To, co robili w dzisiejszym meczu włocławianie musiało podobać się publiczności zgromadzonej w Hali Mistrzów. W pierwszym spotkaniu w ramach rozgrywek play-off pomiędzy Anwilem Włocławek, a PGE Turowem Zgorzelec gospodarze zwyciężyli 86:76. Dla podopiecznych Igora Milicicia to doskonała zaliczka przed kolejnym starciem obu ekip.
Dla włocławian mecze z ekipą ze Zgorzelca nigdy nie są łatwymi pojedynkami. W obecnym sezonie z rywalami spotkali się dwukrotnie w ramach rozgrywek Energa Basket Ligi i wygrali tylko jeden mecz (w lutym br. 88:74 w Hali Mistrzów). Igor Milicić i jego zespół chcieli potrzymać tę passę. Anwil od początku zagrał odważnie w ataku i ostrożnie w defensywie. Rywale jednak nie ustępowali. Na 3 minuty przed zakończeniem I kwarty goście prowadzili 13:11. Włocławianie niesieni dopingiem swojej publiczności nie zamierzali jednak ani na chwilę odpuścić. Dzięki rzutom osobistym Kamila Łączyńskiego w końcu wyrównali. Rywale grali jednak bardzo dobrze w dystansie, rzucając celnie za 3 punkty, ale tym samym odpowiadał kapitan włocławian. Pierwsza kwarta była bardzo wyrównana, a włocławianie prowadzili zaledwie 21:20.
Druga kwarta zaczęła się od faulu Anwilu i rzutów wolnych Turowa. Po chwili trafił Leończyk i Zyskowski, co pozwoliło na wypracowanie sobie 5 punktów przewagi. Anwil grał zdecydowanie lepiej na obu tablicach. W drugiej kwarcie miał już na koncie kilkanaście zbiórek, co ułatwiało mu zdobywanie punktów. Pod koszem imponował Josip Sobin, który zwodził obronę PGE Turowa Zgorzelec. Chorwat grał też niezwykle ofiarnie, walcząc o piłkę w parterze. Po jednej z akcji złapał piłkę sunącą po parkiecie, podał do Delasa, a ten zakończył wszystko celnym rzutem. Chwilę później strzałem dystansu popisał się kapitan gospodarzy i na przerwę włocławianie schodzili prowadząc 7 punktami.
Trzecia kwarta rozpoczęła się od faulu Roberta Skibniewskiego na rzucającym Kamilu Łączyńskim. Kolejne minuty to jednak słabsza gra Anwilu Włocławek. Zawodnicy Igora Milicicia popełniali sporo niewymuszonych błędów i faulowali, co skrzętnie wykorzystywali goście. Anwil obudził się jednak w porę i po celnych rzutach Almeidy, Airingtona i Wojciechowskiego wypracował sobie 10-punktową przewagę. Włocławianie grali pewnie do samego końca. Wygrali trzy pierwsze kwarty i nie zamierzali na tym poprzestać. Ostatecznie wygrali i tym samym wypracowali solidną zaliczkę przed kolejnym meczem z Turowem, który w Hali Mistrzów zostanie rozegrany już w najbliższą sobotę.
Mimo zwycięstwa, trener włocławian zwracał uwagę na kilka mankamentów, które trzeba poprawić w kolejnych meczach.
- W tym meczu nie możemy się cieszyć ilością trójek na jakie pozwoliliśmy rywalom. Musimy to poprawić w kolejnych meczach. Musimy być bardziej skoncentrowani, żebyśmy wiedzieli co robili. Jest dużo do poprawy, ale cieszymy się z wyniku - powiedział na pomeczowej konferencji Igor Milicić, trener Anwilu Włocławek.
Anwil Włocławek - PGE Turów Zgorzelec: 86:76 (21:20, 27:21, 17:13, 21:22)
Anwil: Almeida 17, Sobin 6, Wojciechowski 11, Leończyk 2, Zyskowski 12, Delas 5, Hosley 8, Nowakowski 1, Airington 14, Łączyński 10
PGE Turów: Borowski 1 , Ayers 17 , Jarecki 1, Skibniewski , Waldows 12, Camphor 19, Bochno 3, Patoka 6, Petrukonis 3, Balmazović 8, Skibniewski 6
Kibic614:07, 27.04.2018
0 0
Kibice sukcesu się nie pojawili... nawet mi Was nie żal :P 14:07, 27.04.2018
gruby20:08, 27.04.2018
2 6
z tą grą nie będzie mistrza nie oszukujmy się 20:08, 27.04.2018