- To, że nie mieszkam we Włocławku, nie znaczy, że nie czuję się włocławianinem - mówi Marek Wojtkowski w rozmowie z DDWLoclawek.pl. Prezydent Włocławka zdradził nam m.in., jak reaguje na internetowy hejt i dlaczego nie spodziewa się, by w najbliższych wyborach jego konkurentem był obecny wiceprezydent, Krzysztof Kukucki.
Przejmuje się pan krytycznymi komentarzami w internecie na swój temat?
Trudny temat... Oczywiście staram się nie przejmować, bo funkcja, którą pełnię, powoduje, że trzeba mieć grubą skórę i się dystansować. Ale wiadomo, że każda krytyka gdzieś tam zostaje, jeśli jest nieuzasadniona. Jeśli jest uzasadniona, to oczywiście staram się to przyjmować i poprawiać swoją pracę. Obraźliwymi komentarzami, które też się zdarzają, staram się nie przejmować.
A co pan sądzi o tych przytykach, że pan nie pochodzi z Włocławka?
Tym wcale się nie przejmuję, bo nigdy tego nie ukrywałem. Domyślam się, że jest grupa osób, które pod wymyślonymi nickami piszą o tym na różnych portalach. Przypomnę tylko, że w swojej pierwszej i drugiej kampanii zawsze podkreślałem, że nie jestem mieszkańcem Włocławka. Nie traktowałem i nie traktuję tego jako wady. Podkreślam wręcz, że dzięki temu mam obiektywne spojrzenie na całe miasto, bo nie jestem związany z żadną ulicą, z żadnym osiedlem, więc mam trochę oglądu zewnętrznego. Poza tym z Włocławkiem jestem związany zawodowo od ponad 20 lat. To też o czymś świadczy. A i w pierwszych i drugich wyborach wygrałem z rodowitymi włocławianami.
Trwa ósmy rok pana prezydentury. Jaki był największy sukces tego czasu?
Na sukcesy patrzę przede wszystkim przez pryzmat obecnej kadencji. Ta stabilność koalicyjna, którą osiągnęliśmy, powoduje, że można wiele zrobić. W poprzedniej kadencji – po wyjściu z koalicji i utracie większości w radzie – nie było to takie proste.
Co do sukcesu – przede wszystkim poprawia się komfort życia we Włocławku. Na ten komfort składa się wiele czynników. Stawiamy na żłobki, przedszkola, dobre szkoły, infrastrukturę sportową i kulturalną. Stawiamy również na rewitalizację, dobrą komunikację, jakość usług publicznych, budownictwo mieszkaniowe. W każdej z tych dziedzin zmieniamy się na lepsze. Mamy ambitne plany na kolejną perspektywę finansową w zakresie instytucji kultury, w tym Centrum Fajansu. To wszystko wpisuje się w poprawę komfortu życia mieszkańców miasta.
Zależy nam na tym, żeby ludzie tutaj zostawali, szczególnie młodzi. Za chwilę będziemy oddawać mieszkania, budować kolejne i wiem, że z tych mieszkań będą korzystać młodzi ludzie, młode małżeństwa, które pracują i chcą zostać we Włocławku.
Czyli przede wszystkim komfort życia we Włocławku. Zawsze staram się przekonywać, że on jest większy niż w dużych miastach. Tutaj nie ma korków, jesteśmy świetnie skomunikowani, jest dostęp do wszystkiego, co jest potrzebne do życia. Jeśli ktoś chce pojechać na jakieś dobre przedstawienie do Warszawy czy do Łodzi, może tam dotrzeć samochodem w ciągu półtorej godziny. To są atuty, na które zwracam uwagę.
Miasto się zmienia. Oczywiście zawsze można mówić, że to mogłoby dziać się szybciej, że centrum miasta mamy, jakie mamy... Ale chcę powiedzieć, że to, w jakim stanie jest teraz centrum miasta, to wynik co najmniej 30-40 lat zaniedbań i w ciągu pięciu czy sześciu lat nie da się tego całkowicie odmienić. Aczkolwiek cały czas podkreślam, że to jest nasze priorytetowe zadanie - rewitalizacja i zmiana wizerunku centrum miasta. Myślę, że kiedy uzyskamy środki unijne, zwiększymy np. znacznie pomoc finansową dla właścicieli prywatnych kamienic, żeby szybciej i w większym zakresie odbudowywali tę tkankę miasta.
Dotknął pan bardzo ciekawej kwestii. We Włocławku mamy ofertę kulturalną, bazę sportową, lasy dookoła, które sprawiają, że Włocławek jest atrakcyjnym miejscem do życia...
Ścieżki rowerowe, którymi jest gdzie jechać. Jest gdzie się wykąpać latem, bo mamy piękne jeziora. To są nasze atuty, które trzeba odpowiednio zagospodarowywać, poprawiać i eksponować, żeby mieszkańcy chcieli z tego korzystać.
Co wobec tego jest piętą achillesową miasta i sprawia, że mieszkańcy nie mają o nim zbyt dobrej opinii?
Ja często tego nie rozumiem. Myślę, że to jest kwestia zmian w mentalności. Na każdym spotkaniu powtarzam, ze my powinniśmy o miejscu swojego urodzenia czy zamieszkania mówić dobrze. Nie wiem, z czego to wynika, że we Włocławku jest inaczej, ale zależy mi na tym, żeby budować ten pozytywny wizerunek miasta.
To, że nie mieszkam we Włocławku, nie znaczy, że nie czuję się włocławianinem. I na każdą taką krytykę nieuzasadnioną, szkalującą miasto, stawiającą je w złym świetle, zawsze będę reagował, nie bacząc na koszty promocyjne czy finansowe.
Pytałam o największy sukces, a jaka była największa porażka? Czy było coś, na czym panu bardzo zależało, a nie udało się tego zrealizować?
Na pewno można coś takiego znaleźć, wystarczy przeczytać mój program wyborczy. Mam świadomość, ze nie wszystko udało się zrobić. Ale nawet jeśli w tej chwili się nie udało, zamierzam to poprawić.
Mówiłem np. o konieczności powołania we Włocławku szkoły sportowej, bo to jest ważny element budowania infrastruktury społecznej. Zaczęliśmy o tym bardzo poważnie myśleć i myślę, że w ciągu roku będę mógł zakomunikować, co udało się w tym zakresie zrobić.
Niektóre rzeczy są niezależne od nas. Mamy bardzo duży teren inwestycyjny po dawnym Ursusie, który jest obecnie w rękach prywatnych. Zastanawiamy się, w jaki sposób moglibyśmy go odzyskać, ponieważ takich terenów we Włocławku brakuje. Strefa przemysłowa została zagospodarowana, a to jest jedyny duży teren, który moglibyśmy wykorzystać. Staramy się szukać możliwości, wysyłamy pisma, próbujemy windykować należności, ale na razie przejąć tego terenu się nie udało. Traktuję to też jako swoją porażkę, choć to jest niezależne od nas.
Myśli pan już o nadchodzącej kampanii wyborczej?
Oczywiście, że tak. Funkcjonowanie w polityce wygląda tak, że dzień po wygranych wyborach rozpoczyna się kolejną kampanię, więc jak najbardziej już układam sobie w głowie, jak to ma wyglądać.
Jakiej kampanii się pan spodziewa? Myśli pan, że ponownie będzie pan miał tylu konkurentów co ostatnio (łącznie było wtedy dziewięciu kandydatów?
Myślę, że kandydatów będzie kilku. Ja nie ukrywam i zawsze o tym mówiłem, że nigdy nie zabiegałem o to, żeby kogokolwiek zniechęcać. Oczywiście można próbować "układać się" z kimś przed wyborami, ale to nie jest w moim stylu. Uważam, że takie układanki utrudniają później funkcjonowanie w mieście, ponieważ to kwestia kompromisu, z którego nikt nie jest do końca zadowolony.
Jeśli ktoś ma ambicje, bardzo proszę - żyjemy w demokratycznym kraju. Wybory są najlepszym sposobem weryfikacji ambicji i planów. Ja dwie kampanie wygrałem i przygotowuję się teraz do kolejnej. Jeśli ktoś ma wątpliwości lub ma inny pomysł na miasto, zawsze może się zmierzyć.
W poprzedniej kampanii rywalizował pan m.in. ze swoim obecnym wiceprezydentem, Krzysztofem Kukuckim. Teraz mieszkańcy zakładają, że ponownie tak będzie. Czy pan również spodziewa się, że Krzysztof Kukucki wystartuje w wyborach i jak to będzie wyglądało, jeśli chodzi o współpracę koalicyjną do końca bieżącej kadencji?
Szczerze mówiąc, nie spodziewam się tego. Z Krzyśkiem Kukuckim bardzo dobrze mi się współpracuje i powtarzam to wszystkim - i na gremiach partyjnych, i prywatnie. Ta współpraca jest bardzo dobra. Krzysiek dużo pracuje, dużo robi i to funkcjonuje bardzo dobrze.
Nie wyobrażam sobie, żeby miało się to w jakiś sposób zakończyć, czy mielibyśmy to zakłócić. Takiego scenariusza nie dopuszczam do swojej wyobraźni, no bo niby czemu? Ja uważam że w tej chwili mamy tak trudną sytuację w kraju i w samorządach, że przeciwnik jest jeden, który próbuje centralizować władzę w Polsce, który ogranicza w różny sposób działanie samorządów, nie tylko finansowo, ale też w sposób prawny. Zawsze powtarzam, że w takich sytuacjach wszystkie ręce na pokład.
Czyli będą jakieś rozmowy, żebyście panowie obrali wspólny front przed wyborami samorządowymi jako koalicja?
Tak sobie to wyobrażam. Koalicja ma się dobrze. Oczywiście od czasu do czasu jakieś plotki się pojawiają, ale najczęściej one są nieuzasadnione. Także na pewno będziemy o tym rozmawiać.
Musimy się wspólnie przygotować. Zresztą taki był zamysł, jak żeśmy podpisywali umowę koalicyjną, że to nie jest koalicja tylko i wyłącznie na tę jedną kadencję. Myślimy o dłuższej perspektywie i - przynajmniej z mojej strony – nic się tu nie zmieniło.
Porozmawiajmy o mniej odległej przyszłości. Niebawem zmieni się prezes Klubu Koszykówki Włocławek. Czego się pan spodziewa po tej zmianie?
Przede wszystkim spodziewam się kontynuacji. Kontynuacji i stabilizacji, bo ostatni rok obfitował w wiele, powiedzmy, takiego zamieszania wokół klubu - nie tylko we Włocławku, ale i w całej Polsce.
Pana Łukasza Pszczółkowskiego bardzo dobrze znam, bo współpracowaliśmy i cały czas współpracujemy jako z dyrektorem Wydziału Sportu i Turystyki. Wcześniej oczywiście pracował w koszykówce, także zależy mi na tej stabilizacji, kontynuacji i kolejnym mistrzostwie oczywiście.
Pojawiają się takie głosy wśród kibiców, że ponieważ pan Łukasz jest bliskim współpracownikiem pana prezydenta, a pan jest zapalonym kibicem, to właśnie pan prezydent de facto będzie dyktował, co się w klubie będzie działo.
Nigdy tego nie robiłem. Absolutnie jestem od tego daleki, aczkolwiek oczywiście takie pytania się od czasu do czasu pojawiają.
Prezes, tak jak prezesi spółek komunalnych - wodociągów, MPEC-u, Bazy - jest suwerennym bytem prawnym. Oczywiście rozmawiamy w różnym zakresie, bo KK Włocławek w pewnym sensie też jest spółką miejską. Mamy w niej ponad sześćdziesiąt procent udziałów. Ale nigdy nie mówiłem prezesowi, jakie decyzje ma podejmować. Absolutnie o żadnych personaliach się nie chce wypowiadać, bo takie pytania oczywiście też padają.
Łukasz Pszczółkowski od 1 czerwca będzie prezesem klubu i to on będzie podejmował decyzje. Będziemy oczywiście patrzeć na klub, przede wszystkim z punktu widzenia finansowego, organizacyjnego, poprzez radę nadzorczą. Proszę zresztą zapytać Łukasza Pszczółkowskiego - kiedy był dyrektorem tutaj, w Urzędzie Miasta - czy kiedykolwiek jakoś ręcznie sterowałem jego pracą. Oczywiście rozmawialiśmy, a był bardzo dobrym, kreatywnym dyrektorem i uważam, że będzie znakomitym prezesem.
Absolutnie w działalność klubu nie będę ingerował, aczkolwiek nie ukrywam, że klub zawsze mi leżał na sercu.
W takim razie na zakończenie - na którym miejscu Anwil zakończy ten sezon?
Nie chciałbym tutaj dywagować...
Odrobina hazardu, panie prezydencie, nie zaszkodzi...
Będziemy mieć medal. Jakiej barwy, to trudno powiedzieć, bo oczywiście jest kilku rywali godnych Anwilu.
Myślę, że zdobędziemy medal i po tym okresie takiego, powiedzmy zamieszania w klubie i pandemii, będzie to sukces z perspektywą oczywiście osiągnięcia w najbliższych sezonach tych największych laurów.
Jesteśmy po finale europejskich pucharów. Niektórzy narzekają, jaki to puchar... Ale puchar europejski jest zawsze pucharem europejskim. Jest to kolejne trofeum i zawsze malkontentów pytam, który polski klub koszykówki zdobył jakikolwiek puchar w europejskich rozgrywkach czy grał w finale jakiegokolwiek pucharu? Nie wiem, czy ktoś potrafi wymienić taki przypadek. Anwil jest już marką rozpoznawalną w Europie i bardzo dobrze, bo na tym zależy też sponsorowi generalnemu.
Podsumowując, uważam, że w Energa Basket Lidze będziemy mieli medal, oby to był medal z tego najcenniejszego kruszcu.
Rozmawiała Natalia Seklecka
W punkt 14:36, 10.05.2022
Zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.