Wygrali to rzutem na taśmę! Anwil uciekł spod topora w Szczecinie

To był mecz, który długo nie dawał powodów do radości, ale zakończył się w niesamowity sposób. Anwil Włocławek pokonał Kinga Szczecin po szalonej końcówce i rzutach Michalaka oraz Turnera.

W czwartek, 1 maja koszykarze Anwilu Włocławek wybrali się do Szczecina, by zmierzyć się z tamtejszym Kingiem w Netto Arenie. Choć Rottweilery jechały na to spotkanie z serią czterech zwycięstw w kwietniu, początek meczu nie wskazywał na kontynuację dobrej passy.

Gospodarze narzucili swoje warunki od pierwszych minut – po kilku akcjach było już 16:8, a po chwili King prowadził nawet 22:10. Włocławianie mieli problemy z celnością, a cała pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 28:17 dla miejscowych.

Anwil wciąż w tyle, ale nie odpuszcza

W drugiej odsłonie też nie było łatwo. Szczecinianie nadal utrzymywali rytm, a pierwsze punkty tej kwarty również padły ich łupem. Dopiero trójka Ryana Taylora przełamała niemoc ofensywną gości. Anwil próbował odrabiać, ale długo nie mógł zbliżyć się na mniej niż 10 punktów. Dopiero DJ Funderburk wykorzystał rzuty wolne, a Luke Petrasek trafił zza łuku, dzięki czemu zrobiło się 35:27. Mimo to gospodarze nie pozwolili się dogonić i do szatni schodzili z ośmiopunktowym prowadzeniem – 44:36.

Zryw i pogoń po przerwie

Po zmianie stron włocławianie ruszyli do odrabiania strat. Kilka udanych akcji i zrobiło się tylko 40:44. Nadzieja była blisko, ale King znów się rozpędził i po niespełna czterech minutach prowadził 52:40. Rottweilery nie odpuszczały – skuteczny był Funderburk, dołożyli się także Taylor i Michalak, a przewaga gospodarzy zaczęła topnieć. Na trzy minuty przed końcem trzeciej kwarty Anwil przegrywał 52:62, ale dzięki świetnej końcówce tej części zbliżył się do Kinga na dwa punkty – 67:69.

Szalona końcówka z happy endem

Czwarta kwarta to już mecz pełen emocji. Choć King znów odskoczył (76:69), to Anwil systematycznie odrabiał straty. Po pięciu minutach było 82:75, ale włocławianie walczyli o każdą piłkę. Wreszcie udało się wyjść na prowadzenie – na półtorej minuty przed końcem na tablicy było 85:84 dla Anwilu.

Emocje sięgnęły zenitu, gdy chwilę później znów był remis 87:87, a potem prowadzenie Kinga na 16 sekund przed końcem – 89:87. Wtedy Michał Michalak odpalił trójkę, która dała Rottweilerom prowadzenie 90:89. Szczecinianie nie odpowiedzieli, a Justin Turner ustalił wynik spotkania na 92:89.

Kto błyszczał w ataku?

Liderem Anwilu był DJ Funderburk, który rzucił 22 punkty. Po 16 oczek dołożyli Ryan Taylor i Justin Turner. Michał Michalak zakończył z 12 punktami. Dwucyfrowy wynik osiągnął także Deane Williams (11 punktów). Pozostali zawodnicy dorzucili mniejsze, ale ważne wkłady: PJ Pipes zdobył 5 punktów, Ongenda i Luke Petrasek po 3, a Kamil Łączyński i Krzysztof Sulima po 2.

Lider tabeli nie zwalnia tempa

Choć emocje sięgały zenitu, Anwil już przed tym meczem miał zapewnione pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym ORLEN Basket Ligi. Mimo to zespół nie odpuszczał i udowodnił, że chce kończyć rundę w najlepszym możliwym stylu.

Wygrana w Szczecinie to piąty triumf z rzędu i świetna zapowiedź tego, co czeka kibiców w najbliższych dniach.

Przed zespołem z Włocławka dwa ostatnie mecze sezonu zasadniczego – oba w Hali Mistrzów. W niedzielę 4 maja o godzinie 18:00 Anwil zmierzy się z MKS Dąbrowa Górnicza, a 7 maja o 20:00 podejmie PGE Start Lublin.