Zamknij
Ważne

"Moje dziecko? Nie, proszę pani, to niemożliwe!"

21:30, 03.09.2011
Skomentuj

Edukacja przedszkolna to niezwykle ważny czynnik, stymulujący prawidłowy rozwój dziecka. Dłuższe rozstanie z bliskimi, pierwsze kontakty z rówieśnikami, akceptacja zasad obowiązujących w grupie (dzielenie się zabawkami, respektowanie poleceń) to szczególna okazja do rozwijania dojrzałości emocjonalnej i budowania pozytywnych relacji społecznych.

Moment, w którym maluch staje się przedszkolakiem często umożliwia rodzicom powrót do pracy zawodowej lub zdobycie kilku cennych chwil odpoczynku. 


Rodzice muszą mieć jednak pewność, że przez kilka godzin dziennie ich pociecha jest w dobrych rękach. 

Dlatego chcemy, by wychowawcy byli mili, profesjonalni, by nasze dzieci przebywały w atmosferze akceptacji i mądrej zabawy. Mamy nadzieję, że nasz mały potomek wybiegnie z przedszkola szczęśliwy, mądrzejszy, bogatszy o nowych kolegów i wyposażony w nowe umiejętności.

Tymczasem zdarza się, że zamiast pochwał i zachwytów przedszkolanka wita nas niezadowoleniem i uwagami. Nasz mały Jasiu pobił kolegę, opluł panią, nie uczestniczył w zajęciach dydaktycznych i za nic w świecie nie chciał zjeść obiadu. Dodatkowo nie słucha, kiedy się do niego mówi, nie rozumie poleceń i ani raz nie zawołał, kiedy chciał skorzystać z toalety.

Dramat! Niewielu jest rodziców, którzy podobnych uwag słuchają z pokorą.

„To niemożliwe! W domu nigdy się tak nie zachowuje”. „Jaś to grzeczny chłopiec. Nigdy by nikogo nie uderzył!”.

To jedna z najczęstszych reakcji na doniesienia o niedopuszczalnym zachowaniu naszych pociech.
Nie potrafimy uwierzyć, że nasz aniołek w przedszkolu zamienia się w niegrzecznego rozrabiakę. 


Zapoznajmy się z opiniami obydwu stron. Kto ma rację, a kto jest winny? Rodzice, czy wychowawcy przedszkolni?


Agnieszka, mama 5- letniego Damianka:

„ Mój synek od września chodzi do przedszkola. Dosyć szybko się przystosował, nawet byłam zaskoczona, że już po dwóch tygodniach zostawał tam bez płaczu. Jednak po jakimś czasie zaczęły się problemy.
Niemal codziennie jego wychowawczyni mówi, że syn pyskuje, nie uczestniczy w zajęciach, ma niestworzone pomysły.

Tymczasem ja słyszę od niego coraz to nowe wierszyki, piosenki, angielskie słówka. Więc to chyba nie tak, że zupełnie nic tam nie robi?!
Mały rzeczywiście jest ruchliwym dzieckiem, ale kiedy słyszę, że za karę jest wysyłany do młodszej grupy, że znowu dostał kilka czarnych kropek, to opadają mi ręce. Jak można w ten sposób karać pięciolatka? 

Wiem, ze potrafi być grzeczny, nie sądzę by broił specjalnie. W domu staramy się go chwalić, a nie ciągle ganić, więc nie życzę sobie, by moje dziecko było karane w przedszkolu. Tym bardziej, ze przecież płace za dodatkowe zajęcia. Dlaczego mój syn ma z nich nie skorzystać, bo akurat siedział w innej grupie? Rozmowa z przedszkolanką nic nie dała. Rozważam zmianę przedszkola”.

Renata, mama 4 – letniego Kuby:

„Na początku byłam zadowolona z przedszkola, do którego chodzi moje dziecko. Ale teraz panie mnie denerwują. Ciągle słyszę „skargi”: nie zbiera zabawek, powiedział na kolegę "baran" i tak dalej. Przecież w jego wieku to chyba normalne.
Nie mam takiego wykształcenia, ale myślę, że nad dzieckiem trzeba trochę popracować i że nie od razu czterolatek umie po sobie posprzątać.

Rozumiem przedszkolanki, bo te „skargi” to ich reakcja. Sygnalizują rodzicom, że dziecko jest nieposłuszne.
Ale i tak uważam, że to jest ich praca i jeśli tak narzekają to zwyczajnie nie radzą sobie
z dziećmi, być może nie mają doświadczenia.

Są odpowiednie kursy podnoszące kwalifikacje, fachowe książki. Zawsze można się dokształcić, bo nie wierzę, że z odpowiednią wiedzą można sobie nie radzić z takim problemem, jak bałaganiące dziecko”.

Dagmara, mama 3- letniej Oli:

„Moja córka od niedawna jest przedszkolakiem. Panie skarżą nie na nią niemal codziennie.
Że rozrabia, że nie stosuje się do żadnych zakazów- zamiast odpowiadać na zadane pytania - biega lub śpiewa. 

Rozumiem panie w przedszkolu. W grupie córki jest siedemnaścioro dzieci, z całą pewnością nie da się ogarnąć ich wszystkich. Jednak my w domu stosujemy system pozytywnej motywacji. Mówimy Zuzi, co jest dobre, chwalimy ją za posprzątanie zabawek, za najmniejszą, wartą dostrzeżenia czynność. Nie używamy z mężem zakazów >nie wolno<, >nie możesz<. Staramy się raczej pokazać córce, jakie zachowanie jest właściwe i za każde staramy się ją nagradzać. 

W przedszkolu jest inaczej. Pani ciągle czegoś zabrania. Zuzia reaguje buntem i do żadnego z tych zakazów nie chce się dostosować. Dodatkowo zachowanie takie coraz częściej widzimy także w domu- już nie możemy rozmawiać z nią jak dawniej, bywa krnąbrna i niesłuchana.
Prosiłam panią o zmianę metod, aby były one zbieżne z tymi, które stosujemy w domu. Ale ona odpowiedziała mi tylko, że nie może traktować mojego dziecka inaczej niż resztę grupy. I że w przedszkolu obowiązują zasady, do których Zuzia musi się dostosować. 

Według tej pani jesteśmy dla Zuzi zbyt pobłażliwi i dlatego córka nie słucha nikogo i robi, co chce. A to nieprawda. Wiem, że Zuzia potrafi się bawić i uczyć. Trzeba ją tylko jakoś do tego zachęcić. Dziecko nie może wykonywać poleceń jak komputer, na zawołanie. 

Chcieliśmy córce ograniczać stres, bo przecież już samo pójście do przedszkola nie było dla niej łatwe. A tu okazuje się, że mała ma w przedszkolu funkcjonować jak w wojsku. Nie rozumiem, jak panie mogą za jakieś abstrakcyjne przewinienia usadzić moje płaczące dziecko na „pustym miejscu” i mieć serce je tam przetrzymywać. Mam wrażenie, że zostawiając córkę w przedszkolu narażam ją na nieustanne przykrości.

Gdyby panie w przedszkolu miały indywidualne podejście do dzieci to żadne „puste miejsca” nie byłyby potrzebne. Wiem, że Zuzia jest grzeczna, jeśli pozwala się jej rozwijając własnym rytmem i nie musi być ciągle w jakimś chorym amoku nakazów i zakazów”.

Czy zmartwione mamy słusznie obwiniają wychowawców? Czy zachowanie naszych dzieci to zawsze wina niewykwalifikowanej kadry i złego podejścia pracowników przedszkoli? Sprawdźmy, co na ten temat powiedzieć może osoba, będąca po drugiej stronie barykady.

Ewa, wychowawca przedszkolny, pracuje z dziećmi od dwunastu lat:

„Rodzice naszych przedszkolaków czasem nie zdają sobie sprawy, że i nam, i im przyświeca ten sam cel – dobro dziecka. Bywają zaślepieni miłością i wydaje im się, że wymagania, jakie stawiamy w przedszkolu to dla dzieci krzywda. Ale tak nie jest. Maluch w naszej placówce wie, jakie obowiązują go zasady. Wykładamy je jasno, często i nieustannie powtarzamy. Za przestrzeganie ich czeka dziecko nagroda. Za lekceważenie kara, oczywiście symboliczna i dostosowana do wieku dziecka. 

Rozdawanie kolorowych koralików za dobre zachowanie to doskonały system motywacyjny. Staramy się dostrzegać wszystko, co w dziecku dobre, nieustannie podkreślać jego mocne strony, żeby wykształcić w nim poczucie własnej wartości i wiarę we własne siły. Cenimy samodzielność i kreatywność. Ale nie możemy nagradzać zachowań nagannych, bo przedszkolu dzieci powinny się nauczyć się, jak prawidłowo funkcjonować w społeczeństwie. Maluch bada granice, w jakich jego zachowanie jest akceptowane. Dlatego musimy te granice jasno określić. Spokojnie i konsekwentnie.

Jeśli dziecko powtarza agresywne lub nieuprzejme zachowania to po to, by sprawdzić, ile mu wolno. Musimy reagować- zawsze tak samo. Nie możemy za takie same zachowania zastosować raz kary, raz nagrody. Wymagania muszą być jasne, a określone zasady przestrzegane.
Nawet, jeśli chwilowo izolujemy dziecko od grupy to nie ze złości, ale dlatego że wysyłamy jasny sygnał: >To zachowanie było niewłaściwe. Tak nie wolno<. A że nie jest to przyjemne? Ani przedszkole, ani rodzina nie wyeliminują stresu z życia dziecka. Powinniśmy raczej uczyć, jak sobie z nim radzić.

Bezstresowe wychowanie to modna, ale beznadziejna metoda. Dla dzieci nie jest dobre, jeśli rodzice nie mają wobec nich żadnych oczekiwań i wymagań, a kary za zachowania niewłaściwe niemal nie są stosowane. W ten sposób zamiast szczęśliwego dzieciństwa dorośli fundują dziecku labilną rzeczywistość, bez określonych zasad i bez poczucia bezpieczeństwa. W takich pozornie „bezstresowych” realiach dzieci czują się zagubione i niepewne, często wykazują zachowanie niedojrzałe i paradoksalnie, są pełne pretensji do swoich opiekunów. 


Podobnie działa wychowanie zbyt surowe, nieprzystępność emocjonalna rodzica. Jeśli nie wyjaśniamy dziecku poleceń, a stosujemy kary za lekceważenie, to wychowujemy dzieci zamknięte w sobie, zabijamy ciekawość świata i motywację do przyszłych osiągnięć. Dzieci z takich rodzin są bardzo nieufne i mają niskie poczucie własnej wartości.

Podstawą wychowania (zarówno w domu, jak i w przedszkolu) powinien być system autorytatywny. Wywieramy wpływ na zachowanie dzieci za pomocą jasnych reguł. Cenimy dyscyplinę i samodzielność, chwalimy za każdy najmniejszy sukces. Ale stosujmy też konsekwencję w środkach wychowawczych, także w karach. Mamy jasne oczekiwania, które zawsze jesteśmy gotowi z dzieckiem przedyskutować, przy pełnej otwartości emocjonalnej i zapewnieniu atmosfery bezpieczeństwa i miłości.
Życzyłabym sobie, żeby zrozumieli to wszyscy rodzice, bo tylko przy wzajemnej współpracy przedszkola i domu zapewnimy dziecku stabilny rozwój”.

Czy to rodzice są przewrażliwieni i zbyt pobłażliwi? Czy może jednak przedszkolny personel nie jest tak idealny, jak opisuje go pani Ewa? Zapraszam do dyskusji na temat przedszkolnych problemów naszych dzieci.

Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

jaja

4 9

Rodzicu! Zacznij wychowywać swoje dzieci. Nie zostawiaj tego przedszkolom i szkołom. A jak już to robisz, to nie marudź, że dostaje czarne kropki czy minusy.

19:54, 04.09.2011
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Nauczyciel przedszkoNauczyciel przedszko

5 9

Zapraszamy wszystkie "mądre" mamy na tydzień pracy za nauczyciela w przedszkolu wtedy dopiero możemy podyskutować nad wychowaniem nad opieką dużą grupą dzieci i nad tym czy każdy jest w stanie codziennie do pracy przychodzić z uśmiechem na twarzy i robić cuda dla dzieci każdego dnia.Jesteśmy tylko ludźmi i nie wymagajmy od innych żeby czynili cuda dla naszych dzieci i pałali entuzjazmem na wszystkie strony bo jest to niewykonalne "jesteśmy tylko ludźmi".Drodzy Rodzice musicie ocenić dwie strony medalu i czasem troche krytyczniej spojrzeć na swoje dzieci- bo nie są idealne,skoro Pani w przedszkolu coś wspomina o złym zachowaniu to trzeba sie zastanowić czy rzeczywiście nie jest jakis problem i trzeba popracowac nad wychowaniem-bo wielu z Was kochani Rodzice jest ślepymi i nie widzi że dziecko źle się zachowuje.Na koniec przypominam że nie musicie zapisywać dziecka do przedszkola mozna zawsze wynając opiekunkę i wtedy dążyć do idealnego wg Was postępowania z Waszym dzieckiem.Ale wiadomo przedszkole jest tańsze i jeszcze można pomarudzić.

19:43, 20.03.2015
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

GalaGala

10 3

Ależ te czarne kropki i czerwone buźki na ogólnie dostępnych tablicach wyników dla 3-4 latków to nieporozumienie. Zgadzam się z mamami, że dzieci powinno się chwalić, a nie ciągle piętnować. Mój wnuk nie chce siedzieć na angielskim w kółku, bo chce ciągle latać - taki jest i może jeszcze musi takie zachowanie potrwać nim dojrzeje. Może to ten angielski powinien być ciekawiej podawany? Np. w międzyczasie dzieci powinny skakać, klaskać czy polatać. Ile minut normalny trzylatek jest w stanie siedzieć bez ruchu? Karać dziecko za to, że jest dzieckiem? To absurd!

14:10, 18.05.2015
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%