Zamknij

Jest decyzja w sprawie "rzezi na Wiśle". Ekolodzy już zapowiedzieli, że będą się odwoływać

06:00, 14.01.2019 Ł.D. Aktualizacja: 15:20, 14.01.2019
Skomentuj Ekolodzy zapowiedzieli złożenia odwołania do decyzji RDOŚ. fot. Łukasz Daniewski Ekolodzy zapowiedzieli złożenia odwołania do decyzji RDOŚ. fot. Łukasz Daniewski

Postępowanie w sprawie szkody na populacji różnych gatunków ptaków: rybitw, sieweczek, mew i śmieszek po zrzucie wody na stopniu wodnym Włocławek zostało umorzone. Dariusz Górski, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Bydgoszczy wyjaśnia, że choć doszło do zniszczenia lęgów i czasowego uniemożliwienia dostępu do siedlisk lęgowych poprzez ich zalanie, to po ustaniu przyczyny, siedliska uległy odtworzeniu, dzięki czemu możliwe było wyprowadzenie przez ptaki lęgów zastępczych, które wpłynęły ostatecznie na skalę oddziaływania na wymienione wyżej gatunki. Ekolodzy już zapowiedzieli odwołanie się od tej decyzji.

Przepływ wody przez Stopień Wodny Włocławek został zwiększony 26 maja 2018 r. w związku z transportem wyprodukowanego w Stoczni Rzecznej "Centromost" w Płocku zbiornikowca "Helsinki" i dwóch pchaczy. Alarm podnieśli członkowie Towarzystwa Przyrodniczego Alauda, którzy napisali w internecie, że zrzut wody na zaporze przypada na środek okresu lęgowego niektórych gatunków ptaków, co może oznaczać ich zagładę.

[ZT]29458[/ZT]

O swoich obawach ekolodzy poinformowali Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, Ministerstwo Środowiska, PGW Wody Polskie i producenta transportowanego zbiornikowca. Do internautów zaapelowali o "bombardowanie mailami i pismami ww. instytucje": - Zainteresowanym udostępnimy treść pisma. Może jak kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt osób, organizacji wyśle maile, pisma, to będziemy skuteczniejsi!

Sprawa odbiła się szerokim echem i zmobilizowała wiele osób. W sieci zaroiło się od komentarzy popierających ekologów i krytykujących działania zarówno stoczni, jak i instytucji administrujących Stopniem Wodnym Włocławek i służb odpowiedzialnych za ochronę środowiska. Samo towarzystwo Alauda sprawę nazywało "rzezią na Wiśle" i barbarzyństwem.

Podjęte działania nie przyniosły rezultatu i do zwiększenia przepływu wody, a także transportu zbiornikowca, ostatecznie doszło.

- Już wiemy, że doszło do dużych strat w środowisku. Zniszczono lęgi rybitwy rzecznej, rybitwy białoczelnej, sieweczki rzecznej i innych gatunków ptaków gniazdujących na łachach na dolnej Wiśle - napisali na Facebooku ekolodzy i zapowiedzieli, że sprawy tak nie zostawią.

Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie wyjaśniało w wydanym wówczas komunikacie, że zrzut wody z zapory we Włocławku nie zniszczył tysięcy lęgowisk ptaków. - W tym roku, ze względu na suchą wiosnę, obecny stan wody w Dolnej Wiśle jest niższy, niż zazwyczaj. W związku z tym na rzece pojawiły się łachy, które niebawem prawdopodobnie w naturalny sposób znajdą się pod wodą. Nastąpi to po spodziewanych opadach deszczu. Zwiększając przepływ przez Stopień Wodny Włocławek z ok. 600 m3/s do ok. 1100 m3/s jedynie zbliżyliśmy poziom wody w rzece poniżej zapory do poziomu średniorocznego (przepływ ok. 900 m3/s) - czytamy w komunikacie PGW WP z 27 maja.

[ZT]29473[/ZT]

Zbadaniem sprawy szkód w środowisku po zrzucie wody na Stopniu Wodnym we Włocławku zajęła się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Bydgoszczy. Podstawą podjętych działań były zapisy ustawy z 13 kwietnia 2007 roku o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie. Towarzystwo Przyrodnicze Alauda zgłosiło się jako strona tego postępowania. Jej członkowie w październiku napisali na facebooku, że uzyskali bezpośredni wgląd do akt sprawy na każdym etapie, mogą też składać uwagi i wnioski do zebranych materiałów dowodowych.

27 grudnia 2018 r. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska podjęła decyzję o umorzeniu postępowania.

W postępowaniu badano dane udostępnione przez Towarzystwo Przyrodnicze Alauda, wyniki kontroli przeprowadzonych przez pracowników RDOŚ w Bydgoszczy oraz RDOŚ w Gdańsku, a także wyniki inwentaryzacji ornitologicznej przeprowadzonej przez pracowników Zespołu Parków Krajobrazowych nad Dolną Wisłą. Jak poinformował nas rzecznik RDOŚ w Bydgoszczy, Dariusz Górski, wiarygodność części zgromadzonych danych była również weryfikowana przez niezależnego ornitologa.

Wszystkie zgromadzone dane służące do obliczenia skali oddziaływania na poszczególne gatunki ptaków przedstawiono w powyższej tabeli. Źródło: RDOŚ Bydgoszcz

- Ustalono, że doszło do zniszczenia lęgów i czasowego uniemożliwienia dostępu do siedlisk lęgowych poprzez ich zalanie, jednak po ustaniu przyczyny siedliska uległy odtworzeniu, dzięki czemu możliwe było wyprowadzenie przez ptaki lęgów zastępczych, które wpłynęły ostatecznie na skalę oddziaływania na ww. gatunki. Zgodnie z przepisami szkodę w środowisku stwierdza się na podstawie określonych kryteriów i w myśl ustawy nie należy rozumieć jej jako jakiejkolwiek szkody w gatunkach chronionych czy siedliskach. Możliwość stwierdzenia szkody w środowisku w odniesieniu do populacji gatunków uzależniona jest od skali oddziaływania na te gatunki, która zgodnie z dotychczasową praktyką w Unii Europejskiej, powinna wynosić co najmniej 1% populacji krajowej. Stwierdzona skala oddziaływania zrzutu wody ze stopnia we Włocławku na populacje rybitwy białoczelnej, rybitwy rzecznej, sieweczki rzecznej, mewy siwej i śmieszki, była niższa od 1% populacji krajowych tych gatunków, w związku z czym należało stwierdzić, że nie zaistniała szkoda w środowisku i postępowanie zostało umorzone. Nie ulega jednak wątpliwości, że straty lęgów ptaków chronionych w omawianej sprawie nastąpiły, jednak ich skala nie pozwala na zastosowanie ustawy szkodowej - informuje Dariusz Górski z RDOŚ.

Towarzystwo Przyrodnicze Alauda poinformowało na Facebooku, że złoży odwołanie od tej decyzji. Członkowie tej organizacji zarzucają RDOŚ pominięcie niektórych danych. - Nie zgadzamy się z taką decyzją i będziemy, jako strona postępowania, odwoływać się od niej. Uważamy, że jest ona wydana z pominięciem faktów, które zostały przez nas wskazane podczas postępowania oraz naruszeniem przepisów prawa.

 

(Ł.D.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(9)

JhgJhg

13 29

To nie może pozostać bezkarne... 07:06, 14.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

ApolloApollo

38 9

Eko-terroryści dla zwierzątek zredukowaliby populacje ludzi. Nasuwa się pytanie od kogo zaczniecie? murzyni? żydzi? rasa żółta biała? Może zacznijcie od siebie i uwolnijcie ludzkość od swojej głupoty 09:00, 14.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

moniekmoniek

27 6

ludzie mają dramaty i żyją nieraz gorzej jak zwierzęta i nikt nie reaguje........a ekologom w dupskach już się poprzewracało ....Alauda niech przestanie uprawiać propagandę i zabierze się za godną pracą......niech powie uczciwie że chodzi o kasę i to dużą kasę....... 10:06, 14.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

xxxxxxxx

24 4

do roboty nieroby a nie ludzi zastraszać ptaka w du.........e i odlot 10:20, 14.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

WeronaWerona

15 3

Zakopać du....e tym pseudo ekologom od 7 groszy 12:47, 14.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

RADEKKRADEKK

10 3

ZNOWU BEŁKOT EKO EKO 13:14, 14.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

TfuTfu

2 3

Znowu tu Bruksela mąci coś im się nie podoba to won z Polski Polexis proponuje niech się lepiej zajmą ta czarna zwierzyna zwana dzikusami 14:24, 14.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

EcoEco

5 2

Zobaczcie co sie wyrabia w Włocławsko-Gostyńskim Parku Narodowym - samowola budowlana , domy w środku lasu , ogradzanie jezior płotami ,bezpańskie psy ganiajace po lesie, polowania w pobliżu zabudowań , rozjeżdżanie lasów kuadami , mordowanie ryb sieciami o oczkach 2cm ....a gdzie są ekolodzy , gdzie zieloni , Ministerstwo ochrony środowiska ? 15:12, 14.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

wit2zwit2z

7 0

Gdzie są ekolodzy, gdy ludzie na osiedlach masowo zatruwają ptaki, "dokarmiając" je domowym jedzeniem (chleb, ziemniaki, resztki mięsa). Takie pseudo dokarmianie zamiast pomagać, szkodzi ptakom. Niech może ta organizacja zajmie się uświadamianiem ludzi, czym i gdzie dokarmiać ptaki. Wyrzucanie w/w pokarmu na trawniki przy blokach powoduje dożywianie gryzoni, a potem lament, że szczury panosza się w piwnicach, czy spacerują po klatkach schodowych.
Dokarmiacze balkonowi, czy parapetowi, nie mogą pojąć, że sąsiedzi mogą nie chcieć mieć zapaskudzonych ptasimi odchodami okien i balkonów.
Ekolodzy - wykażcie się. 21:42, 14.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%