Zamknij

List do redakcji: "Nie możemy akceptować takiej znieczulicy". Chodzi o urzędników i koronawirusa

18:00, 23.09.2020 Internautka
Skomentuj Fot. depositphotos Fot. depositphotos
reo

List do redakcji: Nie możemy akceptować takiej znieczulicy

Droga redakcjo!

Okres pandemii jest trudny dla wszystkich. Wiele zakładów pracy zamknęło się, co chwila mieszkańcy Włocławka słyszą o nowych zarażeniach wirusem. Jedni wierzą, że wirus istnieje choć są i tacy co myślą, że wszystko to jeden wielki spisek.

Wirus jest, ale skutkami ubocznymi nie jest tylko utrata węchu czy smaku, ale również pracy czy życia. Opiszę, jak to wygląda oczami członka rodziny, którego bliscy również mają wynik pozytywny.

Niedawno dostałam telefon, że w mojej rodzinie jest osoba, która została zarażona wirusem. Martwię się o moich bliskich.

Jestem daleko i ze względu na restrykcje w podróżowaniu nie mogę okazać bliskim wsparcia osobiście w momencie, gdy zmagają się z wirusem i skutkami ubocznymi pandemii. Boję się, że ta sytuacja doprowadzi do jakiegoś nieszczęścia a ja nie będę mogła być z nimi tutaj w rodzinnym mieście.

Czy zdajecie sobie sprawę, że nie tylko chodzi o objawy, ale o to co przeżywają inni ludzie zamknięci sami w domu, jak samotni i bezsilni są?

W rozmowie z moimi bliskimi staram się być silna, wspierać ich dawać nadzieję.

Dziś zadzwoniłam do gazety. Rozmawiając z jej pracownikiem, popłakałam się w słuchawkę, bo sytuacja mnie przerosła. Czasami łatwiej wyżalić się obcej osobie, po to by być silnym w rozmowie z bliską ci osobą.

Najgorsza jest bezsilność i znieczulica panująca w koło. Proszę nie zniechęcajcie się długością listu. Nie chciałam nic pominąć. Opiszę sytuację bez wyjścia, po pozytywnej jak i negatywnej diagnozie.

Na początku pandemii testy były robione wszystkim, kto miał kontakt z osobą zarażoną. Teraz włocławski sanepid wcale nie robi testów domownikom, tylko bez żadnych testów zlecają 14 dniową kwarantannę, jeśli w domu rodzinnym potwierdzony jest jeden przypadek zakażenia wirusem.

Co za tym idzie, potem sanepid wydłuża o 10 dni kwarantannę osobie, która miała wynik negatywny. Oczywiście nic nie jest potwierdzone badaniami, tylko gdybaniem ,że przebywając pod jednym dachem mogłeś/aś (ale nie musiałeś/aś) się zarazić i że dopiero później mogą wystąpić objawy.

Co chcą uzyskać? Mniejsze statystyki w rankingu zakażeń?

Procedury izolacji czy kwarantanny powinny być oparte na wynikach testów, a nie na decyzji urzędnika, która oczywiście może być błędna.

Idąc dalej tym tropem, moi bliscy doświadczyli kilkakrotnie na własnej skórze, jakie skutki i rezultaty może mieć powiedziane przez sanepid zdanie: ”Jesteś na kwarantannie”.

Za pierwszym razem moi bliscy mieli zarządzoną kwarantannę, bo w miejscu pracy jednego z nich mama współpracownika miała wynik pozytywny. Okazało się, że obydwoje mieli wynik negatywny, ale włocławski sanepid nie zdjął kwarantanny.

Zostało wysłane wiele maili, prosząc o zgodę, by wrócić do pracy. Nikt nawet nie odpisał, a oni bez powodu musieli być na zwolnieniu monitorowanym przez policję, czy nie opuszczają mieszkania. Przynajmniej mogli sobie odpocząć we własnym towarzystwie. Po 14 dniach wrócili do pracy.

Na początku września dostaję telefon z rodzinnego domu. Jedna osoba z mojej rodziny ma potwierdzonego wirusa covid 19, a drugi domownik jest zmuszony do odbycia kwarantanny ze względu na możliwy kontakt z osobą zarażoną.

Szczęście w nieszczęściu, że akurat pracując nad dodatkowym projektem, mieli mały kontakt ze sobą. Sanepid zarządził osobie zarażonej izolację przez 14 dni, a drugiemu domownikowi wyrazili zgodę na odbycie 14-dniowej kwarantanny pod innym adresem.

A jak to na prawdę wyglądało? Z czym musieli się zmagać i przez co przejść?

Osoba zdrowa, odbywająca kwarantannę była często kontrolowana przez policję. (Przyjeżdżają, dzwonią i trzeba pomachać w oknie).

Osoba zakażona ani razu nie miała kontroli przez funkcjonariusza policji za to po kilka telefonów dziennie z włocławskiego sanepidu. Czego dotyczyły? Sanepid dzwonił poinformować, że drugi domownik (odbywający kwarantannę w innym miejscu), dostanie 10 dodatkowych dni bez zgody na powrót do pracy (czyli w sumie 24 dni od możliwego zarażenia, bez ponownego kontaktu z osobą zarażoną).

Absurd, prawda? To jeszcze nie koniec.

Kiedy sprawa została wyjaśniona jednemu urzędnikowi, że przecież nie przebywają razem i nie ma powodów wydłużania kwarantanny, drugiego dnia dzwonił inny urzędnik z tą samą informacją. Czasami nawet dzwonił ten sam urzędnik, z tą samą „dobrą nowiną”. Zawsze mówili, że zanotowali, ale potem okazywało się, że nie.

Kazali pisać maile z wyjaśnieniem (na które jak powyżej wspomniałam, nikt nie odpowiadał), że izolacja i kwarantanna są odbywane pod innym adresem. Kilka razy zadzwonili i powiedzieli, że dalszą izolację będzie trzeba odbywać w szpitalu w Grudziądzu.

Na to padła odpowiedź Przed kim mam się izolować, skoro nikt ze mną nie przebywa pod tym adresem? Macie w papierach, że odbywamy kwarantannę pod dwoma rożnymi adresami”. „No tak tak, zanotuję”, a kolejnego dnia znowu telefon, że jedziesz do Grudziądza.

Wyobraźcie sobie tą bezsilność, którą czuli moi bliscy. Nie dość, że jak człowiek chory, to gorzej się czuje, to jeszcze ta niedorzeczna sytuacja.

Urzędnicy włocławskiego sanepidu wcale nie ułatwiali powrotu do zdrowia chorej osobie, która poza objawami wirusa musiała zmagać się z poczuciem osamotnienia i brakiem zrozumienia.

A wystarczyło napisać notatkę, odhaczyć wszystkie informacje i skupić się na kolejnej zakażonej osobie i z nią się kontaktować.

Niestety to nie koniec problemów. Skupmy się na tej zdrowej osobie.

Po ciągłych próbach wytłumaczenia, że nie ma sensu przedłużać tej osobie kwarantanny, wreszcie udało się zdjąć kwarantannę.

A jak to wyglądało? Pracodawca wydzwaniał do pracownika, czy wraca do pracy, ten wydzwaniał do sanepidu (o ile udało się połączyć ), tłumaczył wszystko od nowa, brak decyzji i tak w koło.

W końcu zostało powiedziane urzędnikom, że firma musi wiedzieć do 19-stej czy pracownik wraca od jutra do pracy. Wtedy ktoś zadecydował, że nie ma przeciwwskazań i że kwarantanna kończy się powiedzmy 18 września.

W końcu. Uff.

Teraz zaczynają się jeszcze większe schody.

Firma zawiesiła pracownika na kilka dni, bo żądają zaświadczenia z sanepidu, że pracownik może wrócić do pracy. Został wysłany mail, z prośbą o takie powiedzenie.

Pracownicy sanepidu nie chcą wystawić takiego zaświadczenia. W mailu zostało napisane, że bez tego zaświadczenia nie dopuszczą nikogo do pracy, przez co mój bliski może stracić pracę.

Nikt nawet nie odpisał. Udało się dodzwonić do włocławskiego sanepidu, uzyskaliśmy informację, że wiadomość widzieli, ale nie mają obowiązku tego wystawiać.

Dzwonimy jeszcze kilka razy. Za każdym razem ta sama odpowiedź. Kila razy rzucono nam słuchawką, na pytanie z kim rozmawiam, została udzielona informacja, że oni nie muszą się przedstawiać.

Tłumaczymy, że przez to osoba, która była na kwarantannie może stracić pracę, na to jeden z urzędników odpowiedział: „Nie obchodzi mnie Państwa prywatna sytuacja, nie wystawię zaświadczenia, bo nie muszę” i znowu rzucone słuchawką.

Jeszcze jedną odpowiedź uzyskaliśmy: ”Nie wystawię zaświadczenia, bo każdemu musiałbym”.

Jak nieludzkim trzeba być, by tak potraktować drugiego człowieka? Jak nieczułym by dokładać innym dodatkowego stresu? Czemu nikt nie chce pomóc?

Dzwonimy do lekarza pierwszego kontaktu z nadzieją, że może on pomoże. Znowu negatywna odpowiedź. Gdzie mamy szukać pomocy? Czy jest jakiś przepis lub ustawa, którą możemy użyć.

Jesteśmy zdesperowani. Znajomy w podobnej sytuacji nawet na policję zadzwonił, to uzyskał tylko inny numer do sanepidu.

Czy we włocławskim sanepidzie pracują tylko ludzie bez serca, którzy nie liczą się z cierpieniem drugiego człowieka? Takim zachowaniem doprowadzimy do tego, że ludzie potracą pracę. Co za tym idzie, jak ich to przerośnie, to odbiorą sobie życie.

Zamiast tracić czas na liczne telefony od tej samej osoby, czy nie wystarczy wysłuchać o co chodzi, rozwiązać problem? Może warto postawić się w sytuacji drugiego człowieka?

Wiem, że nie tylko moja rodzina jest w takiej sytuacji. Ta bezsilność, brak zrozumienia, brak empatii.

Nie możemy akceptować takiej znieczulicy. Jest nas tu więcej, zróbmy coś by to zmienić . Nie pozwólmy, by ludzie zapomnieli jak to jest być ludźmi. Mam nadzieję, że znajdzie się jakaś dobra osoba, która zatwierdzi moim bliskim powrót do pracy.

Dziękuję, że byliście ze mną do końca tego listu.

(Internautka)

Internautka

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(19)

marcinomarcinomarcinomarcino

13 13

brak slow
czemu dajecie tutaj takie wypociny ? po jaki h.... jest robiona ta panika ? 18:04, 23.09.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

SzumSzum

8 10

Szkoda, że nie przeczytam. 18:12, 23.09.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

oXoX

10 15

"popłakałam się w słuchawkę," Też zaraz się popłacze, jakie bzdury redakcja wystawia na główną. 18:12, 23.09.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AdekAdek

7 12

Może jakieś kakao na rozładowanie tego niepotrzebnego napięcia? 18:14, 23.09.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

 bmgh bmgh

5 13

Ty płaczesz lala bo koronka itd a co byc zrobil gdyby z twojem rodziny ktos miał udar m,wypadek itd to ty bys juz nie przezyła .Lala nie panikuj 18:37, 23.09.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

lollol

12 13

......nie...... choć są i tacy.
Sprawa jest prosta jak drut, nawet jeżeli jest wirus to nie ma żadnej pandemii. Całą tą sytuację próbuje się wykorzystać aby społeczeństwu założyć kaganiec na py....k .
Są tacy którzy już na tej pseudo pandemii zarobili dziesiątki miliardów dolarów więcej niż zwykle. 18:41, 23.09.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

BRAK SŁÓW NA WASZE KBRAK SŁÓW NA WASZE K

19 2

Całkowity brak empatii. Oby Was to nie spotkało.

Należy tępić opieszałość sanepidu składając skargę na jego działanie na podstawie przepisów kpa 19:20, 23.09.2020

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

CDCD

4 0

SANEPID ma obowiązek wydać decyzję administracyjną o kwarantannie takiej osoby oraz osób wspólnie z nią zamieszkujących na podstawie art. 33 ust. 1 ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Taka decyzja jest tożsama ze zwolnieniem lekarskim, a więc jest podstawą do ubiegania się o wynagrodzenie za czas choroby lub zasiłek chorobowy z ZUS. 21:12, 23.09.2020


siwy siwy

10 1

a to za ciężką pracę SANEPIDU nowy minister dał urzędnikom wysokie premie
19:31, 23.09.2020

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

megan54megan54

1 0

No nic dziwnego jak w Sanepidzie pracują takie niedorobione mimozy jak Barbara M. to nic dziwnego, że takie decyzje. Ona niczego nie widzi tylko swoja z wysoka patrzącą osobę. 18:25, 08.12.2020


Dawid KDawid K

18 0

W Sanepidzie pracują osoby bez żadnego medycznego "pojęcia"! Najlepiej wsadzić na kwarantanne i tyle... 19:52, 23.09.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

UżytkownikUżytkownik

Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.


......

3 0

https://www.youtube.com/watch?v=bL1YcHGiYOg 21:23, 23.09.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

######

13 1

We włocławskim sanepidzie pracują zwyczajne głąby, takie układy jak w wielu urzędach. Szkoda języka na to wszystko. 22:01, 23.09.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AntysyfAntysyf

11 1

To jest totalny syf i chaos urzędniczy, niszczą zycia i kariery ludziom i nie ponoszą dpowiedzialności. Pod pretekstem walki z chorobą odbiera sie wolność i godność ludziom. 22:29, 23.09.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

YyyYyy

1 3

Tiry na tory!! 23:14, 23.09.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ChybaChyba

1 10

Zesr....ała się bida i płacze🙄
Kogo te wypociny obchodzą?
Coś to zmienia? 07:20, 24.09.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

znieczulona znieczulona

4 6

kobieto a umieraj co mnie to śmierć i tak jest nieunikniona przynajmiej w końcu mamy selekcję bydła 19:15, 24.09.2020

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

monmon

0 1

Idiota 19:27, 16.11.2020


0%