Czystość miasta Kiedy zostaną udrożnione kratki odprowadzające deszczówkę przy zespole szkół elektrycznych auta przejeżdżające rozbryzguja wodę kałuży na chodnik i gdzie przechodzą piesi pobudka rezydencje 25-12-2023 18:58:00
Ruda wrona Orła nie 20:16, 25.12.2023
Rok 1939 niemcy siłą zdejmują Polską flagę i godło.Rok 2023 żołnierze tóska siłą odbijają Polską Telewizję......
yhy20:31, 25.12.2023
***** tuska
Sieg Heil20:46, 25.12.2023
https://www.youtube.com/watch?v=coPCmMLJv9c&t=3s&pp=2AEDkAIB
Tojwarzysz 21:11, 25.12.2023
Łady/Prusa to samo.
STAN WOJENNY21:48, 25.12.2023
Nowy rząd w obliczu braku wystarczającej legitymacji do przeprowadzania pożądanych przez siebie zmian (brak głosów w Sejmie pozwalające na odrzucenie weta Prezydenta) sięga po narzędzia autorytarne i zapowiada kolejne akty gwałtu (TK, NBP, KRS).
Jest przy tym wspierana przez stosunkowo wąską grupę elit, które ze względu na postkolonialny kształt III RP posiadają jednak bardzo poważne wpływy i zasoby.
Otóż elity te, zarówno elity prawnicze, jak i opiniotwórcze czy kulturalne przechodzą dziś od deklaratywnego wspierania władzy do jawnego uczestnictwa w działaniach pozaprawnych, niespecjalnie to ukrywając. O kogo chodzi? Głównie o przenikające się środowisko medialno-prawniczo-celebryckie, które jest odpowiedzialne za przygotowanie gruntu pod operację specjalną pułkownika Sienkiewicza. To na tym gruncie wyrosły drzewa, z których teraz zrywane są zatrute owoce.
To kancelarie prawnicze i ich eksperci - WŁADCY PRAWA.
Ludzie tworzący na zamówienie władzy wprowadzane przy aprobacie autorytetów legislacyjne łamańce, ludzie którzy wcześniej przez miesiące w mediach III RP, prawniczym bełkotem opowiadali o rzekomym autorytaryzmie.
To domy mediowe, agencje reklamy, NGO-sy i zarządy wielkich korporacji, ludzie związani towarzysko i politycznie, beneficjenci sukcesu polskiej stolicy, nadający jej ton i charakter, tresujący legiony aspirujących na lewicowo-liberalną modłę. Ale i środowiska tzw. ludzi kultury, którzy na wyprzódki przez osiem lat przekonywali w mediach III RP, że czują się, jakby ktoś na nich s*ał.
Christopher Lasch w swojej napisanej jeszcze w 1994 r. książce pt. *Bunt elit i zdrada demokracji* opisuje podobne środowiska, charakterystyczne dla świata zachodniej lewicy liberalnej. Ludzi z baniek wielkich miast, aspirujących do sprawowania kontroli nad społeczeństwem w jednoczesnym oderwaniu od niego.
W Polsce przez trzy dekady wytworzyła się i otorbiła (głównie w Warszawie i kilku największych ośrodkach miejskich, ale nie tylko), podobna grupa, której korzenie, ze względu na specyfikę transformacji ustrojowej sięgają czasów PRL i są trwale skażone komunistyczną mentalnością.
Dziś do głosu doszło już kolejne pokolenie tej grupy. Ludzi o korzeniach w komunie, jednocześnie usieciowanych z liberalnym zachodem za pomocą instytucji, relacji i kontaktów, dla których interes grupowy (kastowy) jest ważniejszy niż dobro wspólne. Gotowi są oni bronić interesu za wszelką cenę, a nawet jak pokazują ostatnie wydarzenia, atakować, by ostatecznie zawłaszczyć dla siebie (i nie tylko dla siebie) Państwo.
Przebywają one w innej, niedostępnej dla społeczeństwa rzeczywistości, a przysłowiowymi Kowalskimi albo zarządzają, albo widzą ich przez szybę w trasie między garażami podziemnymi. Walczą o swój wspólny interes kosztem dobra wspólnoty, a większe od tego dobra znaczenie ma dla nich interes globalny. Także dlatego, że taka troska pozwala na jeszcze głębsze usieciowienie i osadzenie w instytucjach ponadnarodowych oraz usprawnia walkę z narodową reakcją.
Owe elity są oczywiście jedynie drugą ligą światowych elit - wykonawcami poleceń i agendy innej walki - Wojny z zachodem, o której pisze z kolei Douglas Murray. Elementem tej wojny jest wojna z Polską jako największym europejskim zagrożeniem dla liberalnego projektu. Elity III RP zdają sobie jednak z tego sprawę i godzą się na to w zamian za bardzo wysoki status i rolę nadzorczą.
Stan jak powyżej, którego efekty dziś widzimy, oznacza bardzo poważne zagrożenie dla demokracji, wspólnoty i narodu. Elity są jednak gotowe zapłacić taką cenę. Ich skoncentrowane bogactwo i wpływy w wyniku tych działań ulegną jedynie poszerzeniu. To dlatego nie wahają się i likwidację konkurencji politycznej i medialnej uważają za konieczność. Zresztą - dzięki oligopolowi medialnemu już teraz mogą kształtować opinię społeczną, np. kłamać na temat realiów operacji WEJŚCIE.
Docelowo chcą i będą urabiać część mas na swoją modłę, tworząc kolejne legiony aspirujących (vide Campus Polska), wybierających bogactwo materialne zamiast kulturowego, a pozostałych sprowadzać do poziomu mentalnych niewolników, ludzi, dla których pozostaje ogłupiająca ideologia woke, globalizmu i LGBT, infekująca wspólnoty i rozbijająca więzi. Ale nie tylko - to także odwołanie się do potrzeby docenienia, uznania i spokoju z jednoczesnym pogłębianiem ojkofobii i alienacją, co ma oferować choćby nudna, propagandowa narracja programu *19.30* czy wytwory kultury w typie filmu Zielona granica.
Usieciowione elity doskonale wiedzą, co robią. Narodowa kultura, pamięć i tożsamość i wspólnota ważne są dla nich tyle, na ile pozostają użyteczne w walce. Punktowo może obchodzić ich i puszcza i rzeka i rocznica i wiewiórka i starzec i dziecko, podobnie jak wspólnota lokalna, jeśli tylko idzie to w kontrze do władzy, mającej na sztandarze wartości takie jak Naród czy Państwo. Gdy sytuacja się zmienia, natychmiast zapominają o dotychczasowych postulatach, często wręcz zmieniając wektor ataku i widząc w dotychczasowych ofiarach stronę atakującą. Przykładów są dziesiątki.
Cel tego buntu elit jest jeden - ICH MA NIE BYĆ. Ich, czyli tych, którzy idą wbrew tym brutalnie, bezprawnie i wbrew woli narodu prowadzonym działaniom. Co oczywiste w Polsce są to środowiska tzw. obozu niepodległościowego. Strząśnięcie i zdeptanie owej szarańczy skutecznie zdemobilizuje pozostałą, milczącą większość. A jest tej większości niemal 11 milionów aktywnych wyborców - to ci, którzy w referendum zagłosowali 4xnie. Determinacja jest więc potężna.
Jeszcze przed wyborami Jan Rokita pisał, że będą one początkiem najkrwawszej walki po 1989 r., ostatecznego starcia wizji Polski liberalnej z solidarną i że proces ów zakończy się dopiero w 2025 r. wyborami prezydenckimi i odpowiedzią na pytanie Jana Olszewskiego - Czyja będzie Polska? Do tego czasu postronny obserwator będzie przekonany, że ogląda dintojrę i de facto będzie miał rację.
Nie wie jednak, że to nie walka plemion, jak lubią pisać, często w dobrej wierze, publicyści widzący drzewa zamiast lasu. Ludzie nie rozumiejący, że sukces Polski liberalnej będzie oznaczać koniec Polski jako takiej i wstęp do przekształcenia jej w federalne terytorium superpaństwa zarządzanego z Berlina i Brukseli. Polska będzie ich, ale de facto jej nie będzie.
Ostatnie wydarzenia pokazują, że trzeba stanąć w prawdzie. Trzeba zobaczyć i zrozumieć, że elity prawniczo-polityczno-medialne III RP postanowiły wspólnie i w porozumieniu z władzą domknąć system w Polsce. Dla siebie, ale nie tylko. Oni mają zielone światło i wsparcie z liberalnego zachodu, bo dla niego to robią. Będą działać bezwzględnie. Całość bajania o wojnie polsko-polskiej kończy się raz na zawsze. Nigdy takiej wojny nie było. JEST CAŁKIEM INNA!
Edward07:09, 26.12.2023
Pani zgłosi to do pana Andrzeja z chmielnej to przyjadzie i udrożni kratke i panią udrożni tez
4 2
Na Długiej to samo, na chodniku i ścieżce rowerowej zgniłe liście i kasztany