Do meczu z BK Ventpils Anwil przystępował jako skromny faworyt. Włocławianie wygrali co prawda poprzedni mecz z Łotyszami, ale plaga kontuzji sprawiała, że nikt nie mógł być pewny wygranej. Parkiet zweryfikował jednak wszystko. Anwil pokazał solidną grę i wygrał ostatecznie 84:71.
Kibice w Hali Mistrzów stęsknili się za koszykówką na najwyższym poziomie. Ostatni raz podopieczni Igora Milicicia zagrali u siebie 21 listopada. Gry na własnym parkiecie nie mogli się doczekać także zawodnicy, którzy środowe spotkanie rozpoczęli rozsądnie, ale odważnie. Seria dobrych akcji sprawiła, że już na początku spotkania wypracowali sobie solidną przewagę nad rywalami. W zespole błyszczał po raz kolejny Jarosław Zyskowski, który już w pierwszej kwarcie zdołał zdobyć 9 "oczek". Między innymi dzięki jego postawie Anwil prowadził po pierwszych 10 minutach 23:9.
Druga kwarta pokazała, że włocławianom zależy na wywalczeniu zwycięstwa w spotkaniu. W ekipie Milicicia nie było słabych elementów. Znakomitą grę prezentowali między innymi Lichodiej, Markowić i Kostrzewski. To właśnie dzięki nim w pewnym momencie na tablicy widniał wynik 34:17. Mistrzowie Polski wiedzieli jednak, że muszą uważać. W ekipie z Łotwy brylował Aaron Johnson, zawodnik doskonale znany we Włocławku. Asysty i dobra gra z dystansu Amerykanina sprawiła, że rywale zaczęli odrabiać straty. Wynik 43:33 pokazywał jednak dobitnie, że rywale nie mogą wejść na ten sam poziom, który prezentuje Anwil.
Trzecia kwarta to gra "w kratkę" włocławian, którzy znakomite akcje przeplatali zupełnie niepotrzebnymi stratami. Igor Milicić wiedział jednak, że może skorzystać z usług Aarona Brousarda i Szymona Szewczyka. Nowy nabytek w parze z weteranem polskiej koszykówki pokazali jak grać na własnym parkiecie. Gdy wyprowadzili swój zespół na prowadzenie 63:44 w Hali Mistrzów wszyscy wiedzieli, że wynik już się nie odwróci.
Włocławski zespół kontrolował wynik do końca spotkania. Na zakończenie efektowną "trójką" popisał się jeszcze Szewczyk i ostatecznie Anwil wygrał 84:71.
Anwil Włocławek - BK Ventspils: 84:71
Romek21:41, 12.12.2018
Bardzo słaby poziom tych rozgrywek.Bardzo słaby. 21:41, 12.12.2018
M21:53, 12.12.2018
Stelmahers pała, Rumunia Cię rozje.ała! 21:53, 12.12.2018
Renata Rączka 22:04, 12.12.2018
Co Wy z tego macie bidoki z Włocławka?Ostatni grosz wydajecie na bilet,a w domu dzieci głodne. 22:04, 12.12.2018
Kibic wierny08:32, 13.12.2018
Szewczyk królu. Miałeś być dwunastym w rotacji, a jesteś największym showmenem drużyny. Nawet Josip jest w cieniu. Trzeba być prawdziwym twardzielem, żeby po takim opierd... od Igora wejść i przy pierwszej akcji dać trójkę. Choć wiem, że tego nie przeczytasz, musiałem napisać. 08:32, 13.12.2018
Kibic613:36, 13.12.2018
Brawo Anwil ! Oby udało się awansować dalej :) 13:36, 13.12.2018
punkty 18:01, 13.12.2018
Anwil z bilansem 4 zwycięstw i 4 porażek jest na najlepszej drodze do fazy pucharowej Basketball Champions League. Nad ekipą z Łotwy ma aktualnie punkt przewagi i bezpośredni bilans 2:0.
Anwil Włocławek - BK Ventspils 84:71 (23:9, 20:24, 20:11, 21:27)
Anwil: Aaron Broussard 12, Szymon Szewczyk 11, Walerij Lichodiej 11, Jarosław Zyskowski 11, Michał Michalak 9, Mateusz Kostrzewski 9, Nikola Marković 9, Josip Sobin 6, Chase Simon 3, Igor Wadowski 3.
BK: Ingus Jakovics 21, Aaron Johnson 14 (11 as), Ronalds Zakis 10, Anthony Beane 9, Janis Berzins 9, Jonathan Arledge 4, Mareks Jurevicus 2, Ousmane Drame 2. 18:01, 13.12.2018
nikiii11:57, 16.12.2018
warto byłoby dodać, że ta cał "liga mistrzów" to tak naprawdę trzecia liga europejskich rozgrywek. więc nie oszukujmy się - to słaby poziom i naprawdę nie ma się czym podniecać. poziom to jest w eurolidze i eurocup. to są rozgrywki dla najsłąbszych 11:57, 16.12.2018
M22:11, 12.12.2018
6 2
Żal ci rowa ściska? Dobry nick, renia rączkowska, czyli onanizator. 22:11, 12.12.2018