List do redakcji: "To chyba jest kabaret, jeśli chodzi o służby drogowe"

List do redakcji: To, co zobaczyłem, to chyba jest kabaret, jeśli chodzi o służby drogowe"

Droga Redakcjo!

Od pewnego czasu tj. około miesiąca wstecz zaobserwowałem swego rodzaju chaos na pewnym odcinku autostrady A1... Jeżdżę z Łodzi do Bydgoszczy kilkanaście razy w miesiącu od lat kilku, a już od jakiegoś czasu zauważyłem swojego rodzaju utrudnienia.

Nie jestem w stanie określić dnia, w którym miało to miejsce, ale wracając z Bydgoszczy do Łodzi późnym wieczorem, w ostatniej chwili uniknąłem kolizji z pojazdem służby drogowej na pasie szybkim. Auto miało niedziałające oświetlenie ostrzegawcze, a w momencie zmieniania pasa ruchu tuż przy lewym lusterku pojawił się jakiś pracownik.

To mogło skończyć się tragedią! Pragnę nadmienić, że zamglenie na drodze utrudniało widoczność.

Nigdy wcześniej, czy jadąc w nocy, czy w dzień, nie przyszło mi do głowy zgłaszać, pisać, dzwonić, aby dać komukolwiek sygnał, że chyba nie wszystko jest w porządku.  Ale to, co miało miejsce dnia dzisiejszego (8.11.) przeszło wszelkie granice normy.

Jadąc z Łodzi do Bydgoszczy, miałem " przyjemność" stanąć w korku z racji kolizji na autostradzie A1 w kierunku Gdańska i... o zgrozo! To, co zobaczyłem przed sobą, to chyba jest kabaret, jeśli chodzi o służby drogowe. Nie wiem kto jest zarządcą drogi, kto odpowiada za porządek na tym odcinku oraz za sprawność działania przy takich sytuacjach, jak dziś, ale widok był żenujący.

Mężczyzna wyszedł na drogę, próbując zablokować ruch własnym ciałem. Po godzinie postoju w korku, którego nie można było ogarnąć wzrokiem wstecz, ruch został puszczony pomiędzy pasem wolnym a szybkim.

Z tego, co zauważyłem, nie był to poważny wypadek i dlatego zastanawia mnie fakt, jak bardzo nieporadna była ta organizacja przy wypadku, a właściwie jej brak.

Od jakiegoś czasu czytam na waszym portalu wzmianki o wypadkach na A1, dlatego też postanowiłem zwrócić się do Was z prośbą o reakcję i przekazanie mojej wiadomości do odpowiednich organów*, bo sam nie wiem, do kogo udać się w tej sprawie. Nie mam nic przeciwko, aby udostępnić treść mojego maila w związku z tym, że liczę na poprawę sytuacji na drodze, którą tak często podróżuję.

Nie mam na celu nikomu zaszkodzić, a jedynie zwrócić uwagę, aby na przyszłość nie miały miejsca podobne sytuacje.

Z góry dziękuję za pomoc,

Kondrad

* Od redakcji: List przekazaliśmy do bydgoskiego oddziału GDDKiA