Zamknij

Zabawny i wesoły spektakl dla dzieci, ale z ważnym przesłaniem dla dorosłych. "Babcocha" w Teatrze na Mikołajki

10:07, 28.11.2018 J.B Aktualizacja: 15:30, 28.11.2018
Skomentuj Mieczysław Synakiewicz z członkami Teatru Skene przed próbą "Babcochy" Mieczysław Synakiewicz z członkami Teatru Skene przed próbą "Babcochy"

Już 7 grudnia we włocławskim Teatrze Impresaryjnym odbędzie się premiera najnowszego spektaklu młodzieżowego Teatru Skene. Przedstawienie „Babcocha” oparte jest na motywach najnowszej książki Justyny Bednarek. O tym, dlaczego warto wybrać się do Teatru i dlaczego spektakl nie jest przeznaczony tylko dla dzieci, rozmawiamy z Mieczysławem Synakiewiczem, jego reżyserem i scenarzystą.

Skąd pomysł na ten spektakl?

Z czystego przypadku. Byłem wiosną tego roku w księgarni i rzuciła mi się w oczy książka, a raczej jej tytuł - „Babcocha”. Przeczytałem w księgarni dwa rozdziały, bardzo mi się spodobały, skojarzyły mi się na początku z „Alicją w krainie czarów”, którą bardzo lubię, bo w niej wszystko jest możliwe. Po dogłębnym przeczytaniu w domu uznałem, że warto tym się zająć. To jest tematyka, której nie robiłem nigdy - bardzo zacofanej wsi, takiej, której już chyba nie ma, chociaż ktoś mi tam rzekł, że jeszcze zna takie wsie. Ja taką wieś pamiętam tylko z dzieciństwa.

Zacofana, czyli jaka?

Pełna zabobonów, zawiści, niedbania o siebie, bez gustu, plotkarska, leniwa.

Ależ to cechy nadal powszechne - zarówno w miastach, jak i na wsi!

Bo ludzie z tej wsi - zwanej Grajdołkiem - posiadają nasze wszystkie złe cechy. To zbieranina różnych, nienajlepszych charakterów. A my jesteśmy tacy sami. Babcocha chce te wszystkie złe cechy ludziom uzmysłowić i pokazać, że są zbędne, niepotrzebne. Oczywiście robi to w sposób trochę dziwny, jak to w teatrze, baśni czy bajce bywa: wyczarowując różne historie. Gdy jej się to udaje - odchodzi, odlatuje na chmurze gradowej. Gdy jeden z bohaterów pyta na końcu, czy Babcocha wróci, słyszy: „zawsze wraca, kiedy jest gdzieś potrzebna”. Bo taka Babcocha przydać się może właściwie wszędzie, w każdej społeczności.

Babcocha to bardzo symboliczna postać.

To postać, która uzmysłowi nam nasze wady. Bo my często widzimy wady u innych, a swoich nie. Babcocha to dla mnie taki wyrzut sumienia, z którego nie zdajemy sobie sprawy, dopóki nam ktoś go nie wskaże. A babcocha nam uzmysławia, że wszyscy kłamiemy, oszukujemy, plotkujemy.

Czyli bardzo poważne przesłanie. Czyżby spektakl był przeznaczony bardziej dla dorosłych?

Poważne są elementy składowe, natomiast całość jest przedstawiona w sposób komiczny, jest to wręcz komediofarsa. Grajdołek jest pokazany jak w bajce, w śmieszny sposób, ale morał z tego spektaklu wysnuć można poważny, jeśli się tylko chce. Nie jest to oczywiście konieczne, teatr to też sama rozrywka. A „Babcocha” to fajne teksty, fajna muzyka i piosenki.

Jest Pan w kontakcie z autorką książki?

Panią Justynę Bednarek, autorkę książki „Babcocha”, odnalazłem przez Facebooka i jestem z nią w stałym kontakcie. Ja tej autorki wcześniej nie znałem, ale okazało się, że jest ona dosyć „modna” w obszarze literatury dziecięcej. Napisała mnóstwo rzeczy i wielu polonistów w szkołach uważa jej książki za bardzo dobre dla dzieci. W zeszłym tygodniu pani Justyna mi napisała, że „Babcocha” została nominowana do nagrody Stowarzyszenia IBBY w SEKCJI POLSKA.

A jak się Panu pracuje z młodym zespołem?

Zespół jest liczny – grają aż 22 osoby. Bałem się tej ilości i ten strach pozostał. Kilka osób gra pierwszy raz. Dodatkowo tu chciałem, żeby grali gwarą wiejską, jaką ja znam - choć już nie umiem tak mówić. W scenariusz wplotłem takie wyrazy, które mogą się wydawać widzom dziwne. Ale całość jest uwspółcześniona, bo gdyby w tej wsi wszyscy „lecieli” gwarą wiejską, to mało kto by to zrozumiał.

Zespół ma z tą gwarą trochę problemów, niektórzy grają lepiej, inni gorzej. Nie będę tu wskazywał moich odczuć, bo ocena należy zawsze do widza. Spektakl zapowiada się naprawdę dobrze, choć na początku było dużo bałaganu, ale tak jest zawsze.

W przyszłym roku będziemy obchodzić 40-lecie Teatru Skene.

Tak, chciałbym, żeby w maju było 40-lecie z nową premierą. Chyba to będzie „Cwaniaczek 2”, tak zespół by chciał, a ja jestem za. Praca nad „Cwaniaczkiem 2” bardzo by mi się podobała, zwłaszcza że to nie będzie adaptacja, tylko scenariusz na motywach, czyli będzie można dużo elementów swoich w to wpleść.

Czterdzieści lat... a tak naprawdę to z 5 lat więcej, bo wcześniej była inna działalność teatralna, nie jako Skene. Czasem sobie myślę o zamknięciu tego „interesu”, ale z drugiej strony jak na emeryturze by się nie miało żadnych powodów do adrenaliny, to też byłoby źle. Tu jednak człowiek się czasem bardzo denerwuje i to jest potrzebne, coś się dzieje.

Ten najbardziej stresujący okres właśnie się rozpoczyna – są nerwy, boli żołądek, nie można spać. A w międzyczasie dochodzą choroby członków zespołu, nagłe wyjazdy na wycieczki, problemy z odpowiedzialnością u młodych ludzi. I tak do premiery.

Z Mieczysławem Synakiewiczem rozmawiała Joanna Borkowska

Portal Dzień Dobry Włocławek jest patronem medialnym spektaklu.

(J.B)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(5)

alamakotaalamakota

3 0

ALe fajnie , a gdzie można kupić biletyyyyyy??? 11:14, 28.11.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

JaafJaaf

2 1

W teatrze :) 11:24, 28.11.2018


reo

CiastekCiastek

3 0

Fran ty zuchu :) 15:18, 28.11.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AdelaAdela

2 0

Skene jak zwykle w świetnej formie. Nie możemy już doczekać się premiery! 20:02, 28.11.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

NowaNowa

1 0

Biletow juz brak. Za malo seansow!!!!!!! 20:07, 28.11.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%