Wyruszy w drogę o świcie, pokonując setki kilometrów. Nie tylko dla siebie – ten młody mężczyzna chce pomóc komuś, kto naprawdę tego potrzebuje. Przeczytajcie wywiad z twórcą projektu - Jukubem.
Projekt „Przebiśnieg” to coś więcej niż sport, 22-letni Jakub, wychowany we Włocławku, szykuje się do ogromnego wyzwania. Samodzielnie przygotował i zorganizował własny triathlon, który nazwał finałem swojej fizycznej, mentalnej i duchowej przemiany. Projekt „Przebiśnieg” to nie tylko sport - to również próba pomocy drugiemu człowiekowi. Akcja rozpoczyna się planowo 26 kwietnia o godz. 4:00.
Twórca projektu wszystkie swoje zmagania będzie relacjonował na bieżąco na Facebooku - KLIKNIJ TUTAJ
Irek Paszke ma 63 lata i od niepamiętnych czasów z zaangażowaniem organizuje turnieje Baśki w Bytowie, zawsze wspierając lokalną społeczność i innych potrzebujących. Niestety, niedawno przeszedł poważny udar, który całkowicie odmienił jego życie i sprawił, że sam znalazł się w trudnej sytuacji. Choć walczył jak prawdziwy wojownik i przetrwał najgorsze chwile, teraz zmaga się z dużą niepełnosprawnością i potrzebuje kosztownej, intensywnej rehabilitacji. To jedyna szansa, by wrócić do codzienności i dalej być wsparciem dla swojej rodziny. Jakub postanowił pomóc Irkowi i organizuje zbiórkę, by umożliwić mu powrót do sprawności i normalnego życia.
- Chciałbym na starość móc spojrzeć na swoje życie z dumą. Mam wiele marzeń, niektóre przyziemne, niektóre bardziej szalone. Jednym z nich było ukończenie ikonicznego "Ironmana". Niestety w Polsce na ten moment nie organizują pełnego dystansu, a zagraniczne zawody są dla mnie zbyt kosztowne. Gdy byłem bliski porzucenia tego pomysłu, moja dziewczyna powiedziała, żebym zorganizował swój własny triathlon i nagrał z jego przebiegu film na pamiątkę. To zdecydowanie bardziej do mnie pasuje, bo do tej pory chodziłem raczej niewydeptanymi ścieżkami. Chciałem też sprawdzić do czego jestem zdolny w tak krótkim czasie, gdy włożę w to całe serce.
- Początek projektu skupiał się na zmianie negatywnych nawyków oraz na intensywnym zrzucaniu wagi. Wykluczyłem wszelkiego rodzaju niezdrową żywność, alkohol, cukier i zacząłem dietę wraz z suplementacją. Można powiedzieć, że byłem wiecznie głodny i zmęczony, głównie przez tempo, bo przez pierwsze 6 tygodni schudłem 8kg.Ogromnie się cieszę, że zbliża się koniec tego projektu, bo mimo że była to cudowna przygoda to taki styl życia nie jest dla mnie. Efekty tej przemiany widać gołym okiem, ale co dla mnie ważniejsze czuję je w sobie. Te ostatnie dni mijają szybko, jest dużo spraw organizacyjnych wokół tego triathlonu i związanej z nim zbiórki.
- Oczywiście, że pojawiają się obawy i wątpliwości, ale podjąłem już decyzję i jej nie cofnę. Nie wiem czy uda mi się ukończyć ten triathlon. Po raz pierwszy i prawdopodobnie po raz ostatni decyduję się na tak duży dystans. Myślę, że to tego dnia zobaczę gdzie rzeczywiście leżą moje granice. Traktuję to jako przygodę i jakkolwiek by się nie potoczyła, to już teraz jestem z siebie dumny.
- Pana Ireneusza nie znam osobiście. Tak na prawdę, gdy poprosiłem znajomego, żeby pilnował mnie podczas etapu pływackiego, w rozmowie wyszło, że dziadek jego dziewczyny miał rozległy udar i potrzebuje sporej sumy pieniędzy na rehabilitację. Widziałem, że Pan Ireneusz bardzo angażował się w życie społeczne przed wypadkiem, pokazuje to szybka reakcja społeczności po wypadku. Jednak potrzebne jest dużo większe zaangażowanie. Ja wiedziałem tylko, że podczas tego projektu chcę komuś pomóc, bo przez ostatnie miesiące byłem ślepy i głuchy na innych ludzi i zrzucałem z siebie odpowiedzialność. Prawda jest taka, że jeżeli my nic nie zrobimy, to nikt tego nie zrobi. Dlatego każdą osobę, która dotarła do tego momentu zachęcam do stania się częścią akcji, zamiast biernego przyglądania się. Na prawdę nawet najmniejsza kwota jest istotna.
- Bardzo długo czekałem, aż wszystko się jakoś ułoży, aż ktoś przyjdzie mnie uratować. Aż pewnego dnia zrozumiałem, nikt nie przyjdzie. Każdy jest odpowiedzialny za swój los i żadne przeciwności, choćby nie wiem jak ogromne nie usprawiedliwią poddania się. Nie warto też czekać na idealny moment, bo on nigdy nie nadejdzie. Każdego zachęcam by stworzył swój projekt, ale nie taki jak ten. Swój własny projekt, dla siebie samego, na swoich zasadach z własnymi celami i postanowieniami. Początki będę ciężkie, pojawią się kryzysy i ogrom wątpliwości, ale w tych trudnych momentach musisz uwierzyć i zaufać sobie, że to była dobra i przemyślana decyzja. Bo taka z pewnością będzie, a duma i satysfakcja wynagrodzą każde cierpienie.
- Bardzo dziękuję.
Jakub z Włocławka podjął się niezwykłego wyzwania, by pomóc panu Irkowi wrócić do zdrowia po ciężkim udarze. Pokazuje, że siła i dobro tkwią w zwykłych ludziach, którzy nie przechodzą obojętnie wobec potrzeb innych. Dołączmy do tej pięknej akcji – nawet najmniejsze wsparcie ma znaczenie.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ddwloclawek.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz