Prostytutki witają w mieście

Zanim jeszcze ujrzysz znak „teren zabudowany”, przed wjazdem do Włocławka przywita cię kilka skąpo ubranych dziewczyn, czekających na „okazję”...

Pewnie, nie jednemu ojcu, wracającemu autem z podróży, przyszło odpowiadać na trudne pytanie dziecka: „Tato, a co to za panie stoją w lesie?” - „To..., wiesz... córki leśniczego synu...”

I póki dzieciak nie dorośnie, taka odpowiedź wystarczy. Jednak, jednoznaczne spojrzenie żony, skłania do głębszej refleksji. Czy tak musi być?

Pół nagie dziewczyny przy wjeździe do miasta to nie najlepsza wizytówka Włocławka. Chyba, że wzorem niektórych miast na świecie, wpiszą się na stałe do kujawskiej oferty turystycznej.

- W tej sprawie nie możemy nic zrobić, to nie należy do naszych zadań - tłumaczy Monika Budzeniusz, rzecznik prasowy ratusza, odbijając piłeczkę w stronę Komendy Miejskiej Policji.

- Samo uprawianie nierządu nie jest karalne. Trzeba by było udowodnić, że ktoś z tego czerpie korzyści - mówi Małgorzata Marczak z KMP we Włocławku. - Panie są natomiast często legitymowane, czasami otrzymują doraźne mandaty, kary porządkowe za zaśmiecanie lasu, jeśli taka sytuacja ma miejsce. Bogatą wiedzę na ten temat mają służby kryminalne. Policja nic po za tym nie może zrobić.

Sprawa znana wszystkim i wygląda na to, że nic w tym kierunku się nie dzieje. Dziewczyny stały i stać pewnie będą! Przynajmniej dopóki będzie popyt na świadczone przez nie usługi oraz nie powstanie prawo, które jednoznacznie określi funkcjonowanie najstarszego zawodu świata.

Prostytucja nie jest zabroniona przez polskie prawo, jednak z jej zjawiskiem związane są tzw. „czyny zabronione”. Są to: stręczycielstwo, sutenerstwo i kuplerstwo.

Są jednak kraje, które uregulowały ten proceder, rejestrując wykonujących ten zawód. Panie „lekkich obyczajów” wykonują swoją profesję na zasadzie umowy o pracę, odprowadzając jednocześnie podatek dochodowy i podatek VAT.

Swoją drogą, przy obecnym stanie państwowej kasy, może byłby to sposób na załatanie dziury budżetowej?