Słaba gra, mało oddanych strzałów, wymęczone zwycięstwo po bramce ze stałego fragmentu gry dało Włocłavii pozycję wicelidera IV ligi.

Mecz ze Startem Warlubie w wykonaniu gospodarzy do najlepszych nie należał. Rozpoczął się z opóźnieniem ponieważ goście mieli kłopot z dojazdem na włocławski stadion.

W pierwszych minutach piłkarze Włocłavii w ogóle nie zagrażali bramce rywali. Starali się wciągać przeciwników na własną połowę konstruując ataki od własnego pola karnego. Nie przyniosło to wielu efektów. Włocławianie nie oddawali strzałów na bramkę rywala, a większość ich ataków kończyła się już w środku boiska.

Goście konsekwentnie bronili własnej bramki, nie dali się wyciągnąć na połowę przeciwnika. Swoja grę ofensywną ograniczali do kontrataków. Taka taktyka okazała się lepsza. Kilkakrotnie byli bliscy zdobycia bramki. Dobrymi interwencjami popisywał się jednak bramkarz Włocłavii.

W drugiej połowie w grze włocławian widać było duże ożywienie. Piłkarze przestali się ograniczać do konstruowania długich akcji spod własnej bramki. Szybciej przenosili piłkę na połowę rywali i zdecydowanie częściej oddawali strzały na bramkę gości.

Gola udało się zdobyć dopiero po godzinie gry. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, strzałem głową,  piłkę w siatce umieścił Mateusz Tłuchowski.

Po strzelonej bramce mecz ponownie stracił na widowiskowości. Gospodarze spoczęli na laurach, goście próbowali atakować, jednak w ich akcjach widać było bezradność. W ostatnich minutach widzieliśmy więcej zmian personalnych niż groźnych akcji, czy strzałów na bramkę.

Mecz był słaby, zwycięstwo wymęczone i nie do końca zasłużone, sukces jednak wielki, a punkty bardzo ważne. Dzięki wygranej Włocłavia awansowała na drugie miejsce w tabeli. Pozycję wicelidera włocławianie dzielą z zespołem Pomorzanina Toruń, do pierwszego miejsca tracąc 4 punkty.