Pościg za skradzioną toyotą. Policjanci użyli broni

Zgłoszenie o skradzionej toyocie trafiło do płockich policjantów. Trop prowadził do powiatu lipnowskiego. Co wydarzyło się dalej? Szczegóły poniżej.

Właściciel toyoty powiadomił służby, że jego samochód został skradziony. Dzięki zamontowanemu w aucie lokalizatorowi GPS wiedział, gdzie przemieszcza się pojazd. Policjanci z Płocka skontaktowali się z funkcjonariuszami z Lipna, bo właśnie w ten rejon kierował się sprawca.

Jak informuje Komenda Powiatowa Policji w Lipnie, dyżurny otrzymał od płockich policjantów wiadomość o skradzionym aucie, które wjeżdżało na teren powiatu lipnowskiego. Właściciel toyoty podejrzewał też, że kierujący może być nietrzeźwy.

Policyjne patrole ruszyły w teren

Dyżurny natychmiast wysłał w teren trzy patrole. Cały czas utrzymywano kontakt telefoniczny z właścicielem samochodu, który podawał przybliżone położenie auta, śledząc je za pomocą lokalizatora.

Przed godziną 20 w rejonie Wierzbicka jeden z patroli zauważył poszukiwany pojazd. Samochód poruszał się z dużą prędkością. Funkcjonariusze podjęli próbę jego zatrzymania, jednak kierowca zignorował sygnały świetlne i dźwiękowe. Rozpoczął się pościg.

Policjanci musieli użyć broni

Kierujący stwarzał realne zagrożenie, dlatego policjanci podjęli decyzję o zablokowaniu mu wjazdu w obszar zabudowany. Zajechali mu drogę radiowozem i zmusili do zatrzymania na poboczu

- informuje kom. Małgorzata Małkińska z KPP w Lipnie.

Mężczyzna nie zamierzał jednak się poddać i próbował kontynuować ucieczkę, nie stosując się do poleceń funkcjonariuszy. Wtedy padły strzały ostrzegawcze.

- Strzały skutecznie powstrzymały kierującego. 33-letni mieszkaniec gminy Chrostkowo został zatrzymany

- podkreśla rzeczniczka lipnowskiej policji.

Grożą mu poważne konsekwencje

Okazało się, że mężczyzna ma sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, wydany przez Sąd Rejonowy w Golubiu-Dobrzyniu.

Wkrótce usłyszy trzy zarzuty: kradzieży auta, prowadzenia pojazdu mimo zakazu oraz niezatrzymania się do kontroli drogowej. Grozi mu kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

Pobrano także próbki krwi, by sprawdzić, czy prowadził pod wpływem zakazanych substancji. W przypadku pozytywnego wyniku dojdzie kolejny zarzut.