Krzysztof Kukucki, wiceprezydent Włocławka zdradza, o czym marzy i co najbardziej lubi robić. Rozmawiamy o życiu prywatnym człowieka, który poświęcił się dla miejskich inwestycji. Jak sam mówi - zapłacił za to wysoką cenę. Co robił kiedyś w wolnych chwilach, a co dzisiaj?
Cofnijmy się do najwcześniejszych lat. Co w wolnym czasie robił mały Krzysztof Kukucki?
O matko, trochę tego było. Pamiętam jak biegało się z kolegami po podwórku, później były tańce w Zespole Pieśni i Tańca “Kujawy”. Udzielałem się bardzo dużo w harcerstwie, ten okres mocno wspominam. Zwłaszcza pomoc w Akcji “Powódź” w 1997 roku. Pojechałem wtedy do Opola, aby pomagać ludziom na miejscu. Spędziłem tam z kilka tygodni.
Mam też w pamięci oglądanie pierwszych programów informacyjnych, które pamiętam. To było w okolicach 7. lub 8. roku życia. To życie polityczne pociągało mnie gdzieś od samego początku. Byłem już wtedy bacznym obserwatorem wydarzeń historycznych, które się działy na moich oczach.
Od razu muszę zapytać. Najwcześniejsze wspomnienie polityczne? Takie w pełni świadomie, że Pan rozumiał, co się dzieje.
Obrady Okrągłego Stołu. Zdecydowanie to. Oglądałem w telewizji każde posiedzenie. Wcześniej, bo jakoś dwa lata wcześniej, gdy byliśmy z harcerzami w Borach Tucholskich, to pojechaliśmy na wycieczkę do Gdańska. Tam udało mi się kupić - za drobne, które miałem - przypinkę “Solidarność”. Potem właśnie były w 1989 roku te obrady i je pamiętam najbardziej jako to pierwsze w pełni świadome wydarzenie polityczne.
Był Okrągły Stół, ale dalej mamy młodego Krzysztofa Kukuckiego, który tańczy w “Kujawach”. Jak to się stało, że Pan trafił do tego zespołu?
Ta przygoda się zaczęła, gdy skończyłem szkołę muzyczną, gdzie grałem na wiolonczeli. Byliśmy skupieni w takiej młodzieżowej kapeli. Graliśmy też raz w Nakle, udało się nam zgarnąć wszystkie nagrody, jakie tylko były.
Potem rzeczywiście, na osiem lat związałem się z “Kujawami”, gdzie tańczyłem. Chociaż wprowadzam w błąd teraz, bo ta przygoda niejako trwa do dzisiaj. Zbieramy się co pięć lat jako grupa “oldbojów”, która gdy zjeżdża to ćwiczy i występuje. Chciałem też wystąpić na jednym z koncertów, ale pojechałem do Lwowa, więc musiałem z czegoś zrezygnować, a nie zdążyłbym nawet na ostatnią próbę.
Miałem okazję też śpiewać w Zespole Pieśni i Tańca. W Krakowie pamiętam, że w czwórkę staliśmy z chłopakami i śpiewaliśmy. To jest taki zespół, że trzeba trochę tego i tego. Chociaż nie uważam, abym dobrze śpiewał.
Kukucki w czasie 30-lecia ZPiT "Kujawy". Pierwszy od prawej w górnym rzędzie. Fot. Krzysztof Piasecki.
Mamy tutaj okres szkoły podstawowej oraz liceum. Idźmy zatem dalej. Krzysztof Kukucki trafia na studia i co tam robi poza nauką?
To taki mocno intensywnie czas. Zostałem w miarę szybko wybrany do Samorządu Studenckiego (Kukucki studiował na UKW. - przyp. red.), gdzie poza aktywnością w samym organie i kole naukowym to dużo czasu spędzałem nad organizacją wydarzeń, takich jak Juwenalia. Nie nudziłem się wtedy ani trochę, wspominam ten czas z zadowoleniem.
Na piątym roku studiów na świat przyszedł mój syn, co też dołożyło obowiązków. Zawsze powtarzam, że pierwszy koncert na jakim był to występ Kultu, gdy miał osiem miesięcy. To było podczas juwenaliów i to pod samą sceną.
Po studiach, gdy mamy rok 2006 startuje Pan na radnego, jednak nie wychodzi. Udaje się to po czterech latach w 2010 roku. Co w wolnych chwilach będzie porabiał radny Kukucki?
Dzieciaki miały wtedy kolejno pięć lat, a drugi syn dopiero co przyszedł na świat. Zdarzało się, że w ramach spacerów z dziećmi chodziliśmy po inwestycjach. Miałem nienajgorszy kontakt z zastępcą prezydenta miasta wtedy (Jackiem Kuźniewiczem - przyp. Red.), więc mogłem trochę swobodniej wchodzić na tę inwestycje. Udzielałem się wtedy na forum “SkyscraperCity” bardzo aktywnie, publikowałem zdjęcia.
Teraz mam więcej “luksusu”, bo mogę wejść na każdą miejską inwestycję, dotknąć wszystkiego, a wtedy to też trochę “zza płotu było”.
No tak, ostatnio widziałem zdjęcie Pana na dachu budowy Muzeum Fajansu. Krzysztof Kukucki jest tu trochę jak Spiderman, że tak biega po dachach.
Od razu podkreślę, że to nie wynika z pasji do dachów, chociaż byłem już na wielu z nich. Chodzi po prostu o dopilnowanie wszystkiego, zobaczeniu wielu rzeczy z innej perspektywy. Wiadomo też, że my jako inwestor mamy swoją wizję, a wykonawca ma jakieś swoje spojrzenie.
Kukucki podczas oglądania prac przy budowie Muzeum Fajansu. Fot. Facebook Krzysztof Kukucki.
Trochę się oddalamy od tematu, więc wracamy na właściwe tory. Rok 2010. Co Pan robi jeszcze?
Głównie to sprawy z synami, chociaż za aktywność w życiu publicznym zapłaciłem dość wysoką cenę, natomiast później mamy okres, gdy wzięło mnie na bieganie i to tak naprawdę mocno. Ta pasja została ze mną do dzisiaj i teraz też przygotowuję się do kolejnego biegu.
Półmaraton?
Akurat nie, bo do niego mamy jeszcze trochę czasu. Po drodze udało się też wybiegać kilka tysięcy kilometrów.
Ile maratonów udało się ukończyć?
Dziewięć. Ostatnio z wynikiem 3 godziny i dziewięć minut, więc nie jest to taki najgorszy czas.
Sprzecza się Pan politycznie z synami?
Każdy z nich ma własne poglądy. Nie ukrywam, że jest czasem burzliwie i gorąco w domu. W mediach jest też dużo “fejków”, które trzeba prostować, a wiadomo, że młody człowiek nie jest do końca pewien tego wszystkiego.
Wiadomo, że będą sprzeczki w kontekście politycznym, ale jest coś, co nas łączy. To niewątpliwie Anwil, któremu wspólnie kibicujemy.
Ja teraz powrócę do kwestii dachów. Mówi Pan, że był na wielu z nich. Jaki najwyższy dach Pan odwiedził we Włocławku?
Muszę pomyśleć, bo byłem i na Celulozowej na budowie bloków i na dachu Urzędu Miasta. Tamten ma pięć kondygnacji, tu mamy sześć, więc magistrat jest tym najwyższym.
Jak to jest obserwować Włocławek z takiej perspektywy? Jaka pierwsza myśl przychodzi człowiekowi?
Przede wszystkim, że to zielone miasto. Mnogość terenów zielonych i drzew jest naprawdę spora i nie można na to narzekać. Ta zieleń to właśnie ogromna siła naszego miasta. Wiadomo, że są jeszcze te “betonowe plamy”, ale to się zmieni z czasem.
Gościłem dwa lata temu przedstawicieli jednego z holenderskich miast i Włocławek ich urzekł pod względem przestrzeni, że to nie jest miasto “wyciśnięte”. Mamy tu sporo terenu. Generalnie uważam, że Włocławek jest bardzo piękny i znajdziemy tutaj śliczne miejsca, jak i te wstydliwe.
Wspomina Pan o ważnej kwestii. Najpierw zapytam o te ładniejsze miejsca we Włocławku. Które jest dla prezydenta Kukuckiego najpiękniejsze?
To już bardzo trudne pytanie. Mamy tych miejsc naprawdę dużo. Słodowo, Park Sienkiewicza, Bulwary. To standardowo, ale możemy też przenieść się nad piękne jezioro Czarne lub Łubę.
Jak się pojedzie na Zalew, ta cisza i spokój to jest mega sprawa.
Teraz to gorsze pytanie. Jakiego miejsca się Pan wstydzi?
Może nie wstydzi, ale uważam to za miejsca trudne. One mają największy potencjał do poprawy. Nie chcę mówić, że to Śródmieście, bo ono się zmienia, wiemy doskonale, że wymaga większych nakładów. Cieszę się, że uda się nam wyremontować ul. 3 Maja 18, potem to będzie zagospodarowanie Cyganki.
Ja tu nie będę ukrywał, że dla mnie osobiście takim miejscem do wstydu jest Stary Rynek. Jak Pan to widzi?
Przede wszystkim, ja absolutnie nie będę bronił tego, co tam jest. Nie do końca się zgadzam z tym, jak wygląda Stary Rynek. Byłem ostatnio w Sopocie i proszę zauważyć, jak kończy się sławny Monciak. Tam też tej zieleni nie ma. Oberwało się nam, bo wówczas był taki trend. Nie tylko nam się to zdarzyło, ale i w Sopocie, i w Bydgoszczy na Starym Rynku. Widziałem też “patelnię” w Kutnie.
Też problemem tam jest to, że jedynym miejscem, gdzie można usiąść i wypić kawę jest Kawiarnia “Miodnia”. Liczę, że gdy będzie zabudowywać narożnik Tumska-3 Maja to pojawią się tam lokale usługowe, bo to będzie magnes, który przyciąga.
Kim w przeszłości chciał być Krzysztof Kukucki? Chodzi mi o postać z filmów, książek lub seriali.
Myślę, że mógłby to być McGyver, bo to był facet, który zawsze w każdej okoliczności znalazł jakieś rozwiązanie i to było fajne. Jakby się dało to mógłbym zrobić z kamienia i linki samolot.
Wtedy to miasto urosłoby do rangi stolicy kraju.
Jak i tak uważam, że Włocławek jest stolicą wszechświata, przynajmniej dla mnie. Z dyrektorami się śmiałem, gdy przesuwaliśmy granicę Włocławka, że miasto powinno być od morza do morza.
Lao Che już śpiewało, że Płock żąda dostępu do morza. Może czas na Włocławek.
Do dwóch od razu, że tak powiem.
Mamy rok 2022. Co dzisiaj robi Pan w wolnych chwilach?
Niewiele, bo tego czasu nie jest dużo i to jest problem. Jak już się zdarzy to oglądam filmy, wiadomo bieganie, czasem zdarzą się podróże. Na to jest najmniej czasu, ale książki udaje się pochłaniać. Dużo czytam o rozwoju miast, bardzo też lubię literaturę faktu. Ostatnio czekam na drugi tom książki Baracka Obamy.
Krzysztof Kukucki podczas pikniku "Mam tę moc" w Parku na Słodowie. Fot. Facebook Krzysztof Kukucki.
Gdyby tego czasu wolnego było więcej, co Pan by chciał zrobić?
Latać. Z wykorzystaniem zdobyczy techniki. Takim moim marzeniem jest zrobienie licencji pilota. Oprócz tego, gdybym miał więcej czasu to częściej biegałbym, aby poprawić czasy.
Przechodzimy do serii szybkich pytań. Ulubiona książka?
“Miasto szczęśliwe” Charles Montogomery.
Film?
Zielona mila.
Co ostatnio Pan obejrzał?
Gierek.
Ulubiony serial?
Outlander, bo go teraz oglądam.
Ulubiony zespół?
Queen.
Piosenka?
We are the champions.
Rozmawiał Kamil Kazimierczyk.
ha ha09:14, 01.06.2022
9 0
Nie ubliżaj portierom porównując tego impertynenckiego imbecyla do cieci . 09:14, 01.06.2022