Mija 75 lat od zamachu na "Kata Warszawy", Franza Kutscherę. W akcji polskiego podziemia wziął udział włocławianin, Henryk Humięcki.
Zamach na dowódcę SS i Policji na dystrykt warszawski Generalnego Gubernatorstwa podczas okupacji niemieckiej w Polsce przeprowadzili 1 lutego 1944 roku żołnierze "Pegaza", oddziału specjalnego Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej.
Akcja na skrzyżowaniu ul. Piusa XI, Szopena i Alei Ujazdowskich trwała zaledwie 100 sekund. Niemiecki zbrodniarz odpowiedzialny za terror i egzekucje uliczne w okupowanej stolicy został zastrzelony. W ubezpieczeniu akcji brał udział urodzony we Włocławku (rocznik 1920) Henryk Humięcki (ps. "Olbrzym", "Olbrzymek"). Jak czytamy na stronie internetowej Muzeum Powstania Warszawskiego, do akcji poszedł uzbrojony w pistolet maszynowy Sten, pistolet Parabellum i granaty. W trakcie ucieczki po akcji został postrzelony w płuco.
W odwecie, Niemcy aresztowali i rozstrzelali kilkuset Polaków. Na mieszkańców Warszawy i gmin powiatu warszawskiego nałożono kontrybucję w wysokości 100 milionów złotych.
Po akcji Henryk Humięcki kontynuował działalność konspiracyjną. Za udział w zamachu na "Kata Warszawy" został odznaczony Krzyżem Walecznych. 1 sierpnia 1944 roku z bronią w ręku ruszył do Powstania Warszawskiego. Walczył w szeregach 1. kompanii II plutonu batalionu "Parasol" Armii Krajowej. Poległ 27 sierpnia podczas obrony Pałacu Krasińskich. Po wojnie jego ciało zostało ekshumowane. Henryk Humięcki spoczywa w grobie w kwaterach wojennych batalionu "Parasol" na Wojskowych Powązkach w Warszawie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz