Miliardy złotych w ramach tarczy antykryzysowej popłynęło do polskich przedsiębiorców. Pieniądze przekazane przez polski rząd miały łagodzić skutki kryzysu związanego z pandemią koronawirusa. Eksperci ostrzegają, że niedługo rozpocznie się dla przedsiębiorców gorący okres.
Wnioski o zwolnienie ze składek ZUS, pożyczki z urzędu pracy czy wypłatę postojowego złożyło tysiące firm.
W całym kraju przelewy, tylko z postojowego, trafiły na konta blisko 628 tys. osób na łączną kwotę ponad 1 mld 200 mln złotych. W samym województwie kujawsko-pomorskim przez miesiąc wypłaty trafiły do blisko 30 tysięcy osób z regionu.
Firmy masowo korzystają też z pożyczek w wysokości 5 tysięcy złotych. Wystarczy tylko przez trzy miesiące od uruchomienia pomocy prowadzić działalność, by taka pożyczka została umorzona.
Środki można przeznaczyć na wydatki z prowadzeniem firmy. Jak informowało ministerstwo do umorzenia pożyczki nie są potrzebne dokumenty. Mimo to, warto jednak posiadać potwierdzenie wydatków.
- Wydatki nie będą kwestionowane, o ile przedsiębiorca wykaże, że są to wydatki związane z działalnością – tłumaczy resort rodziny.
Eksperci wskazują, że urzędnicy wzięli pod lupę firmy korzystające ze wsparcia ZUS.
– W tarczy antykryzysowej zapisano, że ZUS może wymieniać się z Krajową Administracją Skarbową informacjami na temat firm – podkreśla dr Antoni Kolek, ekspert Pracodawców RP w rozmowie z portalem fakt.pl.
Ekspert dodaje, że istnieje obawa, że środki będzie trzeba zwrócić wraz z odsetkami. Jak tłumaczy o ewentualne nieprawidłowości nie jest trudno i podaje przykład.
- Wystarczy, że ktoś np. skorygował faktury i okaże się, że przekroczył limit przychodu uprawniający do zwolnienia ze składek czy wypłaty postojowego – dodaje ekspert.
Na przeprowadzenie kontroli jest pięć lat.
yhm14:18, 28.05.2020
0 0
I dobrze, ludzie brali pieniądze, a na lewo dorabiali. Zmniejszali etaty, a potem wyrównywali w premiach, zwykłe popularyzacja polaczkowego cwaniactwa 14:18, 28.05.2020