We Włocławku jedną z najpopularniejszych profesji jest fryzjerstwo. Brakuje natomiast chętnych, by uczyć się na szewców czy krawców. Niektóre rzemiosła mogą niebawem zniknąć z włocławskiego rynku.

Dziś (16.10.) pasowano kilkudziesięciu uczniów rzemiosła, którzy rozpoczęli w tym roku szkolnym naukę w szkołach branżowych. Najwięcej było wśród nich przyszłych fryzjerów. Do popularnych profesji należą też zawody związane z mechaniką samochodową czy elektryką.

Adeptów sztuki rzemieślniczej pasowano na uczniów szablą Jana Kilińskiego, który z zawodu był szewcem. Jak na ironię uczniów tego rzemiosła od dawna brakuje. Podobnie jest z kilkoma innymi zawodami.

- Jest problem z szewcem, zegarmistrzem, krawcem. To zawody, które powoli znikają z rynku. Trzeba przyznać, że zainteresowaniem cieszą się te zawody, które dają szansę dobrze zarobić, a zawody, o których wspomniałem, nie odnalazły się na dzisiejszym rynku i powoli zanikają, nad czym ubolewamy

– mówi Ryszard Dębczyński, prezes Cechu Rzemiosł Różnych.

Cech może jedynie namawiać rzemieślników takich jak szewcy do przekazywania swoich umiejętności uczniom. Żeby było to możliwe, dany rzemieślnik musiałby jednak być w nim zarejestrowany, a np. włocławscy szewcy są niezrzeszeni. W takim przypadku władze Cechu Rzemiosł Różnych maja związane ręce i mogą jedynie monitorować sytuację.