M. Korpolak-Komorowska: "Staramy się , aby paraliż miasta był jak najmniejszy" [WYWIAD]

Korki związane z remontami na włocławskich drogach oznaczają utrudnienia dla kierowców, ale są też sygnałem, że miasto nie stoi w miejscu. O inwestycjach drogowych i nie tylko rozmawiamy z Magdaleną Korpolak-Komorowską, zastępcą prezydenta Włocławka ds. rozwoju i inwestycji.

DDWloclawek.pl: Na liście tegorocznych miejskich inwestycji związanych z transportem i łącznością znajduje się ponad 20 zadań dotyczących m. in. budowy lub przebudowy dróg, chodników oraz ścieżek rowerowych. Niektóre są na etapie projektowania (np. budowa przejścia podziemnego dla pieszych pod torami kolejowymi w rejonie ul. Radosnej czy budowa trasy średnicowej od ul Toruńskiej), część z nich już się natomiast zakończyła (m. in. przebudowa ul. Starodębskiej, budowa ścieżki rowerowej wzdłuż ul. Wienieckiej czy przebudowa chodników w ciągu ul. Łubnej i Dziewońskiej), ale kilka jest obecnie w trakcie realizacji. Jak niedawno pisaliśmy na naszym portalu, niektórzy kierowcy narzekają, że z powodu prac prowadzonych w kilku rejonach miasta, tworzą się spore korki....

Magdalena Korpolak-Komorowska: Jak zobaczyłam państwa artykuł (tekst znajduje się tutaj) i tę mapę utrudnień, pomyślałam, że jako mieszkaniec odebrałabym ją w dwojaki sposób. Po pierwsze jako utrudnienia w kilku ciągach komunikacyjnych, a po drugie, że w mieście dużo się dzieje, a więc inwestycje drogowe są realizowane.

Bez względu na to, czy prace są prowadzone teraz, czy będą realizowane w innym okresie roku, to te utrudnienia i tak będą. My, jako samorząd, staramy się tak realizować inwestycje drogowe, aby uniknąć paraliżu, ale wiemy, że nie unikniemy utrudnień. Nie jest możliwe przeprowadzenie remontu, przebudowy czy budowy samej drogi bez chociażby częściowych utrudnień. Staramy się organizacją ruchu tak przekierować ciąg samochodów, aby były one minimalne, bądź aby ich zakres nie powodował paraliżu miasta. Stwierdzenie, że tak źle jeszcze nie było, nie jest prawdziwe. To jest normalna sytuacja, gdy prowadzi się tyle zaplanowanych inwestycji w mieście.

Bardzo dużo mówi się o utrudnieniach na ul. Zachodniej i Grodzkiej oraz na moście Edwarda Śmigłego-Rydza i terminowości inwestycji...

Pozwolę sobie dodać, ponieważ mieliśmy ostatnio sygnały od mieszkańców i ul. Grodzkiej i ul. Zachodniej, którzy narzekają, że nie widać, żeby na tych inwestycjach coś w ogóle się działo. Dlaczego tak jest?

Jeżeli chodzi o realizację inwestycji drogowych w terenach zurbanizowanych, jest ona bardzo trudna, zwłaszcza tam, gdzie – jak w przypadku ul. Grodzkiej – realizujemy nie tylko przebudowę nawierzchni, ale inwestycję w szerszym zakresie. Mam na myśli pozostałą infrastrukturę drogową: chodniki, ścieżki rowerowe, zatoki autobusowe, azyle, a oprócz tego również infrastrukturę towarzyszącą drodze, czyli sieć kanalizacji deszczowej i przebudowę linii napowietrznej niskiego napięcia oraz oświetlenia drogowego kolidującego z infrastrukturą drogową.

Wchodząc w taki teren, bazujemy na dokumentach takich jak inwentaryzacja. Jeżeli projektant bezpośrednio z mapy czyta i widzi kolizje z siecią zlokalizowaną w głębi ziemi, projektuje jej przebudowę i uzgadnia ją z gestorem sieci. Dzieje się jednak tak, że wykonawca odkrywa kolizje dopiero w trakcie realizacji prac. Bez względu na to, czy to jest sieć wodociągowa, kanalizacyjna, gazowa czy teletechniczna jeżeli odkryjemy kolizję, niezinwentaryzowaną – mimo że jako zarządca drogi jesteśmy właścicielem pasa drogowego – każda jej przebudowa, wiąże się z uzgodnieniami z gestorem sieci. Te uzgodnienia czasem trwają tydzień, dwa, a nawet trzy tygodnie. Gestor sieci musi przyjechać, z właścicielami urządzenia zlokalizować kolizję, wydać warunki przebudowy, ustalić, kto ma w obowiązku przebudować – czy będziemy to my w ramach inwestycji. Wówczas odcinek z kolizją na ten czas jest wyłączony z realizacji, a my musimy poczekać na zezwolenie na likwidację kolizji.

A skąd biorą się te rozbieżności pomiędzy tym, co znajduje się w dokumentacji, na podstawie której tworzony jest projekt, a stanem faktycznym?

Zdarza się, że sieci nadziemne były układane kilkanaście a nawet kilkadziesiąt lat temu. Często w czynie społecznym. Zdarzają się też błędy pracowni, które dokonują inwentaryzacji, np. wykonane urządzenia nie były naniesione na mapy, a w związku z tym nie są zinwentaryzowane. Właśnie takie sytuacje mieliśmy na ul. Zachodniej. Mieliśmy tam kilka, jeśli nie kilkanaście, kolizji. To samo dotyczy ul. Grodzkiej.

Często mieszkańcy myślą, że inwestycja stanęła, ponieważ pracownicy zeszli z tego odcinka i przeszli na inny. Nie możemy jednak wykonywać pewnych rzeczy bez zgody gestora sieci, stąd wynikają opóźnienia i nieterminowość wykonywania zadań inwestycyjnych. Nie jest to spowodowane niechęcią zamawiającego czy wykonawcy. To są tzw. siły wyższe, które w przypadku inwestycji związanych z remontami, budową, przebudową dróg tkwią pod ziemią.

Przejdźmy do inwestycji, z realizowania której Urząd Miasta na razie zrezygnował. Mam na myśli budowę trasy alternatywnej dla al. Jana Pawła II. Co państwo planują? Czy są szanse, żeby mieszkańcy Michelina zyskali alternatywne połączenie z pozostałą częścią miasta?

Dla nas alternatywna trasa z Michelina jest bardzo ważna. Prezydent mówił o tej drodze od dawna. To ma być prawdziwa alternatywa, czyli osobna droga z Michelina w kierunku centrum. Chodzi nam o zupełnie nową nitkę sieci komunikacyjnej. Nie może być ona wpięta w al. Jana Pawła II.

Odstąpiliśmy od tego projektu na pewien czas, do momentu przebudowy al. Jana Pawła II. Wykonujemy obecnie dokumentację na przebudowę alei w kategorii drogi wojewódzkiej. Uzgadniamy dokumentację projektową i w przyszłym roku ruszy gruntowna przebudowa. Al. Jana Pawła II całkowicie zmieni swój obecny układ komunikacyjny.

Dopiero po przebudowie al. Jana Pawła II wrócimy do projektowania przebiegu alternatywnej trasy z Michelina, ale jeszcze raz zapewniam mieszkańców, że nie zamierzamy włączać tej drogi w al. Jana Pawła II. Chcemy stworzyć zupełnie nową nitkę komunikacyjną, która będzie stanowiła połączenie lokalne.

Czy będą państwo brali pod uwagę także krytykowany przez niektórych mieszkańców ul. Filtrowej, wariant poprowadzenia tej drogi właśnie przez tę ulicę?

My się nie odżegnujemy od żadnego z wariantów. Rezygnujemy z rozpatrywania tylko włączenie się w al. Jana Pawła II.

Na jakim etapie jest przebudowa hali OSiR? Kiedy obiekt zostanie oddany do użytku?

Wykonawca inwestycji zgodnie z zawartą umową ma uzyskać pozwolenie na użytkowanie. Przed uzyskaniem tego dokumentu musi mieć pozytywne protokoły odbiorowe m.in. od Państwowej Straży Pożarnej oraz Państwowej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej. Po odbiorach i po przeprowadzeniu kontroli przez Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego ma zostać wydana decyzja o pozwoleniu na użytkowanie obiektu. Już niedługo powinniśmy oddać obiekt do użytkowania.

A co z basenem Delfin? Data oddania go do użytku zmieniała się kilka razy. Czy ten ostatni termin, czyli lato 2018 roku, wciąż obowiązuje?

Tak, to ma być dokładnie 1 sierpnia 2018 roku. Jak państwo obserwują, prace w tym obiekcie trwają, w tej chwili są to roboty rozbiórkowe. Rozbieramy elewację i pokrycie dachowe, ponieważ na budynku zostanie przeprowadzona kompleksowa termomodernizacja. Obecnie trwa też wykonywanie ławy fundamentowej, ponieważ obiekt będzie rozbudowany w kierunku ul. Górskiego. Zabezpieczyliśmy niecki basenowe, bo one nie będą remontowane i przebudowywane. W obiekcie będzie natomiast zastosowana zupełnie nowa technologia. Będzie też nowy wystrój i rozbudowa o część rekreacyjną.

Na ten moment prace trwają. Póki co nie mogę powiedzieć, czy przewidujemy opóźnienia. 1 sierpnia 2018 powinna zostać wydana decyzja na użytkowanie i tego terminu będziemy się trzymać.

Skoro już rozmawiamy o terminach, w przypadku kilku inwestycji przesuwano je, ponieważ nie udawało się rozstrzygnąć przetargów. Skąd biorą się te nierozstrzygnięte przetargi?

W obecnym czasie realizowanie inwestycji jednorocznych jest bardzo trudne. Lepiej jest w przypadku zadań wieloletnich. Cały proces inwestycyjny to procedura administracyjno-prawna, czyli wszystkie dokumentacje projektowo-kosztorysowe, uzgodnienia, decyzje a później sam proces budowy związany z wyłonieniem wykonawcy i jej realizacją. Jeśli chodzi o inwestycje jednoroczne, problemem jest to, że samo wykonanie dokumentacji, uzyskanie pozwolenia i wyłonienie wykonawcy, zajmuje prawie pół roku. W przypadku gdy wykonawcę wyłonimy w pierwszym przetargu pozostała część roku pozostaje na realizacje. Spotykają się z tym wszystkie samorządy, nie tylko samorząd miasta Włocławka. Z przekazów medialnych wiemy również, że to dotyczy także inwestycji rządowych.

Podczas spotkań na forach samorządowych rozmawiamy o tym, że wszyscy borykamy się z brakiem wykonawców. Po prostu nie ma na rynku firm. Przedsiębiorcy, którzy działają w branży budowlanej, nie mają z kolei ludzi do pracy. Kiedy ogłaszamy przetargi, co można sprawdzić, śledząc naszą stronę internetową, dostajemy jedną, dwie, czasem trzy oferty. Z reguły one są powyżej kosztorysów inwestorskich. One są wykonywane na podstawie średnich cen Sekocenbudu [Ośrodek Wdrożeń Ekonomiczno-Organizacyjnych zajmuje się gromadzeniem i publikowaniem informacji o cenach w budownictwie - przyp. red.] . Niestety ograniczony rynek wykonawców powoduje to, że proponowane przez nich ceny są nawet o 40% wyższe niż kosztorys inwestorski. Podsumowując, przyczyna leży w braku wykonawców na rynku.

Ponieważ pojawił się już projekt uchwały budżetowej, na koniec wybiegnijmy trochę w przyszłość. Jakie są plany inwestycyjne na najbliższy rok?

Wszystko jest na razie w fazie projektu i oceny przez radnych. Projekt jest poddawany pod obrady poszczególnych komisji. O planowanych inwestycjach będziemy mogli rozmawiać, kiedy budżet zostanie już uchwalony.