Marta Ostrowska musiała wyjechać z Warszawy. Grozili jej?

Nie milkną echa jednego z największych skandali w historii polskiej piłki nożnej, a w centrum zdarzeń znajduje się Marta Ostrowska. Włocławianka, która w Legii jest kierownikiem drużyny, musiała dla własnego bezpieczeństwa wyjechać z Warszawy.

Kibiców w całym kraju zszokowała wiadomość, która gruchnęła w ubiegłym tygodniu. Na skutek gry nieuprawnionego zawodnika w rewanżowym meczu trzeciej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów z Celtikiem mistrzów Polski wykluczono z tych elitarnych rozgrywek. Bartosz Bereszyński wszedł na trzy minuty, a Szkotom przyznano walkower 3:0. To przy wyniku 4:1 z Warszawy wystarczyło, by Celtic awansował do ostatniej rundy eliminacji.

Od kilku dni w całym kraju trwa burza medialna. Kibice winą za niewybaczalny błąd obarczają głównie Martę Ostrowską, kierownika drużyny Legii. Rodowita włocławianka nie była co prawda jedyną osobą odpowiedzialną w klubie m.in. za sprawdzanie tego, którzy zawodnicy są zawieszeni, ale swój udział w całej sytuacji na pewno miała.

Na dodatek w mediach pojawiły się ostatnio informacje, jakoby sam Bereszyński pytał przed meczem rewanżowym ze Szkotami, czy może zagrać. Ostrowska miała odpowiedzieć: "Niczym się nie przejmuj, tylko graj. Od tych spraw jestem ja".

Sytuację zaostrzył także były napastnik Legii, Wojciech Kowalczyk. W wywiadzie dla polsatsport.pl ostro skrytykował warszawski klub i samą kierownik.

- Moi koledzy, kibice z Bródna, którzy co dwa tygodnie są na Żylecie, powtarzali mi wielokrotnie: kiedy baba zostanie kierownikiem, będzie katastrofa. Kierownik w piłkę co prawda nie gra, ale robi wiele różnych, ważnych rzeczy - powiedział słynny "Kowal".

Zobacz także

Legia odpada z eliminacji Ligi Mistrzów. Kibice oskarżają włocławiankę!

Osoby odpowiedzialne za zgłaszanie zawodników w Legii oddały się do dyspozycji klubu. W tym gronie jest Ostrowska. Na domiar złego włocławianka musiała wyjechać ze stolicy w obawie o bezpieczeństwo własne i rodziny.

- Złość kibiców skupiła się na kierowniczce drużyny, Marcie Ostrowskiej. Zdarzały się sytuacje, że ktoś dzwonił do klubu i żądał jej adresu. Pracownicy dostali polecenie parkowania samochodów służbowych w garażu, bo otrzymywano pogróżki, że zostaną zniszczone. Z kolei Ostrowska postanowiła, w obawie o siebie i rodzinę, wyjechać na kilka dni z Warszawy - poinformował "Przegląd Sportowy".

W całej sprawie jest jeszcze światełko w tunelu. Legia złożyła stosowne odwołanie i ma nadal nadzieję, że decyzja UEFA o walkowerze zostanie cofnięta. Jeśli tak się stanie, mistrz Polski zmierzy się w czwartej rundzie eliminacji do LM ze słoweńskim Mariborem, którego wylosował Celtic. Szkoci wówczas musieliby grać z kazachskim Aktobe i Ligę Europy.