Minął tydzień od dnia podania do publicznej wiadomości stanowiska KNF w sprawie kredytów frankowych, tj. wyjścia z propozycją przekształcenia tych umów w tradycyjne kredyty złotowe oprocentowane na stopie WIBOR. Wypowiedziało się już w tej kwestii wiele osób i instytucji jednak faktycznie jesteśmy ciągle w punkcie wyjścia. Obecnie dalsze działania zależą od zarządów banków. Pytanie czy zdecydują się one na wyjście z propozycją ugodową do swoich klientów. Potem pojawi się pytanie – czy owi klienci zaproponowane ugody zaakceptują.
Co stoi na przeszkodzie?
Otrzymujemy już pierwsze medialne sygnały na temat tego, jakie zagrożenia widzą banki w zaproponowanym przez KNF rozwiązaniu. Chodzi o to, że aby ugoda była skuteczna to nie może nastąpić w formie zwykłego aneksu do umowy kredytu, czy też nawet ugody do istniejącej umowy kredytu frankowego. Banki słusznie wyrażają obawę, że taka treść dokumentu nie zabezpieczy prawnie ich interesów, bo nie pozbawi klienta możliwości wystąpienia z pozwem o stwierdzenie nieważności pierwotnej umowy (ważność umowy sąd bada zawsze według stanu z dnia jej zawarcia, nie zważając na późniejsze zmiany). Istnieje rozwiązanie tej kwestii, jednak nie wiadomo, czy banki się na nie zdecydują. W takiej ugodzie obie strony musiałyby przyznać, że umowa kredytu frankowego była od początku nieważna a w ramach wzajemnych rozliczeń strony kształtują między sobą tak stosunki, jakby była to umowa kredytu złotowego opartego na WIBOR. Jednak to rozwiązanie wiąże się z przyznaniem przez bank, że umowa frankowa jest nieważna, a to może być dla sektora frankowego nie do zaakceptowania.
Kto może się zgodzić?
Załóżmy jednak, że banki znajdą sposób na skuteczne sformułowanie ugody i zaproponują klientom jej zawarcie. Którzy frankowicze to będą i ilu z nich podpisze nowy kontrakt? Wątpliwe jest, żeby propozycja ugody skierowana była do osób, które już spłaciły kredyt – w ich wypadku bank nie otrzyma wynagrodzenia za korzystanie z kapitału w przyszłości i odpada motywacja do utrzymania umowy w mocy. Dlatego te osoby mogą zejść na drugi plan w polityce banków. Podobnie z kredytobiorcami, którym już wypowiedziano kredyty i zlicytowano nieruchomości, czy też w inny sposób przymusowo ściągnięto z ich majątku kwoty wynikłe z niespłaconego kredytu frankowego. Również przedsiębiorcy mogą nie otrzymać propozycji ugodowej ponieważ ich sytuacja przed sądem jest trudniejsza, a bank ma tego świadomość.
Na jakim etapie będzie ugoda proponowana?
Jeśli ugoda ma faktycznie rozwiązać problem kredytów frankowych to powinna być proponowana klientowi jak najwcześniej. W rzeczywistości mamy jednak kilka możliwych scenariuszy. Ugoda może być zaproponowana dopiero gdy klient pozwie bank – w odpowiedzi na pozew. Jest to rozwiązanie ekonomicznie najbardziej korzystne dla banków chociaż w dłuższej perspektywie może obrócić się w znacznie większe koszty. Klient, który zainwestował już w spór sądowy ma mniejszą motywację do zawarcia ugody. Tym bardziej, gdy linia orzecznicza już jest praktycznie ukształtowana. Można też proponować ugodę w momencie, gdy klient złoży reklamację i wniosek o wydanie zaświadczeń o wysokości dokonanych spłat. Jest to, zdaje się, rozwiązanie optymalne, bo bank ma szansę zachować dotychczasowe umowy w sprawach klientów, którzy nie zgłaszają zastrzeżeń, a jednocześnie „wychwycić” tych, którzy planują złożyć pozew ale jeszcze tego kroku nie zrobili.
W obecnej sytuacji widzimy, że orzecznictwo zaczyna być co do zasady zgodne w sprawach frankowych. Istnieją jeszcze kwestie, które należy wyjaśnić jednak przestało już budzić wątpliwość, że umowy kredytów frankowych należy uznać za nieważne w całości, ewentualnie „odfrankować".
Banki przed nawałem negatywnych wyroków chroni tylko paraliż wymiaru sprawiedliwości, który nastąpił po masowym wystąpieniu klientów przeciwko nim. Jeśli procesy sądowe znaczenie przyspieszą, po stronie klientów zaniknie motywacja do zawarcia ugody.
Na kogo zagłosujesz w wyborach na prezydenta?
Ja wraz z całom rodzina i z tesciowom zagłosujemy na Maciaka jest konkretny nieprzewidywalny . Najlepszy z Najlepszych przebił Brauna kaskadera
Edward
00:23, 2025-05-14
Pacjenci jak sędziowie i śledczy. Gorzkie słowa ortoped
Znam we Włocławku lekarzy, którzy dbają o swojego pacjenta.KOntroluja wyniki badań i wprzypadkach wymagających interwencji sami dzwonią do swoich pacjentów, pytają o samopoczucie i sami umawiają wizytę. To są lekarze z powołania dla nich przysięga Hipokratesa jes ważna. A pocjenci no cóż Wieluń nas nie potrafi się kulturalnie zachować . Swoje frustracje przenosząc na innych
Grajan
23:45, 2025-05-13
Na kogo zagłosujesz w wyborach na prezydenta?
każdy byle nie Trzaskowski
zapamiętaj
22:12, 2025-05-13
Będzie się działo na Dniach Włocławka
Rodowiczka za takie koncerty(leci z taśmy) bierze 100-150 tysiecy. Lady Pank, kompletne dinozaury(ciekawe czy Panasewicz znów w pokaże gole pośladki jak to iles lat temu,w czasie koncertu). Reszty "gwiazd" nie znamy
Ja1
22:02, 2025-05-13