W biznesie zaczynał od startupu, który umożliwiał organizację pogrzebu online. Później założył m.in. spółkę budującą oprogramowanie dla branży hotelarskiej i Jumia Travel – największy w Afryce serwisu do rezerwacji hoteli online. Milioner, który swoją fortunę zbił w afrykańskiej branży IT i napisał książkę „Goniąc Czarne Jednorożce. Jak polski Wilk z Wall Street został afrykańskim terrorystą”, odwiedził ostatnio Włocławek, by spotkać się z tutejszymi przedsiębiorcami. W rozmowie z DDWloclawek.pl Marek Zmysłowski zdradza m.in., jak przygotować się do wejścia w świat biznesu.

Co przyciągnęło pana do Włocławka?

Chodzi o relację biznesową, która później zmieniła się w koleżeńsko-przyjacielską, z jednym z lokalnych przedsiębiorców, panem Ireneuszem Koniecko. Wiele lat temu miałem firmę w branży pogrzebowej i tak poznałem jego zakład pogrzebowy. Dzięki niemu kilka razy odwiedziłem Włocławek. Przez tych kilka lat utrzymywaliśmy kontakt, głównie mailowo, kiedy byłem w Afryce. Kiedy Irek dowiedział się, że wydałem książkę i jestem w Polsce, stwierdził, że to dobra okazja, żeby mnie ściągnąć do Włocławka i pogadać o moich przygodach z lokalnymi przedsiębiorcami, bo nie wszystko dzieje się w Warszawie.

Czyli dochodowy biznes można robić nie tylko w wielkich miastach, ale też np. we Włocławku?

Zdecydowanie tak. Ja sam pochodzę z Koszalina. To jest miasto porównywalne z Włocławkiem – wielkość, to że jest oddzielone dookoła... Im człowiek jest starszy, im więcej podróżuje, tym bardziej docenia takie małe miasta. W książce pisałem o tym, że smak małych miast, wina i chałwy, docenia się dopiero po kilku latach. Dlatego tutaj jestem.

We Włocławku pokutuje wciąż przekonanie, że po pierwsze nie ma pracy, a po drugie nie warto otwierać niczego nowego, bo nie zdoła się utrzymać. Co by pan powiedział osobom, które tam myślą?

Na pewno jest w tym trochę prawdy. Często jest tak, że duże miasta wysysają młodych ludzi, młode talenty z miast małych. Ale trzeba zauważyć trendy, które występują. Świat staje się coraz mniejszy dzięki technologii, dzięki coraz lepszej komunikacji. Coraz łatwiej jest pracować zdalnie, coraz łatwiej jest dojeżdżać i coraz bardziej ludzie doceniają spokój i naturalne środowisko mniejszych miejscowości, więc wydaje mi się, że ten trend się odwraca.

Cały czas utrzymuję relacje ze swoimi rówieśnikami z liceum czy szkoły podstawowej i widzę, że z roku na rok coraz więcej osób jest w Koszalinie, wróciło z innych krajów czy większych miast. W tym twierdzeniu, które pani przytoczyła, jest sporo prawdy, ale wydaje mi się, że to jest trochę przestarzałe i przedawnione. Coraz więcej ciekawych rzeczy dzieje się w małych miastach.

Pan ma już sporo doświadczeń w biznesie. Co poradziłby pan tym, którzy chcą zacząć robić w nim karierę?

Nie lubię dawać rad, bo nie wiem, czy to, co zadziałało u mnie, zadziała u kogoś innego. Natomiast ja popełniłem jeden duży błąd. Za szybko poszedłem w biznes. Rzuciłem studia już na pierwszym roku po to, żeby otworzyć biznes, bo tyle się czyta o tych miliarderach, którzy rzucili uniwersytet i założyli firmy. Ci ludzie to wyjątki od reguły. Statystycznie najbardziej prawdopodobne jest, że osiągniemy sukces, jeśli skończymy studia, popracujemy w jakiejś międzynarodowej czy nawet lokalnej firmie, nauczymy się biznesu u kogoś innego, popełnimy błędy, za które ktoś inny zapłaci i dopiero wtedy zaczniemy własny biznes.

Czasami później znaczy de facto szybciej. Później zabierzemy się za biznes, ale popełnimy mniej błędów i szybciej osiągniemy sukces. Więc ja radziłbym nie spieszyć się tak do biznesu.

Czyli wiedza to jest podstawa?

Wiedza i doświadczenie. Zaczniemy w biznesie dużo później, ale nie ma się co przejmować tym, że może ktoś wcześniej wpadnie na mój pomysł, bo pomysły będą pojawiać się co chwilę. Na każdym etapie rozwoju gospodarki będzie szansa rozwoju.

Podsumowując, można powiedzieć, że czasami lepiej przyhamować ten pęd do wielkich pieniędzy?

Tak, bo on jest bardzo ryzykowny. Media napędzają ten haj związany ze startupami, z biznesem, byciem milionerem. To jest oczywiście fajne, bo przyciąga do tego ludzi, ale jest też bardzo ryzykowne, bo jak ktoś poniesie za szybko porażkę, będzie mu bardzo ciężko się z tego wylizać.

Rozmawiała Natalia Seklecka.