Cierpisz na poważną chorobę, a lekarze są bezradni? Nic straconego, bo jest ktoś, kto może Ci pomóc. Bioenergoterapia naprawdę czyni cuda, wystarczy zaufać odpowiedniemu specjaliście i uwierzyć w uzdrowienie. Efekty mogą przerosnąć Twoje oczekiwania.
Andrzej Gasis z Włocławka jest mistrzem bioenergoterapii i wielkim mistrzem reiki. Lata doświadczeń sprawiają, że umie on pomagać ludziom, wychodzić nawet z ciężkich chorób. Co ciekawe bioenergoterapeuta, który działa na rynku od 1995 roku przygodę z alternatywnymi metodami leczenie zaczął... od siebie samego. Od wielu lat pomaga ludziom dojść do zdrowia.
Reprezentuje holistyczny czyli uniwersalny i całościowy punkt widzenia na zdrowie ludzkie. W swoim programie terapeutycznym uwzględnia stan ducha, tryb życia, miejsce zamieszkania i pracy klientów. Wykorzystuje następujące metody: chromoterapię (pracę z kolorami), bioenergię auryczną (działanie na aurze), BSM bioemanacyjne sprzężenie z mózgiem.
- Zajmuję się tym od 1983 roku, a zacząłem od siebie, kiedy to uległem poważnym obrażeniom po wypadku w latach 80-tych. Po czterech latach spędzonych w szpitalu i sześciu operacjach na nogę zacząłem się interesować bioenergoterapią. Dzięki temu siódma operacja była zbędna. Wystarczyło pół roku i pewne formy bioenergoterapii. Wszystko pomimo tego, że były powikłania wynikające z błędów lekarzy - mówi Andrzej Gasis.
Od blisko 20 lat włocławianin świadczy swoje usługi zarówno mieszkańcom naszego miasta jak i ludziom z terenu całej Polski. W bioenergoterapii działa na strefy ciała, gdzie występują zaburzenia energetyczne.
- Oczyszczając te miejsca z niewłaściwej energii udrażniam i doprowadzam do właściwego przepływu w kanałach meridianowych, jednocześnie równoważę działanie czakr. Po tym następuje ogólne doenergetyzowanie, szczególnie miejsc oczyszczonych. Końcowa faza polega na wyrównaniu aury i jej zabezpieczeniu - dodaje Gasis. - Bioenergoterapia polega na przekazie "energii życia". Energia ta jest obecna wszędzie wokół nas i wpływa odżywiająco na nasze ciało, umysł i emocje. Niedobór tej energii zwiększa podatność na choroby i spowalnia proces powrotu do zdrowia. Zabieg regeneruje i wzmacnia, oczyszcza ciało z substancji trujących, powoduje lepsze działanie gruczołów wydzielających hormony poprzez harmonizowanie odpowiadających czakr.
Swoje przekazy nasz rozmówca wykonuje w pozycji siedzącej i leżącej. Siedząca trwa około 30-45 min, natomiast leżąca – ok. 60-75 min. Podczas całej terapii zaleca od 6 do 10 zabiegów, wykonywanych naprzemiennie. Dana choroba, czyli zaburzenie energetyczne, powstaje jego zdaniem od niedopływu energii do pewnych części ciała. To może mieć różne przyczyny: wypadek, cieki wodne, ekologia.
- Wychodzę z założenia, że choroba tworzy się latami, o czym my nie wiemy. Dlatego w końcu następuje uderzenie. W bioenergoterapii potrzebny jest czas na zatrzymanie zjawiska chorobowego. Następnie występuje samouzdrawianie. Każdy człowiek to indywiduum. Zachodzą w nas wszelkie zjawiska mechaniczne, fizyczne, elektryczne. Człowiek to prawdziwe perpetum mobile. Łatwiej niż przypuszczamy nasz organizm potrafi się regenerować, nie zawsze o tym wiemy, a jeszcze rzadziej chcemy w to uwierzyć - wyjaśnia bioenergoterapeuta.
Co bardzo ważne Andrzej Gasis w swoich zabiegach nikomu nic nie obiecuje. Nie jest ani telewizyjnym showamanem, ani cudotwórcą. Przychodzą do niego ludzie, którzy nierzadko zwątpili już w lekarzy. A on im po prostu pomaga. Nigdy nie ucieka jednak od tego, aby pacjent kontaktował się z lekarzem. - Z pożytkiem dla wszystkich byłoby uznanie bioenergoterapii przez medycynę tradycyjną - zapewnia Gasis.
- Zająć mogę się każdą sprawą. W ostatnim półroczu pomagam trzeciej kobiecie, która nie może zajść w ciążę. Dwóm poprzednim pomogłem, choć jedna przez 10 lat nie mogła zajść w ciążę. Ta pani była zachwycona - tłumaczy Gasis.- Z reguły po drugim zabiegu pacjent odczuwa, że coś się dzieje. Ważną rolę odgrywa podświadomość. Osoba chora zaczyna afirmować swoją chorobę. To przyzwyczaja podświadomość. Tak jak do tabliczki mnożenia przyzwyczajamy się do choroby. Dlatego prowadzę z pacjentami długie rozmowy, by wyłapać ich tryb myślenia. By przerzucić ich umysły z myślenia negatywnego na pozytywne - kończy włocławski bioenergoterapeuta.
Ważne jest, by osoba przychodząca do bioenergoterapeuty powinna najpierw zapytać o uprawnienia, o dyplom. Nie brakuje osób, które bez odpowiedniego przygotowania podają się za fachowców. Jeden zabieg u mistrza bioenergoterapii kosztuje 70 złotych.
Poza działalnością związaną z leczeniem ludzi Andrzej Gasis swoją wiedzę przekazuje także młodszym adeptom medycyny alternatywnej. W tym celu prowadzi specjalne kursy. Więcej informacji na stronie internetowej www.gasis.pl oraz pod nr telefonu: 601 070 677.