Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe ocenia, że dwa pierwsze tygodnie lipca nad włocławskim jeziorami upłynęły spokojnie. Wpływ na to miała przede wszystkim niska frekwencja na plażach, spowodowana kapryśną aurą.

Od 1 lipca nad jeziorem Czarnym i Wikaryjskim nad bezpieczeństwem plażowiczów czuwa po trzech ratowników. Nie mają jednak zbyt wiele pracy, bo plażowicze zniechęceni pogodą, rzadko odwiedzają te włocławskie plaże. Jak wylicza prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, w ciągu pierwszych dwóch tygodni wakacji tłumy odnotowano tu zaledwie przez dwa dni.

- Praca upływa spokojnie, choć odnotowaliśmy jeden przypadek, w którym zagrożone było życie ludzkie. W minioną niedzielę tuż przed godz. 18 nad jeziorem Wikaryjskim wraz z partnerem pojawiła się nietrzeźwa kobieta w wieku około 30 lat, która weszła do wody i wypłynęła poza obszar, którego strzegł ratownik. Jakby tego było mało, mimo wezwania, nie chciała wrócić, a chwilę później trzeba było jej udzielić pomocy, bo nie dawała rady dopłynąć do brzegu. Ratownik zakończył pracę i wrócił do domu, sytuacja z nietrzeźwą kobietą nie dawała mu jednak spokoju i postanowił przyjechać raz jeszcze nad jezioro. Gdy w pewnej chwili ta sama kobieta ponownie wskoczyła do wody i nie wynurzała się, ratownik wskoczył za nią i prawdopodobnie uratował jej życie - mówi Sławomir Mularski.

Oprócz strzeżenia plaż na włocławskim jeziorami, WOPR patroluje również Wisłę, gdzie wciąż zdarzają się osoby, które kąpią się w rzece. S. Mularski wyjaśnia, że Wisła jest niebezpieczna, bo mogą wystąpić tu różne głębokości, tworzyć się wiry i można trafić na różne niebezpieczne przedmioty, naniesione przez wodę. Jak dodaje, w takich przypadkach ratownicy mogą jedynie apelować i prewencyjnie uświadamiać o zagrożeniach związanych z kąpielą w takich miejscach.

[ALERT]1500028713275[/ALERT]