Jest drugi kandydat na prezydenta RP z Włocławka! PKW zabrała głos

Bezprecedensowa sytuacja: dwóch kandydatów z Włocławka na prezydenta RP – ale jeden sam zebrał wszystkie podpisy!

Włocławek na politycznej mapie

Scena polityczna w Polsce bywa nieprzewidywalna, ale to, co wydarzyło się w ostatnich dniach, przejdzie do historii jako prawdziwy ewenement. Do wyścigu o najwyższy urząd w Państwie dołączył drugi kandydat z Włocławka. I choć sam fakt, że dwóch mieszkańców tego miasta postanowiło walczyć o prezydenturę, jest bezprecedensowy - przypomnijmy, że pierwszy to Maciej Maciak, to jeszcze bardziej zaskakująca jest historia kolejnego kandydata. 

Rekordowy wysiłek przy zbieraniu podpisów

Zgodnie z wymaganiami Państwowej Komisji Wyborczej, każdy kandydat musi przedstawić co najmniej 100 tysięcy podpisów poparcia. Nowy kandydat z Włocławka, Bartosz Wierzbicki, postanowił podejść do tego zadania w sposób… dość nietypowy. Złożył on dokładnie 100 tysięcy podpisów, jednak – jak wykazała weryfikacja – wszystkie należały do niego samego!

Konsekwencje nadmiernej determinacji

Według informacji przekazanych przez PKW, niedoszły kandydat, Bartosz Wierzbicki, przez trzy dni nieprzerwanie podpisywał się na kolejnych formularzach, aby spełnić formalne wymagania. Niestety, wysiłek ten zakończył się dla niego nie tylko dyskwalifikacją, ale również pobytem w szpitalu. Po intensywnych godzinach własnoręcznego podpisywania się, nabawił się on poważnego prępla na palcu, który wymaga obecnie leczenia.

Eksperci komentują niecodzienny przypadek

Eksperci oceniają tę sytuację jako dowód na niebywałą determinację, ale i niezrozumienie zasad wyborczych.

- To pierwszy przypadek w historii, gdy kandydat zebrał wszystkie wymagane podpisy osobiście. Niestety, prawo wymaga, by były to podpisy rzeczywistych obywateli wspierających jego kandydaturę, a nie wielokrotne powtórzenie własnego nazwiska – skomentował jeden z analityków politycznych.

Tymczasem największe partie w Polsce, zmagające się ze spadkami popularności swoich kandydatów, zaczęły wykazywać zainteresowanie wspieraniem włocławskiego rekordzisty podpisów.

Doceniają tempo, w jakim posługuje się on długopisem, co – zdaniem niektórych działaczy – może okazać się niezwykle przydatne podczas przyszłej prezydentury.