i nie powinno się oczekiwać uznania, to niestety efekty edukacji będą takie, jak są teraz. Najlepsze osoby z potencjałem i talentem nie chcą pracować często w zawodzie nauczyciela i ja to rozumiem.
Nie należę do grona nauczycielskiego, ale rozumiem, że pracującemu ileś lat nauczycielowi (który poświęcił swój prywatny czas, by jak najlepiej nauczyć swych podopiecznych, a nie został doceniony) w pewnym momencie może się zwyczajnie- po ludzku- nie chcieć. Jak to możliwe, że człowiek, który skończył studia, odbył dodatkowe szkolenia, ma ?swoich olimpijczyków? dostaje pensję taką, albo niższą niż osoba pracująca na kasie markecie? (Nie ujmuję absolutnie nic tej pracy ani zawodowi, ale kasjer jednak nie musi kończyć studiów ? poświęcać 5 lat, doszkalać się, pracować po godzinach bez wynagrodzenia, dostosowywać się do indywidualnych potrzeb 30 osób w klasie w ciągu 45 min.)
Ja nie czepiam się nigdy ortografii, interpunkcji itd. i gdy mi się już zdarza pisać w Internecie, czynię to często pośpiesznie i przyznaję- czasem z błędami. Jednak od osoby, która tak dba o piękno języka, jak Pani, która tak ubolewa nad stanem wiedzy uczniów a propos ortografii, oczekiwałabym jednak pewnej konsekwencji i dbałości, gdy już coś pisze (stąd moja uwaga na temat interpunkcji).
Nie dziękuję też za jakże belferskie uwagi w odniesieniu do mojej wypowiedzi, bo nie będę ich analizować. Jak mawiała moja nauczycielka: nieważne jest czy potrafisz pięknie mówić (pisać), ważne czy masz coś do powiedzenia.
A tak już zupełnie na marginesie, z czystej ciekawości, co chciała Pani osiągnąć poprzez wplatanie ?trudnych słów? do tego jednak napisanego w 90% potocznym językiem tekstu? (Choć muszę się przyznać, że ja też tak robiłam w IV klasie podstawówki. To nie sarkazm, naprawdę tak robiłam! Wyszukiwałam synonimów pospolitych słów, żeby wyglądało, że jestem mądrzejsza. Później na szczęście z tego wyrosłam ? w piątej klasie już nie siliłam się na oryginalność.)
I na koniec może największe zaskoczenie: nie wiem, co to jest ?narywka?! Ale mam nadzieję, że ma to jakiś związek ze szkolnictwem, bo jeśli nie to chyba faktycznie mnie Pani tekst przerósł intelektualnie. Ale spokojnie! Jakoś to przeżyje!
00:16, 10.11.2018


PapużkaPapużka

3 0

ad antonina 00:16, 10.11.2018

cytuję: ''Jeśli jest Pani po "studiach ścisłych", to co daje Pani prawo do orzekania, czy dysleksja, dysortografia istnieje, czy nie istnieje"?
------
Tym pierwszym zdaniem w duplice przekonała mnie pani, że dalszy dyskurs jest absolutnie bezprzedmiotowy. Nie ten poziom erystyki.
Ale kończąc tę --- bezpartnerską --- wymianę zdań, udzielę pani odpowiedzi: prawo do orzekania ma - przede wszystkim - sędzia po rozpoznaniu sprawy, ferując stosowny wyrok. To tak niejako przy okazji, mimochodem i dla lepszej precyzji językowej w ojczystym języku.

A prawo do posiadania swego zdania w każdej sferze ludzkiego życia daje KAŻDEMU CZŁOWIEKOWI - bezdyskusyjnie - posiadana przez niego wiedza na stosownym poziomie, a nader często na pewno nie dyplom ukończenia studiów. Nawet tych pedagogicznych. Papierek, jako dowód ukończenia studiów, nie jest gwarancją posiadania wiedzy, o czym wielu z nas z łatwością mogło nie raz się przekonać. Nawet dowód napisania dysertacji też nią nie jest, czego dowodów i w tym względzie w Polsce nie brakuje. O plagiatach ze wzgardą nawet nie wspominam. Dyplomik - jest jedynie upublicznianą informacją, że ''jakiś tam'' poziom wiedzy się ma!
Każdy odpowiedzialny pedagog o tym wie (...i winien wiedzieć), że najwyższy poziom wiedzy w danej materii ma ktoś, kto tę wiedzę pochłania z WŁASNEGO, OSOBISTEGO UPRAGNIENIA, a nie z czyjegoś nakazu, z musu lub dla jedynie społecznego, prestiżowego w późniejszym życiu - poklasku.
Wiele osób staje się nauczycielami - nie z własnej, wewnętrznej potrzeby, lecz często z niechęci np. do "brudnej" pracy fizycznej lub takiej, która może być oceniana konkretnie wg określonych, wymiernych(!) efektów, co z kolei z łatwością przekłada się na wysokość uposażenia.
Nie oceniam pani dupliki, bo nie widzę racjonalnych przesłanek ku temu, ani potrzeby.
16:54, 10.11.2018


antoninaantonina

1 2

Skoro już zna Pani tyle górnolotnych słów, to tak dla Pani wiadomości, orzekać ?oznacza wypowiadać swoją opinię i nie jest to zarezerwowane dla sędziów.
https://sjp.pwn.pl/sjp/orzec;2496231.html
Proszę nie usiłować poprawiać innych, po nie wychodzi to Pani. Fakt, że poprawia Pani nieistniejące błędy, świadczy o Pani. (Nawet jeśli błędy istniałyby to poprawianie ich i sposób robienia tego, też świadczy o korygującym). Ma Pani rację, z kimś kto nie zna znaczenia i zasad zastosowania podstawowych słów, nie ma sensu rozmawiać.
Opinię oczywiście można mieć, ale nie należy wypowiadać się na tematy, o których nie ma się pojęcia. Rozumiem, że ma Pani opinię na wiele tematów i jest Pani w stanie wypowiedzieć się na temat tego, jak precyzyjnie powinna być zbudowana rakieta, komu wszczepić rozrusznik i jak hodować rozgwiazdy w wannie?
Problemem dysleksji czy jej braku niech się zajmą specjaliści.
Jestem tylko ciekawa, czy jeśli miałaby mieć Pani ciężką operację (absolutnie tego nie życzę), to czy zgłosiłaby się Pani do lekarza z papierkiem czyli dyplomem- (specjalistą, który dodatkowo się ceni i ma bardzo wysokie mniemanie o sobie ), czy może jednak pasjonata, który wprawdzie nie ma dyplomu ukończenia studiów medycznych i proponuje zrobić operację za 10 zł (po to jego powołanie i pieniądze się dla niego nie liczą)? Dodam, że ten pierwszy jest bardzo dobrym specjalistą, ale pracuje dla pieniędzy, a nie z powołania, zaś drugi ?chirurg?, choć nie ma wykształcenia, to jednak ?ma swoją opinię?- jak należy operować no i jest prawdziwym pasjonatem w wymachiwaniu skalpem i czyni to ?z WŁASNEGO, OSOBISTEGO UPRAGNIENIA?.
17:39, 10.11.2018


PapużkaPapużka

2 2

do antonina17:39, 10.11.2018
''...jak precyzyjnie powinna być zbudowana rakieta, komu wszczepić rozrusznik(...)''

O tempora, o mores.
Kobieto, komu się wszczepia rozruszniki? Piszemy o ludziach czy o samochodach?
Może lekarzom przypiszesz też - istoto - wszczepienie dyferencjału czy rury wydechowej?
I to są nieistniejące błędy?

Jestem pełna "podziwu" nad "wielkością" znajomości przez panią semantyki.
Rozrusznik - to znajdzie pani np. w samochodzie! A lekarze STYMULATORÓW(sic!) nie wszczepiają, lecz implantują(!). Pomiędzy wszczepieniem a implantacją - jest subtelna, ale dość istotna różnica.
I taka to jest pani wiedza w precyzji artykulacji.
Tak łaskawa pani. I wiem bardzo dobrze; w jakiej sytuacji (bradykardia) należy implantować choremu stymulator, a w jakiej inne urządzenie nazywane w skrócie z angielskiego: ICD.
I wiem to wszystko nie z internetu, lecz z literatury naukowej, którą niekiedy lubię przeglądać.
A precyzja wysławiania się, to nie są - jak pani infantylnie pisze: "górnolotne słowa", lecz normalne słownictwo dla tych osób, które posiadają nieco bogatszy od pani wiedzy - zasób słów.
Zresztą; moja wiedza jest dla mnie, a pani nadal niech tkwi w swym świecie semantycznej megalomanii.

Jednak potomkowie ludu Abdery - widać - są i tutaj. :) 11:00, 11.11.2018


antoninaantonina

0 1

Zachęcam jednak do zapoznawania się z literaturą specjalistyczną. Jeśli da Pani radę przeczytać artykuł naukowy, to dowie się Pani, że rozruszniki się wszczepia! Jeśli jednak woli Pani żyć według własnej opinii, że rozruszniki serca nie istnieją i nie można ich wszczepiać, to Pani ma do tego prawo. To, że znajdzie Pani synonimy w słowniku wyrazu X, to nie znaczy, że gdy już Pani przyswoi sobie te synonimy, to wyraz X przestanie istnieć!
https://www.mp.pl/artykuly/22936,wszczepianie-rozrusznikow-serca-i-urzadzen-antyarytmicznychuaktualnione-2002-wytyczne-american-college-of-cardiology-american-heart-association-i-north-american-society-for-pacing-and-electrophysiology
(to nie jest informacja z Wikipedii, tylko artykuł naukowy)
Co do górnolotnego słownictwa, to według mnie, jeśli wplata się je w tekst napisany językiem potocznym, to tworzy się efekt komiczny. Zanim Pani użyje jakiegoś wyszukanego słowa, to proszę jednak sprawdzić w słowniku, co ono oznacza.
PS
Proszę sprawdzić co to jest artykulacja, bo chyba jednak nie o to słowo Pani chodziło?
I ostatnia uwaga: jako osoba, która posiada tak rozległą wiedzę i kulturę, to chyba wie Pani, jak należy zwracać się do osoby do której się pisze, chyba nie ?Kobieto? i nie ?pani? z małej litery.
To jest mój ostatni wpis.
18:08, 11.11.2018


;);)

2 2

W ramach ciekawostki: w Internecie używa się zazwyczaj języka potocznego, a w języku potocznym można stosować formę JAK jako synonim GDY. Doceniam, że martwi się Pani ?Papużko? o poprawność wypowiedzi w Internecie, ale warto sprawdzić, zanim się kogoś skrytykuje.
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/jak;16373.html
01:13, 10.11.2018

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

PapużkaPapużka

2 0

Współczuję każdemu; kto szuka gruntownej wiedzy w internecie. I jeszcze coś: mam swoje własne zdanie na temat tego, co warto sprawdzać i gdzie to zrobić. Wyraziłam ten punkt widzenia już w pierwszym zdaniu niniejszej repliki.
Ps.
- Każdy może sam sobie tworzyć własne synonimy, ale wtedy jego tok rozumowania będzie antonimem racjonalnego rozumowania oraz wysokiego poziomu posiadanej wiedzy.
- W -- wiki -- wielokrotnie i własnoręcznie poprawiałam ulokowane tam informacje, co zresztą program każdemu umożliwia. Taka to ''autorytatywna" wiedza.
I proszę tego nie traktować jako mojej admonicji. Na pewno w necie jest synonim. Mniemam jednakowoż, że chyba nie będzie tam informacji, gdzie i kto tym słowem się posłużył. 17:05, 10.11.2018


;);)

0 2

Pani Papużko,
teraz w Internecie dostępna jest też rzetelna wiedza. Słownik PWN czy też SJP jest źródłem wiedzy rzetelnej, no ale Pani ma prawo mieć swoją opinię. Proszę wybaczyć, ale jeśli mam do wyboru opinię dr. habilitowanego i Pani, to jednak będę brała pod uwagę zdanie specjalisty z ?papierkiem?.
Dla dobra innych niech Pani lepiej nie koryguje już nic w Internecie!

17:53, 10.11.2018