Upadek wielkich fabryk, podejrzane typki wystające w bramach, podróż cuchnącym autobusem - to wszystko można znaleźć w książce "Znikająca Polska" Piotra Witwickiego. Dziennikarz pokazał w nim Włocławek jako "polskie Detroit" - miasto, które nie poradziło sobie z dynamicznymi przemianami gospodarczymi i administracyjnymi z przełomu XX i XXI wieku.
Na półki księgarń trafiła właśnie książka "Znikająca Polska" Piotra Witwickiego. Dziennikarz pochodzący z Włocławka pokazuje rodzinne miasto jako przykład upadku miasta średniej wielkości. Jednego z ponad setki.
"Znikająca Polska" to opowieść o upadku włocławskiego przemysłu - celulozy, Nobilesu czy porcelany - oraz o skutkach przemian gospodarczych. To również opowieść o ludziach - np. byłym pracowniku celulozy, który po jej zamknięciu codziennie rano chodził do dawnego miejsca pracy, ostatnim parasolniku, który pracuje w swoim fachu, choć rynek zalewają tanie parasole z Chin, czy o alkoholiku ze Śródmieścia, który w pijackim widzie zamordował małą dziewczynkę.
Z autorem książki, Piotrem Witwickim rozmawiamy m.in. o tym, jak widzi Włocławek oraz czy nie obawia się tego, jak na wyłaniający się ze "Znikającej Polski" smutny obraz miasta zareagują jego mieszkańcy.
Piotr Witwicki: Myślę, że historie takich miast, jak Włocławek są nieopisane. Transformacja to nie tylko rozkwit drobnej przedsiębiorczości, ale i upadki wielkich zakładów. Reforma administracyjna, to nie tylko nowy podział Polski, ale i utrata prestiżu miast średniej wielkości. Był taki moment, że bezrobocie w powiecie włocławskich wynosiło ponad 30 procent. Ono się nie wzięło z kosmosu tylko było wynikiem konkretnych decyzji politycznych.
Pomyślałem, że historię transformacji można opowiedzieć przez pryzmat jednego miasta. Tak jak o krachu przemysłowym w USA opowiada się najczęściej przez pryzmat Detroit.
Za długo. Pewnie gdyby nie pandemia w ogóle bym jej nie skończył. W pandemii dwa razy trafiłem na kwarantannę. W związku z tym miałem czas, żeby skończyć książkę. Wcześniej obowiązki służbowe cały czas mnie odciągały od pracy. Było też kilka zwrotów akcji: jedno moje wydawnictwo upadło, następne zmieniło tematykę, którą się zajmuje. Dzięki temu miałem czas przemyśleć pewne rzeczy.
Mam specyficzną perspektywę: urodziłem się i dorastałem we Włocławku, ale potem mieszkałem w Toruniu i Warszawie. Teraz najwięcej czasu spędzam w Krakowie. Wracam do Włocławka i kłują mnie w oczy rzeczy, do których mieszkańcy się już po prostu przyzwyczaili.
Zaczęło się od tego, że po operacji wzroku nie mogłem czytać książek, ani oglądać telewizji. Siedziałem u rodziców i chodziłem po mieście, bo nie miałem nic innego do roboty. Wtedy uświadomiłem sobie, że ilekroć idę na spacer, tylekroć trafiam na ruiny jakiejś fabryki. Stojąc w ruinach celulozy, na którą jeszcze wtedy można było wejść, pomyślałem, że nie mam zielonego pojęcia o historii tego miejsca, jego upadku. Pomyślałem, ze skoro jestem dziennikarzem, może warto byłoby to rozkminić. Jak już zacząłem o zgłębiać, okazało się, że nikogo specjalnie to nie interesowało przez te wszystkie lata. Była jakaś grupka sympatyków celulozy, ale miała charakter bardziej nostalgiczny, a mnie interesowało to z punktu widzenia gospodarczego czy z punktu widzenia samej transformacji.
Jak większość rzeczy w tej książce, te historie nie pochodziły z gazet wydawanych w tamtych czasach, tylko trzeba było rozmawiać z ludźmi.
O tym, że powstanie książka zdecydowało to, co zobaczyłem w miejscu Kina Bałtyk. Jako dzieciak szedłem tam na seans (jeden z pierwszych) i było to dla mnie miejsce magiczne. Wchodziło się do jakiejś bramy, było tajemniczo, amerykańskie seanse, wieczory filmowe… Teraz w tym miejscu jest jedna wielka ruina i śmietnik. W dodatku obok mocno patologiczne tematy. To jest zderzenie wspomnień z rzeczywistością. Zderzenie tego, co zapamiętałem ze szczęśliwej krainy dzieciństwa z brutalną ekonomią. To był cios. Męczyło mnie to. Pomyślałem, że trzeba to ludziom pokazać.
Pierwszy rozdział – tak się złożyło – zacząłem pisać w Wigilię, bo musiałem zostać sam w Warszawie z powodu pracy. Nie ukrywam, że jak skończyłem ten rozdział, musiałem zrobić dwa czy trzy miesiące przerwy, bo był dla mnie bardzo ciężki. Mimo tego, że wcześniej widziałem akta sądowe i było to za mną, kiedy się z tym zmierzyłem i zacząłem opisywać tę historię, musiałem zrobić sobie przerwę. To było dla mnie za trudne, za ciężkie.
Taka była idea!
Już kilka osób pisało mi, że to jest trochę zbyt literackie. Dla mnie to nie ma znaczenia, czy to będzie esej, fabuła, czy reportaż. Generalnie jest mi wszystko jedno. Chciałem opowiedzieć jakąś historię i tak się złożyło, że tak ją opowiedziałem.
Reportersko oczywiście wszystko się zgadza, ale rzeczywiście językowo tam płynę. Jest reportaż kryminalny, społeczny, jest opowieść parasolnika, ale i totalnie oniryczne przeloty.
Rafał Woś powiedział, że z czułością opisałem to miasto. To prawda. Ono jest dla mnie bardzo ważne.
Można zrobić, jak mówił Lech Wałęsa do Jerzego Turowicza w 1989 - „Stłucz pan termometr to nie będziesz miał gorączki". Można udawać, że pewnych zjawisk nie ma, ale one są. Oczywiście w książce one są skumulowane, ale na tym generalnie polega opowiadanie historii.
Nie jest tak, że jakoś specjalnie się boję. Mam też umiarkowaną wiarę w to, że ludzie zaczną się jakoś specjalnie rzucać na te książkę i czytać w ogóle cokolwiek, bo znam statystyki i wiem, jak wygląda w Polsce czytelnictwo.
Kilka osób do mnie napisało, że są bardzo wdzięczne, że ktoś opisał historie, które były kojarzone np. z fabryką Nobilesu czy fajansu. Mieszkańcy przekazywali to sobie z ust do ust, ale nikt tego nie spisał. Jak się popatrzy na gazety z tego okresu, to donosiły one o rzeczach mało istotnych, a nikogo nie interesowało to, że kilka tysięcy osób, traci pracę.
Wiele osób mnie pyta na to, czy jest szansa, żeby się coś poprawiło. Raporty PAN-u czy Klubu Jagiellońskiego są bezlitosne dla wszystkich miast średniej wielkości - Grudziądza, Wałbrzycha, Włocławka, Konina itd. Natomiast wszystko może się odwrócić. Popatrzmy jakie możliwości daje praca zdalna: ludzie nie muszą wyjeżdżać ze swoich rodzinnych miast. Są też inicjatywy, które się udają: na przykład wasz serwis internetowy. Macie fajną redakcję i podbijacie inne miasta. Trzymam za was kciuki.
Tak, będą spotkania autorskie, w Warszawie, we Włocławku nawet ze trzy w tym jedno bardzo duże w Browarze B. Będą też spotkania w innych miastach średniej wielkości np. w Płocku.
Mishas 11:03, 16.11.2021
Nie do końca jest tak że miasto nie poradziło sobie z przemianami...raczej jego włodarze mieli i mają potężne tyły jeśli chodzi tak poważne zarządzanie...nie oszukujmy się gdyby reformacja województw potoczyła się inaczej lub zostałoby po staremu mielibyśmy zapewne inne szanse....polityka raczej nie idzie w parze z dobrym zarządzaniem bo przede wszystkim jest bezkarna i NIK nie bierze żadnej odpowiedzialności za nieudolne lub niekorzystne działania....tam gdzie są publiczne pieniądze nie koniecznie są dobrzy managerowie...raczej dobre koneksje tylko czy one dają prawo do rozgrabiania 🤔
Ben11:16, 16.11.2021
Według mnie , wystarczyło się podłączyć do województwa Łódzkiego - bylibyśmy drugim miastem po Łodzi, a nie pod Bydgoszcz i Toruń gdzie jesteśmy pariasem przyglądającym się wyścigowi tych miast i zbierającym marne ochłapy.
Spekulant11:17, 16.11.2021
Wałbrzych już "wstał z kolan".
Włocławek? Pięknie położony....tylko w tym widziałbym jakąś szansę.
...11:26, 16.11.2021
Bo Wałbrzych to "ziemie odzyskane" , rzut beretem do Niemiec i do Czech czyli bliżej Europy !
Redio11:51, 16.11.2021
Czekałam na tą książkę. chyba rok temu była zapowiadana.
rsc7508:54, 21.11.2021
Jest już dostępna. Jedzie do mnie
smerfetka14:15, 16.11.2021
piękny jest
!!15:55, 16.11.2021
SMERFETKA PRZYSTOJNY NIE PIĘKNY :) I PRZYNAJMIEJ PRZYZNAJE I NIE WSTYDZI SIE GDZIE SA JEGO KORZENIENIE .
I,co z tego16:54, 16.11.2021
I,co z tego ,ze byly te zaklady. Problem w tym,ze przynosily straty ,a pieniadze tam zarabiane mialy slaba wartosc. Panstwowe zawsze bedzie olewane przez pracownikow,a zarzad bedzie mial w tylku czy zaklad przynosi zyski,czy jest rentowny. Byle wyplatka sie zgadzala przez okres zatrudnienia. Rozkradanie i chlanie w pracy,taka byla rzeczywistosc! Dobrze,ze komuna poszla w piz..... Przykro,ze malo ludzi to rozumie,to zlo. Przykro,ze malo ludzi rozumie gospodarke wolnorynkowa,ekonomie chociaz ta ogolna! Wartosc pieniadza,wymienialnosc waluty itd
Kazio18:17, 16.11.2021
Wloclawek rozpadl sie po komunie jak " domek z kart".To bylo miasto zbudowane na przemysle a nie na tradycji miejskiej i miejskiej kulturze.Miasto, ktore zanim sie mocno zindustrializowalo mialo 70 tys mieszkancow i bylo biedną prowincją, ktora pozniej rosla na " masach robotnoczo- chlopskich" przenoszących sie ze wsi i malych miasteczek do rozwijajacego sie industrialnie Włocławka.Problemem miasta byl silny wzrost proletariatu ale wątłe elity intelektualne i brak dobrych szkol wyższych a to one decyduja o sile lokalnej gospodarki i przemyslu.Tak wiec przemysl zbudowany w ustroju gospodarki centralnie sterowanej okazal sie papierowy na otwartym rynku gospodarki wolnorynkowej, bez silnego zaplecza naukowego a Wloclawek go nie mial wiec nie bylo ludzi, ktorzy by potrafili zagospodarowac upadające i przestarzale technologicznie zaklady, ktore upadly przez brak rynkow zbytu na swoje towary a nie decyzja owczesnych politykow jak sobie roi czesc niezdolnych do ekonomicznego myslenia obywateli.
Long po09:08, 18.11.2021
Jednak, co niektórzy zrobili biznes na bazie upadających zakładach. Mieli odpowiednią wiedzę, możliwości i siłę przebicia.
Antyrezydent18:55, 16.11.2021
A najlepsze wycięli "Wiem natomiast, że dotąd nie
pojawił się we Włocławku ktoś, kto miałby taką siłę i realnie spróbował to zrobić. Bo
na pewno nie był taką osobą były milicjant, ale również nie obecny prezydent, który
być może sprawdziłby się ewentualnie jako wójt jakiejś gminy w okolicach
Lubrańca. Takiej nie za dużej. " w Gazecie Pomorskiej oryginal
Przemass25519:36, 16.11.2021
Polecam przeczytać książkę!
lol08:32, 17.11.2021
Tu nie ma co winić tylko transformacji, tu w dużej mierze winę ponoszą wszyscy włodarze Włocławka od 89r. Krótko ujmując nie mieliśmy i nie mamy szczęścia 😥 do rządzących naszym miastem.
Największym problemem jest niegospodarność (płacą po kilka razy za te same remonty-modernizacje, kilkadziesiąt milionów straty dotacji przy remoncie Starej Jedynki itd, itd.) no i ogólny brak koncepcji na nasze piękne miasto (lasy, jeziora, rzeki)
MM08:50, 17.11.2021
Zobaczcie jak się rozwija Brześć Kujawski, tam aż chce się jechać ... Bo jest strefa, dzięki której ,do gminy trafiają konkretne pieniądze, czy pod Włocławkiem nie można było czegoś takiego zrobić ? Można oczywiście że można, ale nawet w tym władze Włocławka zawalily... To jest dramat, ja dla Włocławka szans nie widzę
lol19:17, 17.11.2021
Do Brześcia jeszcze nie trafiają pieniądze, ponieważ zapewne firmy są zwolnione na kilka lat z podatków.
Ale za kilka lat to powinna być gmina mlekiem i miodem płynąca, co prawda mieszkam we Włocławku ale trzymam za nich kciuki.
Brześć perfekcyjnie wykorzystuje dobrodziejstwo węzłów autostradowych, a przy tym i Włocławianie skorzystają ponieważ Brześć nie obsłuży takiej ilości miejsc pracy.
Asa19:19, 17.11.2021
Włocławek Wojtkowskiego to miasto ruina i tylko swojacy na stołkach.
apostoł22:13, 17.11.2021
prawdę człowiek pisze
4 rewitalizacja !!!08:55, 19.11.2021
To jest ocena miejscowego samorządu i miejscowych obiecywaczy ktłórzy w te rewitalizacje utopili miliony naszych podatków i..... zabezpieczyli sobie ....dochody .
Turysta 09:57, 20.11.2021
Włocławek, pięknie położone miasto. Zalew Wiślany - nienaturalny cud człowieka, tama, miejsce tragedii ks. Popiełuszki... Przyjeżdżają tu turyści, popatrzeć, popodziwiać i... odjeżdżają, bo w tym miejscu nie można nawet herbaty wypić... Nie zadbaliście ani trochę o wykorzystanie własnych walorów, olbrzymi zaprzepaszczony potencjał... I to nie tylko wina władz miasta, ani tego w jakim województwie byłoby to miasto.
jajacek12:42, 20.12.2021
ale się lansuje chłopina, gdzie tylko może wywiadów udziela
Adrian199016:08, 30.12.2021
Jak dla mnie Włocławek jest miastem prawie idealnym. Wszystko co potrzebne do życia jest w mieście, jedyny minus to brak życia nocnego (mi to nie przeszkadza ale dla innych może to być minus). Mamy piekne lasy GWPK z dużą ilością jezior, przystań wodną, na zawiślu piekne trasy piesze i rowerowe "zofijka", brak korków jak w duzych miastach itp. długo by opowiadać
x10:11, 23.03.2022
stary nie wiem po jaki hu. odgrzewany temat!
2 0
Bzdura. Na prawdę się nie dziwię ze to miasto jest biedne skoro uważacie że przynależność do województwa łódzkiego by coś zmieniło. Może by było trochę więcej pieniędzy na remont jakiejś drogi, zbudowanie parku itp, nic więcej. Inwestor nie przyjdzie do miasta tylko dla tego że jest w innym województwie. Dla niego liczy się możliwość zysków, a nie jak się nazywa województwo. A żeby przyciągnąć inwestycje to potrzebne są przede wszystkim niskie podatki, które są ustalane przez rząd. Poza tym brak specjalistów w małym mieście również nie zachęca do inwestycji. No ale we Włocławku ludzie ciągle za komuną. Zamiast patrzeć w przód to wspominają jak było.