Magik, muzyk, artysta plastyk, pisarz wierszy . Jednym słowem człowiek renesansu, który potrafi dostrzec to, co dla innych jest niewidoczne.
Czasami człowiek ma wiele talentów. Można je zaprzepaścić lub wykorzystać, sprawiając radość innym.
Ten drugi sposób wybrał Stefan Kaczmarek.
Jednym z nich jest korzenioplastyka czyli naturalne korzenie znalezione nad brzegiem wód lub w lesie, które przy minimalnej ingerencji człowieka, same w sobie przypominają jakąś rzecz lub zwierzę.
- Patrząc na taki korzeń już widzę co w nim się znajduje – mówi Stefan Kaczmarek. - Z jednego będzie łabędź z innego kaczka lub świecznik. To są naturalne rzeczy, nic tam nie przypinam, nie doklejam – to wszystko zrobiła przyroda. Ja to tylko uwidaczniam, odcinając na przykład niepotrzebne elementy, zostawiając to co ma być.
W taki sposób pan Stefan obdarował już większość swoich znajomych niebanalnymi figurkami z korzenia. Pokaźna kolekcja znajduje się również w jego mieszkaniu oraz u dzieci.
Pan Stefan uczestniczył w kilku wystawach. Nie widzi w tym jednak zarobku. Jak twierdzi robi to dla własnej przyjemności. Oczkiem w jego kolekcji są korzenne łby zwierząt.
Jak to się zaczęło? - Przechadzałem się 3-go maja i zauważyłem taką rzecz na wystawie. Od tego się zaczęło. Zacząłem sam je zbierać i szukać w nich duszy. Trzeba mieć dużo wyobraźni, żeby w kawałku korzenia dostrzec coś więcej.
Stefan Kaczmarek zajmuje się też robieniem witraży, ale nie ze szkła. Wykleja je z folii samoprzylepnej. Kiedyś malował również obrazy olejne. W swojej kolekcji został mu tylko jeden, który kazała mu zostawić żona. Reszta została sprzedana.
Nową jego pasją są obrazy ze słomy. Aby powstał taki obraz pan Kaczmarek gromadzi najpierw słomę owsianą, którą sam ścina, moczy i rozcina, tworząc materiał do produkcji takiego obrazu. Później powstaje szkic oraz określa się barwy. Ciemniejsze kolory uzyskuje się przez przypalanie żelazkiem. Po wycięciu nakleja się się elementy na czarny karton. Aby zrobić taki obraz potrzeba około dwóch tygodni. Efekt imponujący.
To jednak nie wszystko!Poza plastyką pan Stefan gra na wielu instrumentach m.in na organkach. Jego prawdziwym asem w rękawie jest jednak magia. Zawód prestidigitatora czyli iluzjonisty uprawia od lat dziecięcych. W wojsku dzieki temu dostał przydomek Focus.
Występuję na zabawach choinkowych, dla dzieci chorych w hospicjum - Maluchy tylko buźki otwierają i się cieszą. Ja to kocham – mówi pan Stefan.
0 0
A można zobaczyc te cuda w realu? Może jakieś wystawy sa organizowane z udziałem tego pana ???
0 0
A ja znam Pana magika :) to mój sąsiad ha ha ha ....
0 0
Oj można zobaczyć! Kilka tych cud mam nawet w domu :)Już wiem po kim odziedziczyłam twórczą duszę artysty.
0 0
fraszka jest rewelacyjna
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ddwloclawek.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz