Zamknij

Policjanci pobili zatrzymanego włocławianina na śmierć? Jest komentarz Komendy Głównej!

13:00, 02.10.2018 . Aktualizacja: 09:08, 03.10.2018
Skomentuj Komenda Główna Policji odpowiedziała na artykuł, w którym opisano m. in. przypadek zmarłego 40-latka z Włocławka. Fot. depositphotos (ilustracyjne) Komenda Główna Policji odpowiedziała na artykuł, w którym opisano m. in. przypadek zmarłego 40-latka z Włocławka. Fot. depositphotos (ilustracyjne)

Sprawa śmierci Marcina Reznerowicza – włocławianina, który zmarł podczas transportu do Zakładu Karnego, obok kilku innych przypadków, została szeroko opisana w tygodniku „Polityka”. Dziennikarz podjął w nim temat agresji wśród policjantów i złego traktowania zatrzymanych. W odpowiedzi na tekst Komenda Główna Policji wydała oświadczenie, w którym zarzuca dziennikarzowi „manipulacje i fałszywe oskarżenia”.

W tekście „Wyłaź, bo cię zabiję” Piotr Pytlakowski z „Polityki” [nr 38 (3178)] opisał szczegółowo wszystko, co dotychczas wiadomo o sprawie 40-letniego włocławianina, który zmarł tuż przed bramą Zakładu Karnego. Przypomnijmy, że mężczyzna unikający 9-miesięcznej odsiadki za posiadanie środków odurzających, został zatrzymany przez policję 31 lipca. Dzień później zmarł (pisaliśmy o tym m. in. tutaj). Dziennikarz ogólnopolskiego tygodnika cytuje w tekście m. in. żonę zmarłego, która potwierdza to, co mówiła również w rozmowie z DDWloclawek.pl – że podejrzewa, iż jej mąż został poturbowany przez policjantów.

Pytlakowski przywołuje również inne przypadki mężczyzn, którzy mogli zostać pobici przez policjantów – 76-latka z Warszawy, który wrócił mocno pobity po 48-godzinnym pobycie w areszcie i 70-latka z Ryk, który twierdzi, że pobił go zastępca komendanta. W tekście przywołuje również statystyki opracowane przez działający przy biurze Rzecznika Praw Obywatelskich Krajowy Mechanizm Prezencji Tortur. Wynika z nich, że w ciągu ośmiu lat (2008-2016) 44 policjantów skazano za torturowanie zatrzymanych. Tekst kończy zapewnienie, że redakcja nie przesądza, iż wskazane sprawy (w tym przypadek włocławianina) przebiegały dokładnie tak, jak opisali to poszkodowani, jednak „okoliczności sugerują, że policjanci nie mieli czystych rąk”.

[ZT]30400[/ZT]

Na tekst niemal natychmiast odpowiedziała Komenda Główna Policji. Na swojej stronie internetowej opublikowała ona „Odpowiedź na manipulacje i fałszywe oskarżenia wobec policjantów redaktora Piotra Pytlakowskiego” (cały tekst dostępny tutaj).

- W żadnej z przedstawionych spraw prokuratura nie dopatrzyła się do chwili obecnej przestępstwa i żaden z funkcjonariuszy nie usłyszał zarzutów. Sprawy są w toku/ Podobnie prowadzone równolegle i niezależnie postępowania kontrolne trwają i na tym etapie zbyt wcześnie jest, by ferować wyroki. Na chwilę obecną nie stwierdzono, aby funkcjonariusze popełnili przestępstwo. Ważne jest, aby szczegółowo wyjaśnić wszystkie okoliczności – czytamy w tekście opublikowanym przez KGP. – Oczywistym jest, że każda ze stron w sprawach spornych przedstawiać będzie swoją, wygodną dla siebie wersję. Pod wątpliwość należy tutaj poddać rzetelność dziennikarską, kiedy autor tekstu przygotowując tak poważne oskarżenia uogólniane na całą formację i wszystkich policjantów, nawet nie próbował uzyskać komentarza czy stanowiska rzecznika prasowego Policji.

KGP wytyka autorowi również nieścisłości, jakich miał dopuścić się, opisując kolejne sprawy. W przypadku historii Marcina Reznerowicza, policja zarzuca mu, że nie zapytał o szczegóły sprawy u źródła, czyli w Komendzie Głównej Policji. Gdyby to uczynił – przekonuje komenda – dowiedziałby się, jak przebiegał transport zatrzymanego do szpitala, a następnie Zakładu Karnego oraz że żaden z funkcjonariuszy zaangażowanych w sprawę nie miał przy sobie paralizatora (Pytlakowski pisał w swoim artykule, że biegły będzie musiał wyjaśnić, czy ślady poparzeń na ciele mężczyzny to efekt użycia tasera).

- Dowiedziałby się wreszcie, że w dokumentacji medycznej widnieją zapisy o "drgawkach alkoholowych i syndromie ZZA" (zespołu zależności alkoholowej) oraz związanymi z tym urazami. Takie urazy posiadał zatrzymany, a nie ślady pobicia. Dowiedziałby się, gdyby tylko zapytał – pisze KGP.

W sprawie śmierci 40-latka trwa prokuratorskie śledztwo. Jak udało nam się ustalić, znane są już wyniki badań toksykologicznych. Wykazały one, by mężczyzna nie znajdował się pod wpływem alkoholu ani środków odurzających. Prokurator prowadzący sprawę wciąż czeka natomiast na opinię biegłego, który przeprowadził sekcję zwłok. Powinna ona pozwolić stwierdzić m. in., jak powstały obrażenia mężczyzny – czy to efekt pobicia, jak twierdzi żona zmarłego, czy wynik drgawek, o których informuje KGP.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(31)

KosiorKosior

70 30

I znowu zamieszanie o dilera, prawego człowieka, moralnego, etycznego, o wysokiej kulturze osobistej i wspaniałych perspektywach :D pismaki zwietrzyli sensację to poszedł dym, a teraz Policja zamiast ganiać za bandytami wyjaśnienia musi pisać!!! marnotrawienie pieniędzy podatników! 13:16, 02.10.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

YarsenYarsen

19 22

Ciekawe jaki mądry byłbyś gdybyś to Ty na komendzie dostał wpi...dol. Nie znasz sprawy to się nie wypowiadaj. Każdemu noga może się podwinąć. Pamiętaj. 15:46, 02.10.2018


reo

JanooshJanoosh

41 26

Policjanci we Włocławku są krystaliczni, idealni. Nikt by ręki nie podniósł na zatrzymanego, zakutego w kajdanki człowieka. Pewnie chłop spadł ze schodów ...
tak ze trzy razy ...
... dla pewności. 13:55, 02.10.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

whoamiwhoami

2 1

Podoba mi się Twoja ironia kolego. Fakt że ten zmarły nie był przykładnym obywatelem, a wręcz patusem, ale to nadal nie zmienia faktu że trzeba go odrazu skopać na śmierć. 21:04, 05.10.2018


pytaniapytania

21 5

Skąd jest ten biegły/biegła i jak się on/ona się nazywa? Wciąż czekają? A na co? Czy sprawa prowadzona jest w końcu przez prokuraturę spoza Włocławka?
Skąd jest ten biegły/biegła pytam grzecznie ? W jakiej sprawie prowadzone jest śledztwo?
Czy prawdą jest, że czynności w tej sprawie /prowadzenie śledztwa/ powierzono KMP we Włocławku? 13:57, 02.10.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

lilalila

45 30

bardzo dobrze zrobił jednego dilera mniej . szkoda ,ze dziennikarzyna nie zainteresował się ilu on młodych doprowadził do śmierci.po to by na czyjeś krzywdzie zbijać majątek. 14:03, 02.10.2018

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

PrusPrus

3 4

Ciekawe jak z twojej rodziny by kogos zabili tez tavka msdra bys byla paro.... 22:00, 02.10.2018


qwe1qwe1

6 3

Prus. Tylko tu żona twierdzi ze zabili bo chce odszkodowanie. A ten psychol pewnie wiecej osób zabil sprzedając narkotyki. Czy chciałbyś aby twoje dziecko zmarło po zażyciu tego świństwa. Tez tak byś bronił bandytę. 22:35, 02.10.2018


Do Kosior13:16, Do Kosior13:16,

43 14

Diler,złodziej,pijak,ku..a,pedał czy inna zaraza to też człowiek.W Polsce kare śmierci zniesiono,a nawet wtedy gdy obowiązywała to jednak sąd podejmował decyzje komu i za co życie zabrać bądź darować.Konstytucja zapewnia każdemu obywatelowi RP godny i sprawiedliwy proces,każdemu bez wyjątku nawet dilerowi. A Twój komentarz jest niczym innym jak cichym przyzwoleniem na łamanie prawa ze względu na pełnioną funkcje,jestem policjantem to mogę bezkarnie zatłuc człowieka na śmierć i żadne media mają o tym nie pisać bo ten człowiek miał taki czy inny konflikt z prawem. 14:06, 02.10.2018

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

oo

6 11

Jednego co łamał prawo i rozmyślnie krzywdził innych mniej. Pomyśl ilu ludzi dzięki temu że on nie żyje, będzie żyło. 17:25, 02.10.2018


Obywatel Obywatel

6 3

Dokladnie kazdy zasluguje na godne traktowanie. Bezkarnosc lu nas nie zna granic nikt z tym nic nie robi tragedia 21:35, 02.10.2018


zdumiona zdumiona

32 15

Niech w Końcu Komenda Głowna Policji odpowie dlaczego Marcin R. po zatrzymaniu nie został natychmiast przetransportowany do Zakładu Karnego? Dlaczego przybywał wcześniej na salonach KMP, gdzie miał ponoć doznać rzekomych drgawek i domniemam, że potężnych, takich od podłogi pod sam sufit? Nikogo nie oskarżam, ale proszę prowadzić śledztwo we wszystkich wątkach, a więc także na okoliczność ewentualnego przekroczenia uprawnień czy nawet ewentualnego zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Jak można wykluczyć przekroczenie uprawnień czy nawet zabójstwo, jeśli w tym kierunku nie prowadzi się jakichkolwiek czynności ? Tak mi się przynajmniej wydaje na zdrowy rozum. Istnieje przecież różnica pomiędzy nieumyślnym spowodowaniem śmierci a przestępstwem przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków służbowych. Jednakże wspomnieć należy, że gdyby wszczęto śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień, oczywistym jest, że tegoż postępowania, w mojej ocenie, nie mogliby prowadzić policjanci z Włocławka a nadzorować mój Boże asesor z Włocławka. Zdumiona jestem że postępowanie było prowadzone przez Włocławek przynajmniej na samym początku. Nie wiem jak jest obecnie. Wiem jedno Rzecznik Praw Obywatelskich powinien prosić o stosowne wyjaśnienia Wszyscy chcemy żeby sprawa została wyjaśniona bez jakichkolwiek "podsektorów", ale na miły mi Bóg nie przez policjantów i biegłego z Włocławka. Zgadzamy się czy nie? 14:26, 02.10.2018

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

OniOni

1 0

Wystarczy chwilę pomyśleć. Przyjęcia do ZK nie trwają całą dobę. Bodajże do 15 lub 16 Policja wprzywozi skazanych do osadzenia. Jak był zatrzymany później to zostaje na tzw. dołku i rano jest przewożony do ZK. Nie potrafisz czytać ze zrozumieniem? W artykule wyraźnie jest napisane że prowadzone są czynności i rozpatrywane są wszystkie wątki, również te o których wspominasz. 13:25, 03.10.2018


bezczelnabezczelna

3 0

Naprawdę? Co Ty nie powiesz!
Jeśli rozpatrywane są wszystkie wątki, o których wspomniałam, jak twierdzisz, to jakim cudem wydano postanowienie o powierzeniu śledztwa Komendzie Miejskiej Policji - poza czynnościami zastrzeżonymi dla prokuratora? Przynajmniej w początkowej jego fazie. Który to asesor?. Ponadto jakim cudem przedmiotowe śledztwo prowadzone było i pewnie jest nadal przez włocławską prokuraturę? Wymieniony Pan prokurator mógł być nawet Prokuratorem Generalnym w Syrii - nie ma to nic do rzeczy, ale zobaczymy, jak to się skończy. Wszystko ma swoje granice i domry smak. Podaj też nazwisko biegłego patomorfologa, który według mnie powinien być wyłączony z tej sprawy, ale to tylko moje dywagacje. 14:42, 03.10.2018


YarsenYarsen

32 18

Zlali go i tyle. Powinni ponieść karę!!! 15:51, 02.10.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

domyślna  domyślna

22 6

Bardziej zrozumiale. Żona Marcina R. ma uzasadnione podejrzenia, że Jej mąż Marcin R. po zatrzymaniu został pobity, co zresztą było odzwierciedlone w jednym z pism opublikowanym przez TV Kujawy. A wiecie co było dalej? Nie wiecie, ale ja się domyślam. Najprawdopodobniej jakiś asesor wszczyna śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci i uwaga (jestem przekonana na bank - 99%), że postanowieniem przekazuje śledztwo do prowadzenia policjantom z Włocławka. Dodać wypada,bo jest to bardzo ważne, że śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci.... Później zapewne Prokuratura Okręgowa odmawia przeniesienia tegoż śledztwa. Być może obejmuje je zwierzchnim nadzorem, ale tego pewna już nie jestem, lecz takie numery nie są obce w życiu największej sprawiedliwości. Jeśli się mylę z braku wiedzy, czego nie wykluczam, uprzejmie proszę Panów asesorów o dokonanie stosownego sprostowania na stronie internetowej Komendy Głównej Policji. Według mnie nie wykluczonym jest, że wątek ewentualnego przekroczenia uprawnień (w jakiejkolwiek postaci) nie istnieje po dzień dzisiejszy. Zaznaczam wszak, że jest to tylko hipoteza. Wobec tego jedynie dywaguję, że być może w tym zakresie wyjawia się zażalenie na bezczynność - nie rozpoznanie zawiadomienia w powyższym wątku, co w przypadku potwierdzenia nawet kwalifikuje się na zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych lub co najmniej wytyk służbowy, ale ta teza może być już nieaktualna bądź zbyt daleko idąca. 15:56, 02.10.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

wewwew

22 9

Może i nie był aniołkiem,nie wiem nie mnie to oceniać.Ale od karania jest Sąd i prawo karne.Jest jakie jest ale cóż zrobić.Moim zdaniem niektóre przestępstwa winny być bardziej restrykcyjnie karane.Ale funkcjonariusze Policji nie są od wymierzania sprawiedliwości.Tylko od łapania przestępców.Moim zdaniem to co się dzieje w Policji to jest tragedia wracają świetne lata komuny,widać wśród funkcjonariuszy pogardę dla obywatela.Widać te wywyższanie się.Jam Pan Policjant i jestem gość!.Mam pistolet i kolegów którzy pójdą za mną choć nie wiem co zrobię.Także mam nadzieję że Policja wewnętrzna się weźmie za tych osobników,bo tak niestety tracą normalni Policjanci których jest większość.Przepraszam za błędy ortograficzne i interpunkcję ale pisałem z telefonu.Pozdrawiam. 16:06, 02.10.2018

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

DorianDorian

10 9

Żyj zgodnie z prawem, jeździj trzezwy i z dozwolona prędkością, nie przechodz na czerwonym świetle to żaden gość policjant nie będzie nawet wiedział o twoim istnieniu. 16:29, 02.10.2018


!!!!!!

5 4

Raczej do komuny daleko. A w sumie powinno tak byc jak za komuny to bandzorów byłoby mniej. 22:26, 02.10.2018


Michałowa Michałowa

11 4

Co za tendencyjny artykuł.

Trzeba było w nim także zamieścić link do artykułu ?Wyłaź, bo cię zabiję?.

Jest w nim m.in. informacja. Cytuję " Poprosiła przyjaciółkę o pomoc i we dwie ruszyły ustalać fakty. Przy pomocy wynajętego adwokata z Łodzi dotarły do niektórych zapisów z monitoringu miejskiego. Katarzyna ustaliła, że droga z ich mieszkania przy ul. Toruńskiej do komendy miejskiej powinna zająć góra 20 minut. ? A oni jechali z Marcinem godzinę i 40 minut ? mówi. ? Co z nim w tym czasie robili, jak go krzywdzili?

Bardzo zasadne pytanie, czy policjanci jechali do siedziby KMP przez Ciechocinek?
Jak wytłumaczyć ten pośpiech? Przecież po drodze nie mieli nawet przejazdu kolejowego.

Kolejny cytat z przedmiotowego artykułu Pana Pytlakowskiego.

Cytuję " Zastępca prokuratora rejonowego we Włocławku Arkadiusz Arkuszewski, nadzorujący to postępowanie, uspokaja, że nie ma obaw, iż coś zostanie zamiecione pod dywan, bo sprawą zajmuje się jeden z najlepszych tutaj prokuratorów Grzegorz Palke, który poprzednio pracował w Warszawie. ? Jest bardzo wymagający, także wobec policjantów ? charakteryzuje podwładnego. Do postępowania włączono też policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych. ? Zdarzenie zostanie na pewno bezstronnie wyjaśnione ? mówi prok. Arkuszewski".

Panie prokuratorze Arkuszewski,

Jakie znaczenie ma poprzednia praca w/wymiennego prokuratora w Warszawie? Przecież tutaj chodzi o uzasadnione wątpliwości co do bezstronności włocławskiej prokuratury i kariera zawodowa jakiegokolwiek prokuratora nie ma tutaj znaczenia. Ten Pan mógł być nawet Prokuratorem Generalnym, ale jakie to ma znaczenie? Wydaje mi się, że Pan zastępca może mylić pewne kwestie. Otóż według mnie, aby usunąć wątpliwości co do bezstronności danej jednostki prokuratury, postępowanie wypada przenieść przynajmniej poza inny okręg, np. do Gdańska. Pewnie pod nosem zapyta Pan Arkuszewski " ależ proszę Pani nie ma ku temu podstaw, jesteśmy jak żona Cezara". Zatem odpowiadam - przynajmniej dla zasady i świętego spokoju, obowiązuje przecież jakaś kultura prawna.
Wyłącznie na marginesie - "jest bardzo wymagający, także wobec policjantów ", Panie wszyscy powinni być wymagający. Proszę nie strzelać sobie w kończyny dolne takimi epitetami. A tak w ogóle zastanawiam, dlaczego Pan Arkuszewski osobiście tego śledztwa nie prowadzi, chociażby z uwagi na majestat sprawowanego urzędu zastępcy prokuratora rejonowego? Wiem najlepiej oceniać i nadzorować. 18:28, 02.10.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

kadrowa kadrowa

2 2

Panie,
to gdzie w końcu pracował ten wymagający prokurator w Lipnie czy w Warszawie, a może tu i tu miał po 1/2 etatu? Pewnie ten Pytlakowski coś pomieszał albo źle usłyszał.
23:27, 02.10.2018


Klar5aKlar5a

6 0


Oto kopia artykułu " Zginął nam syn, proszę pani" .

Warto przeczytać pod kątem bycia świetnym i wymagającym.

MAŁGORZATA OBERLAN 11 kwietnia 2014

Pomylone daty, PESEL-e, a nawet akta sprawy... Czy to możliwe, by tak niedbale prowadzono śledztwo w sprawie śmiertelnego wypadku? Rodzice zmarłego 17-letniego Mateusza Szmeltera są przerażeni.


Zaczynają wątpić, czy kiedykolwiek poznają prawdę o śmierci syna. Są prostymi ludźmi z małej wsi Lubin pod Kikołem (powiat lipnowski). Ich Mateusz zginął w wypadku drogowym 18 lutego tego roku na drodze krajowej nr 10, w miejscowości Czernikówko (powiat toruński). Na miejsce zdarzenia przyjechali funkcjonariusze z komisariatu w Lubiczu. Potem sprawą zajęli się policjanci z Torunia. Śledztwo zaś prowadzi Prokuratura Rejonowa w Lipnie. Ot, takie zaszłości terytorialnych podziałów policyjno-prokuratorsko-sądowych. Tyle że sprawie nie pomagają...



Poranny tłok na ?dziesiątce?

Po skończeniu gimnazjum Mateusz poszedł do pracy. Znalazł dorywcze zajęcie przy pakowaniu papieru w firmie w Czernikówku. Cieszył się, że zarabia. Siostrze chciał w maju kupić coś ekstra z okazji Pierwszej Komunii Świętej. Latem miał być świadkiem na ślubie starszego brata.

- Miał wiele planów i czuł się szczęśliwy. To tak ? propos dopytywania policjantów o to, czy nie miał myśli samobójczych. Nie, nie miał. I nic mu nie dolegało - podkreśla pani Anna, matka.


Kto widział ten wypadek?

Do wypadku doszło 18 lutego, kilka minut po godz. 7. Zginął 17-nastoletni Mateusz Szmelter, jadący skuterem drogą krajową nr 10 od strony Kikoła. W miejscowości Czernikówko (gm. Czernikowo) zderzył się (został uderzony?) z osobowym volvo. Wszystko wskazuje na to, że stało się to w momencie, gdy usiłował skręcić w lewo, w asfaltową drogę. Sprawę pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Lipnie bada policja z Torunia. Rodzice zmarłego proszą o zgłaszanie się świadków wypadku.
Do pracy dojeżdżał skuterem. Jak później potwierdzono: sprawnym i z aktualnym przeglądem technicznym. - Kartę motorowerową miał od 2012 roku. Jeździł bezpiecznie, zawsze w kasku. Kierunkowskaz włączał nawet skręcając do domu, w gruntową drogę. A trasę do pracy znał doskonale, bo od około roku przemierzał ją codziennie - dodaje pan Kazimierz, ojciec.

Rankiem 18 lutego 2014 roku, jak zawsze o tej porze, na drodze było tłoczno. Ludzie jechali do pracy i szkół. Tego dnia Mateusz Szmelter jak zwykle zjadł śniadanie i ok. 6.40 wyjechał z domu. Kilka minut po godz. 7 już nie żył.

Szybka opinia policji

W tym momencie kierunku Torunia jechały trzy samochody - volvo, peugeot i zielone auto nieustalonej marki - oraz skuter. Auta się wyprzedzały. W jakiej kolejności? Spójności w zeznaniach brak. Faktem pozostaje, że to volvo (rocznik 2001, sprawne, kierowca trzeźwy) zderzyło się ze skuterem. Prawdopodobnie w momencie, gdy Mateusz przymierzał się do skrętu w lewo, w asfaltową drogę, prowadzącą do zakładu, w którym pracował. Karetka przyjechała na miejsce wypadku już po kilku minutach, ale reanimacja nie powiodła się.

W dniu wypadku aspirant Karol Skoblewski z toruńskiej drogówki, który pojawił się w Czernikówku po patrolu z komisariatu w Lubiczu, sporządził notatkę. Zapisał, że ?na podstawie relacji świadków oraz uczestników ustalił przebieg zdarzenia?. Tyle że świadka policja miała (i ma) jednego - panią Marię z Czernikowa, która kierowała peugeotem. Dwie pozostałe osoby, na których relacji się oparto, to uczestnicy wypadku: bracia Krzysztof (21 lat) i Łukasz (19 lat) z Czernikowa, którzy jechali volvo.
Wspomniany aspirant orzekł, że do wypadku doszło ?w wyniku nieprawidłowo wykonanego manewru skrętu w lewo przez motorowerzystę?, czym doprowadził do zderzenia z wyprzedzającym go volvo.

Rodzice: - Gdzie są świadkowie?

Pani Maria rzeczywiście zeznania składała już w dniu wypadku. Bracia z volvo jednak dopiero 21 lutego. Starszy, zasiadający za kierownicą, zeznał, że włączył lewy kierunkowskaz, chcąc wyprzedzić skuter. Jechał z prędkością ok. 90 kilometrów na godzinę (dopuszczalna w tym miejscu to właśnie 90). Skuter natomiast - ok. 50 kilometrów na godzinę. - Jechał 5-10 metrów przed moim pojazdem. W tym momencie zobaczyłem jak motorowerzysta wykonał gwałtowny manewr skrętu w lewo wprost pod mój samochód. Zacząłem uciekać na lewy pas ruchu i gwałtownie nacisnąłem hamulce - relacjonował policjantom Krzysztof.

Młodszy z braci zeznał, że ?nie przywiązywał zbytnio uwagi do tego, co się działo na drodze, bo rozmawiał z bratem?. Zauważył jednak skuter, który ?nagle skręcił w lewo?, wcześniej nie sygnalizując takiego zamiaru.

Co powiedziała funkcjonariuszom pani Maria? - Nie zauważyłam, czy kierowca skutera miał włączony kierunkowskaz. Wydaje mi się, że kierowca volvo, kiedy wyprzedzał skuter, nie miał włączonego kierunkowskazu.

- A gdzie są inni świadkowie? Przecież na ?dzisiątce? było wtedy wiele aut - pyta Kazimierz Szmelter. - Gdzie kierowca tajemniczego zielonego samochodu, o którym wspominają bracia i kobieta? Gdzie kierowca tira, który jechał od strony Torunia i się zatrzymał? Gdzie mężczyzna z białego opla corsy, który ubrał odblaskową kamizelkę i do czasu przyjazdu policji kierował ruchem? O tych świadkach opowiedziała nam kobieta, mieszkająca w domu u zbiegu ?dziesiątki? i drogi asfaltowej, w którą skręcał Mateusz. Jej też nie przesłuchano...

Zupełnie inna śmierć..
.
Rodzice zmarłego nie mogą się nadziwić niedbalstwu, z jakim prowadzone jest śledztwo. A zaczyna się ono już na samym wstępie. We wspomnianej notatce policji z 18 lutego numer PESEL Kazimierza Szmeltera został przypisany młodszemu o kilkadziesiąt lat Łukaszowi - młodszemu z braci z volvo.

W protokole z przesłuchania ojca braci w toruńskiej komendzie policji zapisano, że uczestniczyła w nim Anna Szmelter (potem skreślono).

Nadzorujący śledztwo prokurator Grzegorz Palke z Lipna 28 lutego wydał postanowienie o powołaniu biegłego, który wypowie się na temat stanu technicznego pojazdów. Termin wydania tejże opinii wyznaczył do... 15 lutego 2014 roku (wtedy Mateusz jeszcze żył!).
Największym ciosem dla matki zmarłego nastolatka była chwila, gdy odebrała korespondencję od starszego sierżanta Adama Łęgowskiego z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu. Funkcjonariusz przesłał jej postanowienie o uznaniu za dowody rzeczowe dwóch volkswagenów ?w sprawie wypadku drogowego śmiertelnego w miejscowości Kończewice, gmina Chełmża?.

- Przeszył mnie dreszcz - wspomina pani Anna, pokazując dokument. - Potem dowiedziałam się, że w tych Kończewicach 1 stycznia 2014 roku doszło do ogromnej tragedii. Zderzyły się dwa auta, na miejscu zginęła kobieta, a dwoje pasażerów, w tym dziecko, zostało rannych. Bardzo współczuję, ale to zupełnie inna śmierć... Ja czekałam na informacje o naszej.

Ani słowa

W tym ogólnym bałaganie państwo Szmelterowie czują się zagubieni i powoli tracą nadzieję na to, że okoliczności tragicznej śmierci Mateusza zostaną dokładnie zbadane. Ich ból pogłębia fakt, że od braci Krzysztofa i Łukasza nie usłyszeli ani słowa współczucia czy zrozumienia. Może wtedy byłoby choć trochę łatwiej oswoić się z koszmarną sytuacją?

21-letni Krzysztof trzy dni po wypadku złożył zeznania, a następnie wyjechał do Niemiec, zobowiązując się do stawienia na wezwanie policji czy prokuratury. Nigdy wcześniej nie uczestniczył w wypadku drogowym. Prawo jazdy miał od trzech lat. W tym czasie raz tylko został ukarany mandatem mandat - jechał ?70-tką? tam, gdzie obowiązywało ograniczenie prędkości do 50 kilometrów na godzinę. Zarobił cztery punkty karne.

- Nie mamy żadnej teorii spiskowej. Nikogo nie oskarżamy - Kazimierzowi Szmeltorowi ze zdenerwowania trzęsą się ręce. - My się po prostu boimy tego bałaganu, lekceważenia sprawy. Zginął nam syn, proszę pani. Czy nam i jemu nie należy się uczciwe śledztwo?
Do dziś państwo Szmelterowie nie doczekali się wyników sekcji zwłok Mateusza"

Szkoda, że i tej sprawie nie przyjrzał się Pan Pytlakowski, aczkolwiek w dużej mierze chodzi o omyłki pisarskie.

19:18, 02.10.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

kadrowakadrowa

2 1

Panie Pytlakowski,
to ten prokurator pracował w Warszawie czy w Lipnie, a może tu i tu na 1/2 etatu?
23:21, 02.10.2018


XdXd

3 4

Ale zatrzymali go na smierc, a pozniej pobili czy jak? 22:34, 02.10.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

7777777777

6 9

Znowu zacznie się "wybielanie" tego bandziora? A ja się pytam jak on mógł być taki wspaniały i dobroduszny człowiek skoro co najmniej 3 razy pokazał, że "w nosie" ma prawo, państwo, pieniądze podatników itp i daleko mu do ludzkich uczuć. Po pierwsze-sprzedawał nic innego jak śmierć. Ale ok, zakładam, że bezrobocie, długi mogły go zmusić do "desperackiego kroku". Ale jeżeli się rzekomo nawrócil albo zawsze był dobry to czemu zlekcewazyl wyrok sądowy i nakaz stawienia się w zakładzie karnym? Mało tego, kiedy policjanci po niego przyjechali to jeszcze bezczelnie drzwi nie otwierał i "stawiał się". Bo przecież jak chciał się napić to policjanci powinni mu postawić drinka z parasolka, a nie skuwac w kajdanki.

Nie wiem dlaczego umarł, ale dobrze się stało bo jak pokazał, nigdy nie był i nie byłby dobrym człowiekiem. Gdyby wyszedł po tych 9-ciu miesiącach, robiłby dalej to samo, tyle że byłby trudniejszy do "zdekonspirowania". Ale na szczęście nie trzeba utrzymywać chociaż jednego bandyty. No i co tu dużo mówić-przestępczość i liczba przestępców zmalała. Wprawdzie jest to jakieś 0,1%, ale lepszy taki postęp niż żaden. Oby Ci policjanci nie mieli problemów przez jednego wyrostka. 09:27, 03.10.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

psychiatra psychiatra

3 3

Ciesz się, że na razie nie siedzisz w areszcie. Szykuj papiery, że się leczysz, bo mogą się kiedyś przydać. Nie napisze trzymaj się "prawy zwyrodnialcu", ponieważ możesz być całkowicie niepoczytalny, a chorych się nie obwinia tylko odpowiednio leczy. 11:31, 03.10.2018


Monia1Monia1

2 1

Jak był zatrzymany na śmierć, to po co go jeszcze bić?? Oj, redaktorzy dd... 11:03, 03.10.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Ciąg dalszy - zdumioCiąg dalszy - zdumio

6 1

22.09.2018r. w Gazecie Pomorskiej ukazał się artykuł "Nowe pytania o śmierć Marcina.
Żona zarzuca policji, że znęcała się nad nim. Policja odpowiada: - Manipulacje".

Na wstępie wypada stwierdzić, że ja także zauważam powyższe słowo: "Manipulacje".

W wymienionym powyżej artykule czytamy:

" Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa we Włocławku. Z relacji żony cytowanej przez tygodnik wynika, że wystosowano pismo o przeniesienie postępowania do innej jednostki z uwagi na bliskie i częste kontakty śledczych z włocławskimi policjantami.
Tymczasem prokurator Arkadiusz Arkuszewski, zastępca Prokuratora Rejonowego we Włocławku twierdzi, że do niego takie pismo nie dotarło. Zaznacza jednak, że nie jest wykluczone, iż pismo zostało skierowane do Prokuratury Krajowej, a nie do jednostki bezpośrednio prowadzącej postępowanie w sprawie.
- To jest śledztwo własne prokuratora - mówi prok. Arkuszewski. - Odbywa się ono bez udziału policji. Wszystkie czynności wykonuje w tej sprawie osobiście prokurator. Tylko w niewielkim zakresie prokurator zlecił jedną czynność do wykonania przez Biuro Spraw Wewnętrznych KWP w Bydgoszczy. Badamy, w jakich okolicznościach doszło do wystąpienia obrażeń u pokrzywdzonego i czy one powstały na skutek niewłaściwego zachowania się funkcjonariuszy policji.
Wstępnie zakwalifikowano tę sprawę z artykułu 155 Kk, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci i ten wątek ma być - jak zapewnia śledczy - kontynuowany: - Śledztwo rozciąga się na przekroczenie uprawnień przez policję - dodaje. Prokuratura ma już wyniki badań toksykologicznych . Jednoznacznie stwierdzono, że w organizmie Marcina nie występowały żadne substancje narkotyczne, ani charakterystyczne dla dopalaczy.

I teraz tak:

1/ - "to jest śledztwo własne prokuratora" - ależ pewnie, że tak, tylko trzeba było skromnie dodać od kiedy, wydaje mi się, że wypada przekazywać prasie rzetelne informacje, prawda? Nie chcę tutaj prawić Panu osobistych wycieczek, ale zapewniam przyjdzie jeszcze na to czas.
Wobec tego nasuwają się do Pana Arkuszewskiego pytanka.
Czy w sierpniu 2018 r. asesor Prokuratury Rejonowej we Włocławku wydał postanowienie o wszczęciu śledztwa w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci Marcina R., tj. o czyn z art. 155 kk, a następnie czy ów asesor wydał zarządzenie o powierzeniu tegoż śledztwa w całości Komendzie Miejskiej Policji we Włocławku? Niech Pan Arkuszewski odpowie wszystkim najlepiej na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości, czy takie decyzje były wydane, czy nie, i od kiedy "jaśnie pan" prokurator "przytulił" śledztwo do siebie jako własne.

2/ " Wstępnie zakwalifikowano tę sprawę z artykułu 155 Kk, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci i ten wątek ma być - jak zapewnia śledczy - kontynuowany: - Śledztwo rozciąga się na przekroczenie uprawnień przez policję - dodaje"
- aaaaaa rozciąga się , to pewnie dobrze, aby ino guma nie pękła!
00:29, 04.10.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ciąg dalszy...ciąg dalszy...

7 0

Czy biegły patomorfolog z Włocławka próbował może wyłączyć się od udziału w tej sprawie?
Czy nie zachodziły ustawowe przesłanki do jego wyłączenia i tak chociażby np. z uwagi na uzasadnione wątpliwości co do jego ewentualnej bezstronności ( peritus suspectus) ?
Uwaga "Asesory" - w kodeksie postępowania karnego istnieją przesłanki do wyłączenia biegłego. Nie można było powołać zespołu biegłych, np. z Bydgoszczy? Tak dla przyzwoitości.
Niewątpliwie w grupie dowodów regulowanych wprost przepisami kodeksu
postępowania karnego szczególna rola przypada opinii biegłego jest bowiem osobą zaufania publicznego, od jego wiedzy i rzetelności bardzo często zależy trafność rozstrzygnięcia w sprawie karnej. Do wyłączenia biegłego może prowadzić ujawnienie się powodów
osłabiających zaufanie do jego wiedzy lub bezstronności, a także zaistnienie
innych ważnych powodów (art. 196 § 3 k.p.k.)

Czy w sprawie pojawiło się już znane zjawisko - niewydolność krążeniowo oddechowa ( ostra)? , tzn. pacjent mógł być zlany, pobity, skopany, ale powodem zgonu była w/wym. niewydolność? Wiemy , że niewydolność ostra pojawia się nagle nawet w ciągu kilku minut.
Określenie ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa nie do końca odzwierciedla mechanizm w jakim nastąpił zgon, dlatego.....
Ogólnie uważam, że każdy sporządzający opinię może mieć niewydolność spowodowaną zaburzeniami metabolizmu a przecież wystarczy napić się kawy i zjeść pół kilograma kiszonej kapusty. Przy czym pamiętać należy o odpowiedzialności karnej za ewentualne "konsumowanie kiszonej kapusty" podczas badań.
10:37, 04.10.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Polak ...Polak ...

8 2

Cwaniaki w kilku i zapewne w bransoletkach pobili typka na dołku.Tak się dowartościowują .Życzę każdemu z nich ,żeby spotkał na ulicy zdrowego chłopa sam na sam i się wykazał. Władza uderza na chore głowy-niestety 14:35, 05.10.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Justyna29Justyna29

1 0

Skoro nie było to pobicie to jakim cudem Marcin stracił zęby skoro z protokołu szpitalnego wynikało że miał pełne uzębienie a po transporcie do ZK juz ich nie miał a druga rzecz gdzie ci funkcjonariusze z nim byli od godz około 9:40 bo o tej wyruszyli ze szpitala do przeszło 13 bo po gdodz 13 dojechali do ZK tak wynikało z monitoringu????? No gdzie byli co na kawę ze śniadaniem go zabrali czy co !!!!! 13:37, 27.10.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%