Mąż zamordowanej w Niemczech Polki trafił do szpitala psychiatrycznego. Co działo się w tej rodzinie?

Viktor T., mąż zamordowanych Anny pochodzącej spod Włocławka i jej synka Alexa, został zatrzymany i decyzją niemieckiego sądu trafił na obserwację do zakładu psychiatrycznego. 

Niemiecka policja w sobotę, 30 stycznia odkryła ciało kobiety i jej 6-letniego synka w ich mieszkaniu w mieście Cloppenburg w zachodniej części kraju. Pochodząca spod Włocławka Polka z mężem Rosjaninem i synem mieszkali tam od 4 lat. 

Na ciele kobiety i jej syna było wiele ran kłutych

Policjanci dobrze znali 30-letnego męża Anny, który jest podejrzany o popełnienie tej zbrodni. Mężczyzna pił, wszczynał awantury i miał problemy psychiczne.

W niemieckiej telewizji RTL o rodzinie, w której doszło do tragedii, mówił najlepszy przyjaciel męża zamordowanej Anny.  35-letni Roman J. stwierdził, że Viktor był zazdrosny o żonę, choć nie miał żadnego powodu. Anna bardzo go kochała.

- Viktor był moim najlepszym przyjacielem, teraz go nienawidzę - mówił Roman J. - Na początku była to spokojna, szczęśliwa rodzina. Ale potem wszystko się zmieniło. Anna była dla mnie jak siostra. 

Roman twierdzi, że jego przyjaciel sprawiał kłopoty. Opowiada, że miał problemy psychiczne od dłuższego czasu. Często po pracy. Policja była w jego domu wiele razy. Czuł się prześladowany i zagrożony. Brał leki przeciwdepresyjne, mówił o rozwodzie, miał pretensję do Anny, że nie wykonuje prac domowych. Jeszcze półtora miesiąca temu pracowała w fabryce mięsa, miała poważny wypadek i od tego czasu była w domu.

Sąsiedzi opowiadają, że z mieszkania polsko-rosyjskiej pary ciągle słychać było kłótnie.

- Viktor dużo pracował, często widzieliśmy ich razem. Synek był ich wymarzonym dzieckiem. Urodził się trzy miesiące przed czasem, był bardzo bystrym dzieckiem. Nie mogę znaleźć słów na to co się stało. Całą noc przepłakałem, jestem w szoku

- opowiadał w niemieckiej TV jeden z sąsiadów.

Policja podała, że podejrzany sam zaalarmował pogotowie, medycy wezwali śledczych.

30-latek nie stawiał oporu.

Sąd w Oldenburgu kazał umieścić go w szpitalu psychiatrycznym.