Co jest największym wyzwaniem przy organizacji protestu kobiet we Włocławku? Czy jego organizatorki spotykają się z hejtem lub agresją na ulicy? Jakie planują działania? Zapytaliśmy o to Lidię Gdaniec, przedstawicielkę włocławskiego oddziału Strajku Kobiet.
W październiku zeszłego roku Trybunał Konstytucyjny orzekł o niekonstytucyjności przepisu dopuszczającego aborcję w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu.
Wady rozwojowe płodów są najczęstszym powodem przerywania ciąży – na ten moment nielegalnym w Polsce.
Osoby oburzone decyzją TK wyszły masowo na ulice w całym kraju. Skala spontanicznych protestów była ogromna i nie ominęła Włocławka.
Od ubiegłego roku Strajk Kobiet we Włocławku podejmuje różne inicjatywy, np. zbiórkę podpisów pod projektem ustawy "Legalna aborcja. Bez kompromisów" czy cichy protest dla zmarłej 30-latki z Pszczyny.
Strajk Kobiet Włocławek sformalizował się pod koniec zeszłego roku.
To było potrzebne, by pomagać osobom, które miały kontakt z policją, dostawały mandaty
– mówi Lidia Gdaniec, jedna z organizatorek Strajku Kobiet we Włocławku.
Ostatnio odbył się we Włocławku cichy protest "Ani jednej więcej" dla zmarłej 30-latki z Pszczyny. Jak ocenia pani zaangażowanie włocławian w tę akcję?
Był duży odzew, faktycznie przyszło dużo ludzi. Nie będę narzekać, bo cieszy mnie każda osoba, która widzi, co dzieje się w państwie i reaguje: przychodzi solidaryzować się z ofiarami, w tym przypadku ofiarą nieludzkiego prawa. Bardzo się cieszę i dziękuję wszystkim za obecność.
Co jest największym wyzwaniem dla Was, jako organizatorów, w czasie protestów?
Zmobilizowanie ludzi, żeby przyszli. Włocławek nie ma tradycji aktywistycznych, tym bardziej aktywizmu feministycznego. Ciężko też czasami przebić się w mediach. Nie wszyscy również mogą uczestniczyć w tego typu spontanicznych wydarzeniach.
Chciałabym przy okazji zarazić ludzi odwagą, żeby przyszli, jeżeli widzą, że coś się dzieje. Nawet nie chodzi o wielkie działania, to może być po prostu spotykanie się, rozmawianie, dzielenie się swoimi doświadczeniami, pomysłami, tym, jak możemy wspólnie działać teraz i w przyszłości, na rzecz praw kobiet.
Na protesty we Włocławku przychodzą nie tylko kobiety. Czy czujecie wsparcie mężczyzn w tej sprawie?
Tak, bardzo je czujemy. Jest wielu zaangażowanych mężczyzn. Powiem szczerze, że wśród naszych bliskich: znajomych, partnerów, mężów mamy mega wsparcie. To dodaje nam siły i wiary w to, że nie tylko kobiety widzą, że coś dzieje się nie tak – mężczyźni też reagują na odbieranie nam praw.
Zbieracie podpisy pod projektem legalnej aborcji bez kompromisów. Ile osób we Włocławku już się pod nim podpisało?
Wolałabym tego nie zdradzać. Szczerze mówiąc, to liczyłam na więcej. Cały czas można się podpisać.
Podpisy zbieramy do końca grudnia, wiadomo – pogoda już nie sprzyja zbieraniu podpisów na świeżym powietrzu. Liczę na to, że dużo osób zbiera lub będzie zbierać podpisy w gronie znajomych, w pracy i wyśle to we własnym zakresie do Komitetu "Legalna aborcja. Bez kompromisów" czy do Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Jest możliwość wydrukowania samemu karty, by zbierać podpisy. Jest też projekt ustawy na stronie Legalna aborcja bez kompromisów, gdzie są wszystkie potrzebne informacje.
Czy spotyka się pani z hejtem albo agresją na ulicy? Czuła się pani kiedyś zagrożona ze strony przeciwników Strajku Kobiet?
O dziwo nie, chociaż może dopiero zacznę... Faktycznie, w czasie ostatnich wydarzeń, np. przy zbiórce podpisów wyszłam przed szereg. Zostałam oddelegowana przez koleżanki i kolegów, by być przedstawicielką. Na razie nie spotykam się z hejtem, ale też nie czytam komentarzy w internecie. Wiem, jak to wygląda i nie mam na to czasu po prostu. Szkoda mojej energii.
Jakie inicjatywy planujecie w najbliższym czasie?
Na razie skupiamy się na zbieraniu podpisów. Poza tym uczestniczymy w projektach, szkoleniach, m.in. w szkoleniu "Koleżanki Sąsiadki". Jest to program pomocy kobietom, które doświadczają przemocy domowej.
Uczymy się, jak reagować i pomagać wyjść z tego problemu naszym sąsiadkom i koleżankom z pracy. Wiadomo, że jest to złożony problem i dotykający osób o różnym statusie społecznym, więc uczymy się, jak kierować te osoby do odpowiednich instytucji, które fachowo im pomogą.
[ZT]47601[/ZT]
dobre21:05, 15.11.2021
6 2
hehehehe 21:05, 15.11.2021
Nick21:31, 15.11.2021
5 9
A ty potrafisz? 21:31, 15.11.2021
Bolo11:26, 16.11.2021
5 3
A jakie to ma znaczenie? Od dawna już nie oceniamy kobiet pod kątem przydatności w kuchni. 11:26, 16.11.2021